Referendum w sprawie niepodległości południowego Sudanu, które zakończyło się w sobotę, było - zdaniem europejskich obserwatorów - wiarygodne i dobrze zorganizowane.
Misja obserwacyjna Unii Europejskiej ocenia referendum w sprawie Sudanu Południowego jako wiarygodne, dobrze zorganizowane i przebiegające jak najbardziej pokojowo - głosi oświadczenie misji.
Pierwsze wyniki sugerują, że przeważająca większość głosujących opowiedziała się za niepodległością i oderwaniem od zdominowanej przez muzułmanów północy kraju.
W niektórych rejonach południa frekwencja wyniosła według obserwatorów ponad 90 procent. W stołecznej Dżubie w sześciu punktach wyborczych było ponad 2500 głosów za niepodległością, a za jednością Sudanu - zaledwie 25.
Były amerykański prezydent Jimmy Carter, stojący na czele drugiej misji obserwacyjnej, powiedział w zeszłym tygodniu, że południe najprawdopodobniej zagłosuje za oderwaniem się Sudanu południowego i że referendum odpowiadało standardom międzynarodowym.
Liczenie głosów zakończy się 31 stycznia. Oficjalne ogłoszenie wyników nastąpi 14 lutego w Chartumie.
Referendum, które rozpoczęło się 9 stycznia, jest wynikiem ustaleń pokojowych z 2005 roku, podpisanych przez rząd Sudanu i rządzący na południu kraju Ruch Wyzwolenia Sudańczyków (SPLM). Zgodnie z porozumieniami pokojowymi między północą a południem kraju Sudan południowy będzie mógł ogłosić niepodległość 9 lipca i stanie się 197. państwem na mapie świata.
W wojnie domowej między arabską północą a afrykańskim południem Sudanu, która trwała 22 lata, zginęło ponad 1,5 mln ludzi.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.