Łódzki sąd okręgowy przedłużył we wtorek do 30 kwietnia areszt dla Ryszarda C., który w łódzkiej siedzibie PiS zastrzelił Marka Rosiaka i ranił nożem drugiego pracownika. W przyszłym tygodniu prokuratura ma otrzymać końcową opinię biegłych dotyczącą poczytalności podejrzanego.
W ocenie łódzkiego sądu akt oskarżenia może trafić do sądu jeszcze przed końcem kwietnia.
Łódzka prokuratura okręgowa do 30 kwietnia przedłużyła śledztwo w sprawie zbrodni w biurze PiS i wystąpiła do sądu o przedłużenie do tego czasu aresztu dla podejrzanego Ryszarda C. Według prokuratury większość materiału dowodowego w tej sprawie została już zgromadzona, ale wymaga on jeszcze uzupełnienia.
Wniosek śledczych motywowany był także surową karą - dożywotniego więzienia - jaka grozi podejrzanemu i obawą ukrywania się. "Sąd przychylił się do wniosku prokuratury i uznał, że konieczne jest dalsze stosowanie tymczasowego aresztowania wobec podejrzanego" - powiedziała PAP Grażyna Jeżewska z biura prasowego Sądu Okręgowego w Łodzi.
Przyznała, że prokurator we wniosku wskazał szereg czynności, które muszą być jeszcze wykonane w związku z kończącym się postępowaniem wobec podejrzanego.
"Po to, żeby przebiegało to bez żadnych zakłóceń, izolacja Ryszarda C. jest niezbędna. Akt oskarżenia ma szansę być skierowany do sądu przed 30 kwietnia, ale wszystko zależy od prokuratury okręgowej" - zaznaczyła Jeżewska.
Na przełomie grudnia i stycznia Ryszard C. przebywał na oddziale psychiatrycznym szpitala Zakładu Karnego nr 2 w Łodzi, gdzie poddany został czterotygodniowej obserwacji psychiatrycznej. Śledczy uznali, że jest ona konieczna, bowiem biegli psychiatrzy i psycholog, po jednorazowym badaniu, nie byli w stanie jednoznacznie ocenić, czy mężczyzna był poczytalny w chwili zbrodni.
Biegli uznali, że nie ma potrzeby przedłużania obserwacji, bowiem cztery tygodnie były wystarczające do poddania podejrzanego badaniom sądowo-psychiatrycznym.
Jak powiedział PAP prok. Rafał Sławnikowski z Prokuratury Okręgowej w Łodzi, śledczy otrzymali informacje, że opinia biegłych powinna trafić do prokuratury na początku przyszłego tygodnia. Jeśli okaże się, że C. był poczytalny w chwili popełnienia zbrodni, będzie mógł zostać pociągnięty do odpowiedzialności karnej.
Opinia uzupełni materiał dowodowy. Śledczy mają już zeznania świadków i wyniki większości zleconych ekspertyz kryminalistycznych, m.in. informatycznej laptopa Ryszarda C., balistycznej, daktyloskopijnych, pisma ręcznego czy badania telefonu komórkowego podejrzanego. Czekają na wyniki badania zabezpieczonego monitoringu, który służyć ma ustaleniu, gdzie Ryszard C. bywał przed zabójstwem. Jest to głównie monitoring miejski z Łodzi i Warszawy, ale także z hoteli, w których przebywał podejrzany czy miejsc, w których pobierał pieniądze z bankomatów.
Z ustaleń śledztwa wynika, że w chwili popełnienia zbrodni Ryszard C. był trzeźwy i nie był pod wpływem środków odurzających. Dotychczasowe ustalenia nie wskazują, że współdziałał z innymi osobami. Łódzka prokuratura nadal bada, gdzie Ryszard C. przebywał po wymeldowaniu się z Częstochowy, a przed zabójstwem w Łodzi. Wiadomo, że był m.in. w Łodzi, w Warszawie, w okolicach tych miast i Częstochowy.
Śledczy nadal nie ujawniają, czy mężczyzna był - poza łódzkim biurem PiS - w innych biurach poselskich czy siedzibach partii. Z dotychczasowych ustaleń wynika, że przed zabójstwem mógł być dwukrotnie w łódzkiej siedzibie PiS. Prokuratorzy nadal nie chcą mówić o stanie zdrowia podejrzanego i odnieść się do informacji o jego rzekomej chorobie nowotworowej. Ryszard C. sam miał mówić podczas przesłuchania przez policjantów, że jest chory na raka.
Ryszard C. wtargnął do łódzkiej siedziby PiS 19 października 2010 r. Zastrzelił Marka Rosiaka, asystenta europosła Janusza Wojciechowskiego. Później - jak ustalili śledczy - strzelił do 39-letniego asystenta posła Jarosława Jagiełły - Pawła Kowalskiego; gdy chybił, zaatakował go paralizatorem i ranił nożem. Świadkowie tragedii twierdzą, że krzyczał, iż chciał zabić Jarosława Kaczyńskiego i "powystrzelać pisowców".
Po zatrzymaniu Ryszard C. usłyszał zarzuty zabójstwa i usiłowania zabójstwa z użyciem broni palnej. Zdaniem śledczych motywem ataku była przynależność partyjna obu ofiar. Podejrzany przyznał się do zarzucanych mu czynów, ale odmówił składania wyjaśnień. Za te zbrodnie grozi mu dożywocie. Mężczyzna usłyszał także dodatkowy zarzut posiadania broni palnej oraz amunicji bez wymaganego zezwolenia; za to grozi mu do ośmiu lat więzienia.
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...