127 gangsterów z cosa nostry aresztowały w czwartek rano FBI i lokalna policja w Nowym Jorku. Zawiadomił o tym oficjalnie na konferencji prasowej prokurator generalny Eric Holder. To największa w historii akcja policji przeciw mafii w USA.
Akcja zaczęła się przed świtem i zakończyła o godz. 8 rano (czasu lokalnego). Niektórzy z aresztowanych są oskarżeni o morderstwa, przeciw innym wysunięto takie zarzuty, jak: wymuszanie okupów, rabunki, przemyt narkotyków, podpalenia, nielegalny hazard i korumpowanie urzędników państwowych.
Zatrzymani to przywódcy i członkowie znanych włosko-amerykańskich rodzin mafijnych: Gambino, Genovese, Lucchese, Bonnano, Colombo i DeCavalcante. Większość aresztowań przeprowadzono na nowojorskim Brooklynie, a część w dalszych okolicach Nowego Jorku, w stanach New Jersey i Connecticut.
Dotychczas za największą jednorazową akcję policyjną przeciw mafii uchodziło zatrzymanie około 80 członków syndykatów zbrodni w 2008 roku. Celem była wtedy głównie rodzina Gambino.
Władze federalne i lokalna policja w Nowym Jorku od pewnego czasu sygnalizowały, że mafia, w dużej mierze spacyfikowana w latach 90., ostatnio znowu podnosi głowę.
Na początku tamtej dekady FBI odniosła szereg zwycięstw w walce ze zorganizowaną zbrodnią. Decydującym wydarzeniem było oddanie się w ręce policji bossa gangu Lucchese, Alphonse'a D'Arco, który złożył zeznania druzgocące dla mafii.
W tym samym roku z FBI zaczął współpracować także jeden z czołowych gangsterów w rodzinie Gambino, Salvatore ("Bull") Gravano.
Zeznania obu umożliwiły aresztowania dziesiątków bossów mafijnych. Ważną rolę odegrały także skuteczne podsłuchy założone w lokalach uczęszczanych przez mafiosów.
Sukcesy władz w tym okresie spowodowały, że osłabła kontrola mafii nad niektórymi sektorami gospodarki, np. w budownictwie. W następnej dekadzie (2000-2010) organa ścigania zmniejszyły środki na walkę z syndykatami zbrodni, przesuwając je na walkę z terroryzmem. Umożliwiło to później mafii częściowe odbudowanie swoich wpływów.
Z Waszyngtonu Tomasz Zalewski (PAP)
tzal/ klm/ kar/
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem