W Brukseli na spotkaniu ambasadorów państw UE dotyczącym Białorusi doszło do "spięcia" między Polską i Niemcami. Ambasador Niemiec ocenił, że w efekcie rozmów kanclerz Angeli Merkel i Aleksandra Łukaszenki obserwowana jest deeskalacja na granicy. Ambasador Polski odpowiedział, że cały czas dochodzi do ataków na polską granicę, a do szpitali trafiają polscy funkcjonariusze - poinformowało PAP źródło unijne.
W środę w Brukseli odbyło się posiedzenie unijnych ambasadorów przy UE, na którym głównym tematem była sytuacja na granicy polsko-białoruskiej.
"Na spotkaniu doszło do dość burzliwej dyskusji między niemieckim ambasadorem (Michaelem Claussem - PAP) a polskim ambasadorem (Andrzejem Sadosiem - PAP). Polski ambasador informował innych dyplomatów, że ostatniej nocy doszło do kolejnych ataków na polską granicę. Następnie wypowiedział się niemiecki dyplomata, który przekazał, że po rozmowie kanclerz Angeli Merkel z Aleksandrem Łukaszenką na granicy polsko-białoruskiej dochodzi od deeskalacji, więc rozmowa ta przyniosła skutek. Polski ambasador zaregował na te słowa wskazując, że po rozmowie Merkel z Łukaszenką nastąpiła nie deeskalacja, ale dalsza eskalacja, a do szpitali trafiają polscy funkcjonariusze i cały czas dochodzi do ataków w dzień i w nocy na granicę. Polska przekazała, że bardzo chciałaby deeskalacji, ale na razie jest to myślenie życzeniowe" - przekazało PAP wysokie rangą źródło unijne.
Z informacja PAP wynika, że Polska podkreślała, że natychmiast po rozmowie prezydenta Francji Emmanuela Macrona z prezydentem Rosji Władimirem Putinem rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow oskarżył Warszawę o spowodowanie kryzysu na granicy. Polski ambasador miał podkreślać znaczenie zachowania jedności unijnej w sprawie kryzysu na granicy i to, że sprawa powinna być omówiona na forum Rady Europejskiej, ponieważ na tym forum liderzy unijni powinni przyjmować stanowisko, które później jest wspólnie realizowane.
"Nie powinniśmy się dawać dzielić i dawać wykorzystywać Białorusi i Rosji. Ta ostatnia również czerpie korzyści z tego kryzysu. To kwestia destabilizowania UE" - powiedział PAP jeden z unijnych dyplomatów.
Z informacji PAP wynika, ze na spotkaniu również ambasador Litwy przekazał, że na granicy litewsko-białoruskiej doszło do kolejnych prób przekraczania granicy, w co zaangażowana była Białoruś. "Ambasador Litwy przekazał, że grupy migrantów były wypychanie na terytorium Litwy przez służby białoruskie" - zaznaczył.
Z informacji PAP wynika ponadto, ze wiele krajów, w tym Austria, Dania, Czech i państwa bałtyckie, podnosiło kwestię potrzeby zaangażowania KE w zabezpieczenie granicy. "Chodzi o finansowanie skutecznych metod ochrony granicy" - wyjaśniło źródło.
Według źródeł PAP, polski ambasador przekazał również informacje o drastycznym ograniczeniu dostaw ropy naftowej ropociągiem Drużba do polskich rafinerii, a także do Niemiec.
W dyskusji pojawiały się też kwestie dotyczące pomocy humanitarnej dla migrantów na Białorusi. W spotkaniu na ten temat wziął udział unijny komisarz ds. pomocy humanitarnej Janez Lenarczicz, który poinformował o działaniach podejmowanych przez KE, która stara się wspierać dostęp Biura Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych do spraw Uchodźców (UNHCR) i Międzynarodowej Organizacja do spraw Migracji (IOM) do migrantów na terenie Białorusi.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.
Nie zapadła jeszcze decyzja dotycząca niedzielnej modlitwy Anioł Pański.