Nie doszło w środę do porozumienia MON z pełnomocnikami rodzin ofiar katastrofy samolotu CASA C295 pod Mirosławcem w 2008 r. - poinformowały obie strony, deklarując wolę zawarcia ugód na planowane na 28 lutego posiedzenie sądu w tej sprawie.
W środę w Ministerstwie Obrony Narodowej przez dwie godziny prawnicy 20 rodzin ofiar - mecenasi Sylwester Nowakowski i Piotr Sławek - negocjowali z resortowymi prawnikami porozumienie dotyczące kompensat finansowych dla rodzin ofiar katastrofy CASY, w której zginęło 20 oficerów lotnictwa.
Przed środowymi rozmowami mec. Nowakowski mówił, że rodziny chcą zadośćuczynień na warunkach porównywalnych z tymi, jakie zaproponowano bliskim ofiar katastrofy smoleńskiej. Ci ostatni dostali od Skarbu Państwa propozycję, zgodnie z którą każdy z najbliższych członków rodziny ofiar katastrofy (małżonek, dzieci i rodzice) miałby otrzymać po 250 tys. zł zadośćuczynienia.
W środę mec. Nowakowski wyrażał nadzieję, że jeszcze tego dnia strony porozumieją się tak, aby projekt stosownej ugody przedstawić sądowi. Tydzień temu - po pierwszym spotkaniu w MON ws. zadośćuczynień Nowakowski mówił, że w sprawie doszło do przełomu.
Po spotkaniu wypowiedzi obu stron były lakoniczne i sprowadzały się do tego, że prawnicy rodzin i MON będą wymieniać pisma, w których skonkretyzują swe ostateczne stanowiska. 28 lutego dojdzie do posiedzenia sądu, podczas którego będzie możliwa ugoda w sprawie odszkodowania dla rodzin ofiar katastrofy samolotu CASA w 2008 r. - poinformował mec. Nowakowski.
Zarówno on, jak i rzecznik MON Robert Rochowicz, nie mówili o wysokości możliwych odszkodowań, czy zadośćuczynień. "Dokładamy wszelkich starań, by doszło do ugód ws. odszkodowań dla rodzin ofiar katastrofy samolotu CASA w 2008 r." - zapewnił Rochowicz.
Samolot CASA C-295M rozbił się 23 stycznia 2008 r. podczas próby lądowania w Mirosławcu (Zachodniopomorskie). W katastrofie zginęło 20 lotników - czteroosobowa załoga i 16 oficerów. Komisja badająca przyczyny katastrofy uznała, że doprowadził do niej splot wielu okoliczności. Eksperci ustalili, że na katastrofę wpływ miał m.in. niewłaściwy dobór załogi i jej niewłaściwa współpraca w kabinie, niekorzystne warunki atmosferyczne na lotnisku, brak obserwacji wskazań radiowysokościomierza podczas podejść do lądowania i błędna interpretacja wskazań wysokościomierzy. Po tragedii stanowiska straciło pięciu wojskowych bezpośrednio odpowiedzialnych - w ocenie ministra obrony - za decyzje, które doprowadziły do katastrofy.
Do tej pory w sprawie przedstawiono zarzuty dwóm osobom. Ówczesny dowódca 13. Eskadry z Krakowa ppłk Leszek L. jest podejrzany o nieumyślne niedopełnienie obowiązków ws. katastrofy. Grozi mu kara do dwóch lat pozbawienia wolności. Por. Adam B., były kontroler zbliżania i precyzyjnego podejścia w Wojskowym Porcie Lotniczym w Mirosławcu, usłyszał zarzut nieumyślnego sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu powietrznym; grozi mu do dwóch lat więzienia. Śledztwo jeszcze się nie zakończyło.
Sugerował, że obecna administracja może doprowadzić do wojny jądrowej.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.