Przywódcę Libii Muammara Kadafiego traktowano jako "osobliwość", spoglądano na niego jak na "klauna, czy błazna", jednak teraz - w świetle ostatnich wydarzeń - okazuje się, że to tak naprawdę zbrodniarz - powiedział były prezydent Czech Vaclav Havel.
W opublikowanym w środę wywiadzie dla agencji CzTK dawny dysydent i bojownik o prawa człowieka podkreślił, że w przeszłości w negocjacjach z Kadafim interesy gospodarcze stawiano wyżej od wartości charakterystycznych dla Europy. Zdaniem Havla takich praktyk powinno się zaniechać nawet mając świadomość możliwych problemów z dostawami ropy naftowej z Libii.
"Zaraźliwą arabską rewoltę" Havel porównał do upadku "żelaznej kurtyny" w Europie. "Okazuje się, że jakieś podstawowe moralne i polityczne minimum jest wspólne dla wszystkich kręgów kulturowych" - powiedział były prezydent, odnosząc się do protestów w krajach Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu.
Podkreślił, że Zachód powinien naciskać na poszanowanie wartości demokratycznych, jednocześnie zachowując szacunek wobec inności państw arabskich. Propagowanie swobód i praw człowieka należy - według Havla - związać z kwestiami, które łączą poszczególne kręgi kulturowe.
Ważną kwestią dla byłego prezydenta Czech pozostaje stanowisko, jakie powinna zająć Unia Europejska wobec krajów ogarniętych protestami. "Będzie trzeba bardzo delikatnie umieć rozdzielić w tych krajach osoby, którym rzeczywiście chodzi o poszanowanie praw człowieka, swobód, demokracji, od tych, pod których ręką znów groziłby jakiś inny typ reżimu autorytarnego" - podkreślił Havel.
Były prezydent zastanawiał się także nad poprawą Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka ONZ. "Ta była oczywiście produktem drugiej wojny światowej. Pytanie, czy kolejny krok w tym kierunku będzie możliwy znów dopiero po jakiejś katastrofie, albo czy było już wystarczająco dużo ostrzeżeń i czas dojrzał na tyle, aby wszyscy nieco przewartościowali swoje stanowisko" - zaznaczył Havel.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.