„Co do przyszłości Rosji mogę powiedzieć tylko, że trzeba mieć nadzieję wbrew wszelkiej nadziei. Dziś nic nie wskazuje na to, że coś może się pozytywnie zmienić. Jestem więc pesymistą, ale jako chrześcijanin jestem pesymistą mającym nadzieję. Duch Święty działa wszędzie, a Pan Bóg jest w stanie wyprowadzić dobro z każdego zła. Towarzyszy mi nadzieja w sferze metafizycznej, natomiast brakuje mi nadziei w sferze racjonalnej, a także politycznej” – mówi KAI Wiktor Chrul, naukowiec i dziennikarz z Moskwy, który się obawia, że żelazna kurtyna znowu spadnie i podzieli świat.
Czy sankcje wprowadzone na Rosję przez kraje Zachodu będą na tyle skuteczne, aby powstrzymać wojnę?
Będą wystarczające do rozwalenia gospodarki rosyjskiej, czego konsekwencje poniesie całe społeczeństwo. Wszyscy zostaną skazani na biedę i ekonomiczne ubóstwo.
Która, miejmy nadzieję, wywoła szerokie protesty przeciwko polityce Putina?
Nigdy nie spowoduje to społecznego buntu. Rosja jest krajem, gdzie cały naród cierpi, ale się nie buntuje. Ostatni raz kiedy lud się zbuntował było powstanie Pugaczowa w końcu XVIII wieku, a o sto lat wcześniej powstanie Razina. Rewolucja lutowa czy październikowa w 1917 nie były konsekwencją powstania ludu. Pierwsza była spowodowana elitami, a druga, bolszewicka, terrorystycznym zamachem. Nigdy zmiana władzy w Rosji nie nastąpiła na skutek masowego buntu. Były to przewroty dokonywane w łonie najwyższych elit. Podobnie było w Związku Sowieckim. Pomimo nędzy, biedy, głodu i innych cierpień, państwu zawsze starczało siły, aby lud trzymać w ryzach. I tak jest i dziś. W przypadku szerszego buntu prawdopodobny jest scenariusz z chińskiego Tiananmen.
Czy zatem zmiana władzy nie może dokonać się dość szybko, na zasadzie jakiegoś wewnętrznego zamachu stanu? Bo przecież – to co robi Putin z wojną na Ukrainie - jest bardzo szkodliwe dla Rosji. „Światłe” elity np. z KGB na czele chyba zdają sobie z tego sprawę?
Niestety cały aparat państwowy stał się niewolnikiem tej propagandy, którą sam zbudował. Nie jest teraz łatwo się z tego wycofać. To musi być znacznie dłuższy okres.
Jak więc przewidujesz przyszłość Rosji?
Mogę powiedzieć tylko: Trzeba mieć nadzieję wbrew wszelkiej nadziei. Dziś nic nie wskazuje na to, że coś może się pozytywnie zmienić. Jestem więc pesymistą, ale jako chrześcijanin jestem pesymistą mającym nadzieję. Duch Święty działa wszędzie, a Pan Bóg jest w stanie wyprowadzić dobro z każdego zła. Towarzyszy mi nadzieja w sferze metafizycznej, natomiast brakuje mi nadziei w sferze racjonalnej, a także politycznej.
Szkoda mi bardzo matek rosyjskich, których synowie wracają w trumnach z frontu, a właściwie nawet nie wracają, gdyż są chowani w masowych i bezimiennych grobach. Podejrzewam, że większość z nich nawet nie zostanie zawiadomiona, że ich syn poległ. Otrzymają informację, że jest zaginiony.
Czyli te matki, jak i dzieci żołnierzy poległych na froncie ukraińskim, nigdy nie będą mogły zapalić świeczki na grobie swego męża lub ojca?
Jest to kolejny element barbarzyństwa, jakiego dokonuje ta władza.
A jak należy ocenić postawę Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego, który nie potępia działań zbrojnych, a nawet je sankcjonuje od strony duchowej?
Sytuacja Kościoła prawosławnego jest bardzo trudna, a nawet – pod pewnym kątem - trudniejsza niż w czasach sekretarza KPZR Breżniewa. Wtedy zasadą było, aby siedzieć cicho i nie narazić się władzy. Teraz nie sposób jest odizolować się od wojny i milczeć. Chrześcijanin wobec takiej skali zła nie może milczeć.
A stanowisko Kościoła katolickiego?
Głos zabrali biskupi katoliccy z Rosji. Wydali oświadczenie, w którym potępili wojnę i zaapelowali o pokój. Mogą sobie na to pozwolić, gdyż mają za sobą papieża. Biskupi katoliccy mogą więc zająć publicznie takie stanowisko, pomimo restrykcji jakie grożą za używanie słowa „wojna”. Popierają stanowisko papieża, wzywają do dialogu i negocjacji, aby zakończyć wojnę. Szkoda, że w obecnej sytuacji nie ma zbyt wielu odwołań do nauczania Kościoła katolickiego na temat wojny, choćby tego, co jest zawarte w Katechizmie Kościoła Katolickiego. Należałoby zebrać teksty i wypowiedzi na ten temat i opublikować, co byłoby dobre dla wiernych, gdyż niektórzy czują się zagubieni i nie wiedzą co sądzić o wojnie.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.