Po trzech tygodniach krwawych starć libijski przemysł naftowy drastycznie zmniejszył produkcję. Szef państwowej firmy naftowej NOC Szukri Ghanem poinformował w nocy ze środy na czwartek, że wydobycie zmniejszyło się do 500 tys. baryłek dziennie - pisze dpa.
Przed wybuchem zamieszek Libia produkowała 1,58 mln baryłek dziennie. Spadek wydobycia spowodowała przede wszystkim ucieczka wielu zagranicznych robotników, a w mniejszym stopniu wynikał on z toczących się walk - mówi Ghanem.
Wzywa on wszystkich Libijczyków, by nie niszczyli instalacji naftowych, ponieważ należą one do najważniejszych narodowych źródeł dochodu.
Jednocześnie zbagatelizował zniszczenia w zasobnym w ropę regionie Ras al-Unuf i As-Sidr na wschodzie kraju, gdzie w ostatnich dniach żołnierze wierni libijskiemu przywódcy Muammarowi Kadafiemu prowadzili z powstańcami zacięte walki.
Według Ghanema poza niewielkim składem paliwa nic nie zostało tam zniszczone. Według opozycjonistów żołnierze zniszczyli urządzenia w porcie naftowym w As-Sidr.
Od początku wojny zginęło już ponad 52,4 tys. Palestyńczyków.
„W obliczu powagi zbliżającego się zadania i pilnych potrzeb obecnych czasów..."
25 kwietnia doszło do podpisana porozumienia między DR Konga z Rwandą.
"Chłopcy, czy to możliwe, że mam żyć bez was" - zapisała w pamiętniku 16 listopada 1945 roku.
Napięcie między krajami wywołał atak terrorystyczny w indyjskim stanie Dżammu i Kaszmir.
W środę podobne spotkanie przeprowadzi szef MSW Bruno Retailleau.