KPO wzmacnia naszą suwerenność, 99 proc. kamieni milowych jest w interesie Polski - uważa premier Mateusz Morawiecki. Na spotkaniu z klubami "GP" zaznaczył, że nie chciałby umierać za wymiar sprawiedliwości, a utrata suwerenności gospodarczej oznaczałaby utratę suwerenności Polski.
Szef rządu był gościem honorowym pierwszego dnia XVII Zjazdu Klubów "Gazety Polskiej".
Zapytany przez jednego z uczestników zjazdu czy - związane z KPO - kamienie milowe nie zagrażają polskiej suwerenności, premier zaprzeczył i zaznaczył, że pieniądze z KPO są dziś Polsce bardzo potrzebne, ponieważ przydadzą się właśnie po to, żeby zabezpieczyć suwerenność Polski.
"99 procent tych kamieni milowych jest absolutnie w interesie Polski" - przekonywał członków klubu "GP".
"Ten jeden procent, czyli tzw. kamienie dotyczące wymiaru sprawiedliwości. Wiecie co? Reformujemy już ten wymiar sprawiedliwości siódmy rok. Ja bym nie chciał umierać za wymiar sprawiedliwości. Naprawdę. Nie opłaca się. Opłaca się utrzymać przede wszystkim suwerenność Polski, to jest dziś najważniejsze. KPO i całe środki unijne, które są zależne także od tego programu, służą wzmocnieniu naszej suwerenności" - podkreślił premier.
"Wszyscy, którzy próbują rozpętać histerię wokół tzw. kamieni milowych mylą się i nie tylko są w błędzie, ale właśnie leją wodę na młyn ruskiej propagandzie. Wiecie dlaczego? Dlatego, że tak, jak powiedziałem wcześniej, suwerenność możemy utracić także poprzez gigantyczny kryzys gospodarczy, który doprowadzi po prostu do gospodarczego załamania" - tłumaczył.
Mówiąc o zagrożeniach, wskazał, że "dziś suwerenność możemy stracić na trzy sposoby". "Pierwszy, to ten najbardziej brutalny, jak Putin zmiażdży Ukrainę, to przyjdzie po następne państwa. Za rok, za dwa, za trzy, za pół roku. Nie wiemy tego, przyjdzie po nas. Przyjdzie po kraje bałtyckie. Tak możemy utracić suwerenność, dlatego spójność państw NATO, UE jest dzisiaj taka kluczowa. Jest dzisiaj zaporą przed barbarzyńskim planem Putina i Kremla" - zaznaczył.
Drugi sposób na utratę suwerenności, który wymienił premier, to "utrata suwerenności gospodarczej, przez wielki kryzys gospodarczy, który może doprowadzić do nieznanych nam perturbacji gospodarczych".
"Wyzwania, z którymi przychodzi nam się dzisiaj mierzyć są wyzwaniami bez precedensu w ostatnich trzydziestu kilku latach" - ocenił szef rządu.
Trzeci sposób na utratę suwerenności, na który wskazał premier Morawiecki to przegrana PiS w wyborach parlamentarnych w przyszłym roku w październiku. "Gdyby do tego doszło, to wtedy zobaczycie państwo, co oznacza prawdziwa utrata suwerenności przez naszych oponentów politycznych. To scenariusz ogromnie niepokojący i zły dla Polski, niedobry dla Polski" - mówił szef rządu.
"Ja wiem doskonale, z jakiej tradycji wyrastacie państwo, wyrastamy my wszyscy, z tradycji patriotycznej. W tej tradycji jest miejsce na pamięć i dbałość o prawdę dotyczącą ludobójstwa na Wołyniu. I my nigdy nie zapomnimy tego i prawdy tej zawsze będziemy się domagać" - kontynuował premier.
"Ale dziś, na naszych oczach, z tego sponiewieranego też przez historię narodu ukraińskiego rodzi się w jego ramach nowy fundament, nowy mit założycielski - mit walki z Rosja, z tą samą Rosją, która chce zniszczyć Polskę. Dlatego dziś jednoczymy się w ich wysiłkach pokonania tego najeźdźcy, zbrodniarzy wojennych i - owszem, tak - ludobójców" - zaznaczył. "Bo te zbrodnie, z którymi mamy do czynienia na Ukrainie noszą znamiona ludobójstwa" - dodał.
Dlatego - jak mówił szef polskiego rządu - uświadamiamy całemu światu, że Rosja wysublimowała wszystko, co najgorsze z nowożytnej historii XIX i XX wieku, a zwłaszcza XX wieku - imperializm, kolonializm i nacjonalizm. "To jest dzisiejsza Rosja. To uświadamiam naszym partnerom, którzy mogą postawić tamę ruskiej inwazji" - wyjaśnił.
W ocenie Morawieckiego, to geopolityczny punkt zwrotny w historii świata.
Jak mówił, dziś świat wstrzymał oddech, ponieważ Putin i władza na Kremlu otworzyły puszkę Pandory, dochodząc do wniosku, że trzeba doprowadzić do przesilenia. Premier tłumaczył, że stało się tak dlatego, że Rosja przegrywała wyścig po "atrakcyjność modelu społeczno-państwowego".
"Putin stworzył nową ideologię. To ideologia ruskiego miru, czerpiąca z tradycji sowiecko-rosyjskich" - wskazał, dodając, że to tradycja wielkiej Rosji, imperium rosyjskiego, które miało ambicję panowania nad połową świata.
"Ale ten ruski mir, czyli rosyjska ideologia, jest ideologią zbrodniczą, niebezpieczną, pokazującą swoje najstraszniejsze oblicze. Z tym mierzymy się my, a jeszcze bardziej - w okrutny sposób doświadczany - naród ukraiński" - tłumaczył.
Zapewnił, że polski rząd razem z prezydentem Andrzejem Dudą i prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim są bardzo aktywni na forum międzynarodowym, żeby budzić europejskie sumienia, żeby budzić sumienia całego świata.
"Bo dzisiaj toczy się na Ukrainie nierówna walka. Nierówny bój o wolną i suwerenną Ukrainę, a w związku z tym o wolną i suwerenną Rzeczpospolitą (...) Dziś siła relacji polsko-ukraińskich przeraża Rosję. To, co się stało w ostatnich kilku miesiącach, to swego rodzaju solidarnościowy cud. Piękna historia tworzona na naszych oczach. Polacy przepięknie zareagowali na tragedię, która za naszą wschodnią granicą dała się odczuć" - tłumaczył.
Wskazał, że pomoc Ukrainie odbywa się na wielu polach, poprzez dostawy broni, wspieranie uchodźców wojennych czy wizyty polskich polityków na Ukrainie. "Kładziemy też przed Ukrainą przyszły traktat polsko-ukraiński, bo tutaj tworzy się coś niezwykłego" - zapowiedział.
Przed swoim wystąpieniem premier wziął udział w turnieju tenisa stołowego o puchar prezesa ENEA. Rozegrał kilka krótkich meczów ping-ponga z uczestnikami zawodów.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.