Po wydarzeniach w Przewodowie są prowadzone rozmowy; zapewniam że w tej sprawie będziemy bardzo szczegółowo, także ze stroną ukraińską, to wyjaśniać i działać w taki sposób, aby te informacje były na bieżąco między nami przekazywane - powiedział w środę wiceszef MSZ Paweł Jabłoński.
Jabłoński w rozmowie z TVP Info nawiązał do tego, że we wtorek na terenie wsi Przewodów w powiecie hrubieszowskim spadł pocisk produkcji rosyjskiej, w wyniku czego śmierć poniosło dwóch obywateli Polski. Siły rosyjskie przeprowadziły we wtorek po południu zakrojony na szeroką skalę atak rakietowy na Ukrainę, wymierzony głównie w obiekty energetyczne.
Wiceszef MSZ podkreślił, że śledztwo w sprawie nie jest jeszcze zakończone i w związku z tym rząd nie ujawnia związanych z nim informacji. Zaznaczył, że informacja o zdarzeniu została przekazana opinii publicznej najszybciej jak było to możliwe - czyli wtedy gdy została ostatecznie potwierdzona.
Jak dodał, co do zasady ustalenie skąd nadleciała rakieta jest sprawą dość prostą; jednak - jak wskazał - należy też pamiętać o tym, że niektóre armie i służby dysponują także "środkami walki radioelektronicznej" i mogą wpływać na zakłócenie pracę radarów, a odczyty mogą być manipulowane. Dlatego - jak zaznaczył wiceszef MSZ - informacje te muszą być weryfikowane dłużej niż zwykle.
Pytany dlaczego obecnie strona ukraińska mówi, że chce obiektywnego śledztwa i chce wysłać swoich specjalistów, by udowodnić, że w sprawie jest "rosyjski ślad", Jabłoński zaznaczył, że co do tej ostatniej kwestii nie ma żadnych wątpliwości. "My jesteśmy także ze stroną ukraińską w bieżącym, właściwie bezpośrednim, stałym kontakcie. Dlatego, że my w tej sprawie, od momentu kiedy Rosja rozpoczęła inwazję, Ukrainę wspieramy, czyniąc to też we własnym interesie" - powiedział. "Cały czas z Ukrainą pozostajemy z bliskich relacjach, także w tej sprawie" - zadeklarował.
OGLĄDAJ relację na bieżąco: Atak Rosji na Ukrainę
Dopytywany, dlaczego jeśli była to ukraińska rakieta, to ta informacja nie padła właśnie z ukraińskiej strony, Jabłoński apelował o zachowanie cierpliwości. "Cały czas te rozmowy są jeszcze prowadzone, te kwestie są wyjaśniane. Liczymy się także z tym, że ataki rosyjskie, które mają miejsce cały czas na infrastrukturę cywilną w Ukrainie, także bardzo blisko polskiej granicy, mogą się powtarzać, że może być próba zdyskredytowania - także dlatego, by używać tych argumentów do osłabiania poparcia Polski dla Ukrainy. To są też działania, które Rosja chętnie wykorzystuje. Musimy tutaj zachować bardzo daleko idącą ostrożność. Zapewniam (...) że w tej sprawie będziemy bardzo szczegółowo także ze stroną ukraińską to wyjaśniać i działać w taki sposób, aby te informacje były na bieżąco między nami przekazywane" - powiedział.
Jabłoński ocenił ponadto, że NATO w zaistniałej sytuacji "zdało test" i pokazało, że jest gotowe do reakcji. Podkreślił, że w tym przypadku uruchomienie artykułu 4. Traktatu Północnoatlantyckiego nie okazało się potrzebne. Artykuł 4 Traktatu Północnoatlantyckiego stanowi, że "strony będą się wspólnie konsultowały, ilekroć, zdaniem którejkolwiek z nich, zagrożone będą integralność terytorialna, niezależność polityczna lub bezpieczeństwo którejkolwiek ze Stron".
Jabłoński był też pytany o kwestię możliwego kolejnego napływu uchodźców z Ukrainy przed zbliżającą się zimą. Wiceminister ocenił, że Rosja celowo próbuje taką falę uchodźczą wywołać. Podkreślił, że Polska jest przygotowana na możliwość przybycia do Polski większej liczby uchodźców z Ukrainy niż w ostatnich miesiącach, w związku z rosyjskimi atakami i nadchodzącą zimą.
Usługa "Podpisz dokument" przeprowadza użytkownika przez cały proces krok po kroku.
25 lutego od 2011 roku obchodzony jest jako Dzień Sowieckiej Okupacji Gruzji.
Większość członków nielegalnych stowarzyszeń stanowią jednak osoby urodzone po wojnie.