Konflikty dyplomatyczne między Ukrainą i jej sojusznikami należą do rzadkości, z wyjątkiem kiedy chodzi o jednego z ukraińskich bohaterów współczesnej historii, Stefana Banderę - napisał hiszpański dziennik "El Pais".
Dziennik wskazał, że "idealizowanie w ciągu ostatnich lat faszysty i lidera ukraińskiego nacjonalizmu z lat 30. i 40. XX w. jest powodem międzynarodowych zadrażnień". Przypomniał, że ostatni przykład takiego stanu rzeczy miał miejsce 2 stycznia, kiedy parlament Ukrainy (Rada) udostępnił na swoich portalach społecznościowych patriotyczny cytat i zdjęcie naczelnego dowódcy sił zbrojnych Ukrainy, Wałerija Załużnego, pozującego obok portretu Bandery.
"Po protestach polskiego rządu ukraińska Rada usunęła wiadomość i zdjęcie. Polska jest największym przyjacielem Ukrainy w UE podczas wojny i tego sojusznika Kijów nie może stracić" - ocenił "El Pais".
Wcześniej, w listopadzie ub. roku rząd polski skrytykował powołanie na ukraińskiego wiceministra spraw zagranicznych Andrija Melnyka, który został w lipcu odwołany ze stanowiska ambasadora w Niemczech po polemice, jaką wywołał udzielony przez niego wywiad, w którym bronił Banderę.
Dziennik podkreślił, że co roku w styczniu dochodzi do protestów dyplomatycznych Polski i Izraela, kiedy instytucje ukraińskie upamiętniają rocznicę urodzin Bandery. Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów (OUN) pod dowództwem Bandery oraz jej ramię zbrojne UPA przeprowadzili w latach 1943 - 1944 razem z okupacyjnymi siłami nazistowskimi czystki etniczne w Galicji i na Wołyniu.
Zgodnie z "El Pais", naukowcy na świecie także uważają Banderę i jego współpracowników za ultranacjonalistów i antysemitów. "Bandera nienawidziłby demokratycznej i liberalnej Ukrainy - wskazał amerykański profesor Eugene Finkel. "On pierwszy zamordowałby jej żydowskiego prezydenta". "Wychwalanie Bandery to prezent dla Rosji"- dodał.
Dziennik podkreślił jednocześnie, że skrajna prawica nie ma przedstawicieli w parlamencie Ukrainy.
"Konflikt historyczny nie jest spowodowany tylko przez Banderę, któremu na Ukrainie stawia się pomniki, a jego imię noszą ulice i place" - stwierdził "El Pais". "Bohaterami zostają uznani także współpracownicy Bandery, jak Roman Szuchewycz - dowódca batalionu Wehrmacht Nachtigal, który kierował akcją masakry Polaków na Wołyniu. Imieniem Szuchewycza został nazwany stadion piłkarski w Tarnopolu" - napisano.
"Rozliczenie się Ukrainy ze swoją przeszłością pozostaje złożonym problemem" - powiedział ekspert ds. praw człowieka Philippe Sands, syn lwowskich Żydów. "Nie było uczciwego narodowego uznania przeszłości ani poniesienia za nią odpowiedzialności" - dodał.
Według Sands, jednym z powodów takiego stanu rzeczy jest to, że Ukraina jest państwem młodym, które uzyskało niepodległość zaledwie 30 lat temu, i obarczonym sowiecką spuścizną uciszającą zbrodnie z przeszłości.
"Ukrainie, podobnie jak Rosji, trudno jest pozbyć się sowieckiej spuścizny, która wyrzuciła Shoah z przestrzeni publicznej" - napisała w gazecie Colin Lebiediew, ekspertka ds. społeczeństw postsowieckich - "Teraz kraj pod przywództwem Zełenskiego stoi przed dylematem: jak pogodzić to, co jest nie do pogodzenia - odpowiedzialność w Holokauście tych, którzy jednocześnie są bohaterami w ukraińskiej walce narodowej".
"Franciszek jest przytomny, ale bardziej cierpiał niż poprzedniego dnia."
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.