jako społeczeństwo wygrywamy bitwy, ale przez bieżące podziały i zaniedbania przegrywamy wojnę z dezinformacją - ocenił kierownik Działu Przeciwdziałania Dezinformacji w NASK Mateusz Mrozek na konferencji podsumowującej rok walki z tym zjawiskiem w perspektywie agresji Rosji na Ukrainę.
Ekspert NASK na wtorkowej konferencji podkreślił, że dezinformacja - czyli intencjonalna propaganda, która ma wywrzeć wpływ na infosferę - to groźne zjawisko przede wszystkim dlatego, że jest wymierzone w poczucie bezpieczeństwa.
Jak poinformował, w ciągu roku zespół NASK zidentyfikował w mediach społecznościowych 1592 złośliwe konta szerzące dezinformację. Nie są to konta botów, ale prawdziwych użytkowników albo tzw. cyborgów (gdy jedna osoba stoi za wieloma kontami) lub tzw. trolli (gdy anonimowy użytkownik stara się zrobić zamieszanie w danym temacie).
"Nie walczymy z jakimś morzem ludzi. To nie jest jakaś niesamowicie wielka machina. To są ludzie, którzy mają dobrze pomyślane, co chcą osiągnąć" - wyjaśnił ekspert. Jak zaznaczył, 88 procent z tych kont rozpowszechnia dezinformację na temat Rosji i Ukrainy, a 81 procent - na temat pomocy uchodźcom wojennym z Ukrainy.
W polskiej infosferze zespół NASK zaobserwował cztery główne linie narracyjne. Ich celem jest antagonizowanie Polaków względem uchodźców, polaryzowanie polskiego społeczeństwa, pokazanie Polski jako osamotniej na arenie międzynarodowej i podważanie zaufania do sojuszy, a także straszenie konfliktem i osłabianie poparcia dla udzielania pomocy militarnej Ukrainie. Zespół wykrył, że w ramach tych narracji rozwijanych jest ponad pół tysiąca szkodliwych wątków.
Eskpert zwracał uwagę na zagrożenia wynikające z powielania tego typu treści przez polityków lub media, a także na rolę współdziałania społecznego w walce z dezinformacją.
W jego ocenie pozytywnym przykładem takiego współdziałania była reakcja na eksplozję rakiety w Przewodowie w listopadzie ubiegłego roku. Zdaniem eksperta każdy starał się wtedy spełnić swoje zadania - zarówno media, jak i instytucje publiczne. "W kryzysowych momentach nasza infosfera wygląda naprawdę dobrze. Dobrze widać linię podziału między tymi, którzy chcą szkodzić, a tymi, którzy uspokajają i czekają na kluczowy komunikat" - stwierdził.
"Ten Przewodów pokazał, że jesteśmy w stanie wygrywać bitwy z dezinformacją, ale przez te bieżące podziały, jakieś zaniedbania, przegrywamy całą wojnę na ten moment" - powiedział kierownik Działu Przeciwdziałania Dezinformacji w NASK. Jak dodał, jest jeszcze trochę do zrobienia zarówno jeśli chodzi o edukację i monitoring, jak i reakcje.
Zdaniem Mrozka należy też wytyczyć pewną linię sporu politycznego i pewne sprawy umieścić poza tym sporem. "Wiem, że to będzie trudne. Być może w roku wyborczym jest to wołanie na puszczy. Ale jednak mimo wszystko warto, żebyśmy przynajmniej mieli to zaadresowane, żebyśmy próbowali ten wspólny wysiłek podjąć. My na pewno będziemy takie próby podejmowali" - zapewnił.
"Jako że jest rok wyborczy, będziemy się starali zaproponować wszystkim chcącym brać udział w kampaniach politycznych takie szkolenie, które pokazałoby, w jaki sposób źle formułowane myśli mogą szkodzić na bardzo wysokim, społecznym poziomie" - zapowiedział Mrozek.
NASK, jak dodał, planuje też stworzyć miejsce do komunikacji z mediami i przedstawicielami administracji publicznej. Pracuje również nad stworzeniem narzędzia, które będzie wykrywało dezinformację za pomocą sztucznej inteligencji.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.