Sześćdziesięciu oficerów jemeńskiej armii, pochodzących z prowincji Hadramaut na południowym wschodzie kraju, zdecydowało przyłączyć się do protestu przeciwko prezydentowi Alemu Abd Allahowi Salahowi - podał w poniedziałek jeden z nich, gen. Nasser Ali Szuaibi.
"Zdecydowaliśmy się przyłączyć do rewolucji młodych" - oświadczył generał.
W stolicy kraju, Sanie, dziesiątki oficerów armii ogłosiły, że przyłącza się do ruchu kontestacji przed uniwersytetem w Sanie. Doniesienia nadeszły wkrótce po oświadczeniu jednego z głównych dowódców jemeńskiej armii, gen. Alego Mohsena, o tym, że przeszedł na stronę opozycji.
Gen. Mohsen oświadczył, że popiera uczestników protestów. "Ogłaszamy, że popieramy i ochraniamy młodych ludzi, którzy protestują na Placu Uniwersyteckim w Sanie" - powiedział dowódca pierwszej dywizji pancernej.
Jednostki tej dywizji - czołgi i wozy opancerzone - zostały rozmieszczone w poniedziałek w jemeńskiej stolicy.
Z funkcji ambasadora Jemenu w Syrii oraz z członkostwa w partii prezydenckiej, Powszechnym Kongresie Ludowym, zrezygnował w poniedziałek Abdel-Wahhab Tawaf, również popierając opozycję.
"Rezygnuję po tym, jak doszło do masakry na Placu Uniwersyteckim" - powiedział Tawaf telewizji Al-Dżazira przez telefon, odnosząc się do krwawej pacyfikacji przez siły bezpieczeństwa antyrządowej demonstracji. W piątkowych zajściach zginęły 52 osoby, a 120 zostało rannych.
Tysiące ludzi protestowały również w niedzielę.
Fala demonstracji w Jemenie została zainspirowana podobnymi wystąpieniami m.in. w Tunezji i Egipcie, które doprowadziły do ustąpienia przywódców tych krajów: Zina el-Abidina Ben Alego i Hosniego Mubaraka.
Salah, będący u władzy od 32 lat, zapowiedział, że odejdzie w 2013 roku, kiedy skończy się jego kadencja. Zapowiedział, że nie będzie próbował przekazać władzy synowi.
Łączna liczba poległych po stronie rosyjskiej wynosi od 159,5 do 223,5 tys. żołnierzy?
Potrzebne są zmiany w prawie, aby wyeliminować problem rozjeżdżania pól.
Priorytetem akcji deportacyjnej są osoby skazane za przestępstwa.