Niektórzy ludzie, którzy tutaj pozostali, już zrozumieli, że życie za czasów Ukrainy naprawdę było rajem; wtedy można było krytykować prezydenta i mówić, co się chciało, a dzisiaj lepiej milczeć - przyznał w poniedziałkowym reportażu ukraińskiej redakcji BBC Ołeksandr, mieszkaniec okupowanego przez Rosję Siewierodoniecka na wschodzie kraju.
Zrujnowane miasto, kłamliwie nazywane przez rosyjskich propagandystów "awangardą odbudowy" na podbitych terenach sąsiedniego państwa. A w tym mieście rozkradzione mieszkania, cywile zmuszani do przyjmowania obywatelstwa wroga, obłuda, wszechobecny przemyt - oto dzisiejsze realia życia w Siewierodoniecku - czytamy na portalu BBC Ukraina.
Czytaj: Inwazja Rosji na Ukrainę. Relacjonujemy na bieżąco
Jak podkreślono, "dziesięć miesięcy temu Siewierodonieck cofnął się do czasów średniowiecza". W wyniku rosyjskich ostrzałów przerwano wówczas dostawy wody, elektryczności i gazu. Normą stał się widok mieszkańców przygotowujących jedzenie na ogniskach, rozpalanych wprost na podwórkach. Teraz już się tego nie ogląda, ale w niektórych budynkach woda wciąż jest dostępna tylko do wysokości trzeciego piętra.
Przeczytaj: Ukraina: Trwa najintensywniejsza faza walk o Bachmut
"Siewierodonieck stał się miastem-widmem. Ludzi tutaj mało. Nie ma dokąd pójść, widoki koszmarne, a oprócz tego Rosjanie prowadzą ostrzały niedaleko miasta. Nie wiem, w którą stronę strzelają. Większość mieszkańców stanowią osoby w podeszłym wieku i dzieci. Młodzieży nie ma w ogóle, tylko dzieci i starcy" - opowiadał Ołeksandr, cytowany przez BBC.
Jak dodał, w przypadku wielu osób problemem jest brak dostępu do jakichkolwiek obiektywnych źródeł informacji. To sprawia, że część cywilów zaczęła obawiać się wyzwolenia Siewierodoniecka przez ukraińskie wojska. "Wśród miejscowych da się słyszeć rozmowy, że gdy Ukraina powróci do miasta, to wtedy wszyscy pozostali mieszkańcy trafią do więzienia albo po prostu zostaną rozstrzelani. Nie wyobrażam sobie, jak można żyć w takiej próżni informacyjnej" - przyznał Ołeksandr.
"Pracy praktycznie nie ma. Płacą mało, około 10-15 tys. rubli (równowartość 570-850 zł - PAP), a i to nie zawsze. Miejscowym, uczestniczącym w +odbudowie+ miasta, często wstrzymują wynagrodzenie. Zaczynają zmuszać ludzi do przyjmowania rosyjskiego obywatelstwa pod groźbą utraty zatrudnienia" - dodał rozmówca BBC.
25 czerwca 2022 roku rosyjskie siły opanowały Siewierodonieck, a 3 lipca Lisiczańsk, czyli dwa największe miasta Ługańszczyzny, które pozostawały wówczas pod kontrolą rządu w Kijowie. Obecnie wojska agresora okupują niemal cały region ługański poza wąskim skrawkiem terenu w pobliżu granicy z obwodem donieckim.
Przed inwazją Kremla na sąsiedni kraj, rozpoczętą 24 lutego ubiegłego roku, Siewierodonieck liczył około 100 tys. mieszkańców. Według ukraińskich szacunków z początku 2023 roku, w mieście może obecnie przebywać około 10 tys. cywilów.
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.
Według przewodniczącego KRRiT materiał zawiera treści dyskryminujące i nawołujące do nienawiści.
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.