Nielegalne systemy operacyjne, pirackie programy graficzne, czy pakiety biurowe w firmowym komputerze grożą przedsiębiorstwu utratą lub kradzieżą danych - przekonywali we wtorek w Poznaniu przedsiębiorców eksperci od przestępczości komputerowej.
Wśród możliwych zagrożeń związanych z używaniem pirackiego oprogramowania w firmie wymieniali m.in. wyciek danych klientów, kradzież pieniędzy z kont bankowych i tożsamości, a nawet całkowitą utratę danych.
W przypadku policyjnej interwencji odpowiedzialność prawna spoczywa na właścicielu przedsiębiorstwa.
Jak powiedział Maciej Maćkowiak z Wydziału do Walki z Przestępczością Gospodarczą KWP w Poznaniu, wielkopolscy policjanci, co miesiąc zabezpieczają komputery z nielegalnym oprogramowaniem w przynajmniej w jednej firmie.
"Są to zarówno małe firmy, jak i korporacje, skąd wywoziliśmy po ponad 100 komputerów z nielegalnym oprogramowaniem. Najczęściej kradzione jest oprogramowanie tj. systemy operacyjne, pakiety biurowe. Zdarzają się też programy do obróbki grafiki i oprogramowanie służące do projektowania" - powiedział Maćkowiak.
Dodał, że właściciele firm zwykle tłumaczą wykorzystywanie nielegalnego oprogramowania oszczędnościami, często też twierdzą, że zostało zainstalowane bez ich wiedzy.
Krzysztof Janiszewski ze spółki Microsoft, która była organizatorem spotkania, powiedział, że nieznana jest skala strat w firmach, spowodowana m.in. na skutek używania pirackiego oprogramowania. Przedsiębiorstwa rzadko, kiedy decydują się na ujawnienie takich informacji, wolą chronić swój wizerunek.
"Chcemy poprzez serię takich konferencji zachęcić przedstawicieli biznesu, ludzi odpowiedzialnych za oprogramowanie w firmach, by sprawdzili legalność tego oprogramowania. Pomoże im to uchronić się nie tylko przed konsekwencjami prawnymi, ale także technologicznymi. Oprogramowanie z nieznanego źródła bardzo często zawiera wirusy, konie trojańskie. Może to powodować przestoje pracy w firmie lub wręcz kradzież danych" - powiedział.
Podobne konferencje Microsoft organizuje także w innych miastach Polski. Janiszewski zaznaczył, że świadomość dotycząca legalności oprogramowania i zagrożeń związanych z piractwem w Polsce rośnie, ale jest wciąż zbyt mała. Przypomniał, że z danych przedstawionych przez Business Software Alliance z 2009 r. wynika, że 54 proc. oprogramowania w Polsce to programy kradzione.
Według Janiszewskiego, coraz trudniej obronić tezę, że oprogramowanie wykorzystywane w firmach jest zbyt drogie, czym często tłumaczą się piraci. Wyjaśnił, że jest wiele atrakcyjnych form udostępniania licencji.
Kolejne spotkania zaplanowane są m.in. we Wrocławiu, Białymstoku i Krakowie.
Jak powiedział Maćkowiak za kradzież oprogramowania właścicielom firm grozi do pięciu lat więzienia. Często też o odszkodowanie lub zadośćuczynienie występują przedstawiciele producentów skradzionego przez firmę oprogramowania.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.