Trzeba szybko odgarniać błoto i usuwać je z zalanych budynków, piwnic i dróg, bo w słońcu twardnieje i staje się prawie jak cement - mówią w mieście Forli we włoskim regionie Emilia- Romania ochotnicy i pracownicy służb, uczestniczący w akcji usuwania szkód po katastrofalnej powodzi. Wraz z opadaniem wody widać prawdziwą skalę zniszczeń.
"Mówią w telewizji, że straty w naszym regionie oszacowano na 5 miliardów euro. Dochodzę do wniosku, że mogą być znacznie wyższe, kiedy objeżdżam samochodem te rejony, do których można dotrzeć. Nie wiem, kiedy my się podniesiemy z tego nieszczęścia" - powiedział PAP starszy mieszkaniec Forli.
Z okien niektórych mieszkań w niezalanej części miasta dobiega szlagier "Romagna mia". Ta piosenka, napisana prawie 70 lat temu i wyrażająca tęsknotę za ziemią pochodzenia - Romanią stała się swoistym "hymnem" w tych dniach. Nabrał on nowego znaczenia - jest wyrazem wsparcia dla ludności zniszczonych obszarów, ale niesie też nadzieję, że mieszkańcy tych stron, Romagnoli uporają się z tragedią, w której stracili swoje domy i cały dobytek, firmy, fabryki, warsztaty i sklepy.
Trwa walka z czasem, by jak najszybciej oczyścić wszystko z błota, także z dróg, ulic i chodników. Z każdą chwilą pod wpływem słońca zwały błota, przyniesione przez wodę, stają się twardymi bryłami. Do jego odgarnięcia mogą nie wystarczyć już łopaty, w jakie wyposażeni są tzw. Aniołowie Błota, czyli ochotnicy, usuwający skutki powodzi.
Od środy będzie ich rano i wczesnym popołudniem mniej niż w minionych dniach, bo w Forli, jak i w innych miastach do szkół wrócili także uczniowie liceów. Na otwarcie tych szkół czekano najdłużej, ze względu na to, że wielu uczniów dojeżdża z różnych miejscowości.
"Nie wiem, ilu moich kolegów zdoła dotrzeć do szkoły. Niektórzy mogą nie przedostać się nawet z drugiej części miasta, która ucierpiała. Na czwartek zapowiedziano nam pierwszą klasówkę po powodzi" - mówi Arianna.
Paolo, który w ostatnich dniach odgarniał błoto postanowił, że będzie to robił także po lekcjach.
"Będzie nas mniej, bo wracamy do szkoły, ale po lekcjach od razu biegnę do domu po kalosze i ruszam do pracy. W sytuacji, gdy płakać się chce na widok ogromu tragedii, odrabianie pracy domowej uważam za mniej ważne" - stwierdził.
Na ulicach centrum Forli utworzyły się niebezpieczne szczeliny. W dzielnicy Romiti, która bardzo ucierpiała w powodzi, droga rozpadła się w trzech miejscach, co zagroziło stojącemu w pobliżu budynkowi mieszkalnemu. Ewakuowano z niego ponad 20 osób, co uznano za wtórny skutek powodzi.
Od środy w mieście działać będzie pięć punktów z artykułami pierwszej potrzeby dla powodzian. Powstaną też w najtrudniej dostępnych miejscach, aby zapewnić ludziom, którzy często stracili wszystko, podstawową żywność, środki higieniczne, ale także tak niezbędne teraz artykuły, jak kalosze, łopaty i rękawice.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Waszyngton zaoferował pomoc w usuwaniu szkód i ustalaniu okoliczności ataku.