Potop

Beata Zajączkowska Beata Zajączkowska

publikacja 09.06.2023 18:22

Wysadzenie zapory na Ukrainie, to prawdziwie diabelski plan realizowany przez Rosję.

- Wydawało się nam, że całe zło wojny już widzieliśmy, a okazało się, że może być jednak jeszcze gorzej – mówił mi dziś ks. Piotr Rosochacki. Gdy rozmawialiśmy jechał właśnie z pomocą humanitarną do Mikołajowa, do którego właśnie dociera fala powodziowa. - Ludzie wierzą, że wały wytrzymają i że oszczędzona zostanie im kolejna tragedia – podkreślał nawiązując do wielomiesięcznej okupacji miasta przez Rosjan. Od pierwszych chwil po wysadzeniu zapory w Nowej Kachowce wraz z wolontariuszami Caritas jest na pierwszej linii pomocy: „Ewakuacja jest bardzo trudna – mówi - bo niestety odbywa się pod regularnym i bardzo dużym ostrzałem wojsk rosyjskich”. Ordynariusz diecezji odesko-symferopolskiej, na terenie której leżą zalane tereny jednoznacznie nazwał te działania „prawdziwie diabelskim planem”.

Trudno odmówić słuszności tym słowom, gdy widzi się, jak ogromnym wcieleniem zła okazuje się w praktyce osławiony „rosyjski mir”. Na terenach kontrolowanych przez Ukrainę ludzi się przynajmniej próbuje ewakuować i otrzymują pomoc humanitarną. Wolontariusze robią to z narażeniem własnego życia. Ci, którzy mieszkają po drugiej stronie Dniepru, kontrolowanej przez Rosjan, nie mogą nawet uciekać, bo żołnierze ich blokują. – Siedzą na dachach zalanych domów i wznoszą krzyk do nieba błagając o pomoc. Dronami staramy się im dostarczać wodę i żywność, ale i one są zestrzeliwane – mówi ks. Rosochacki. To kolejna odsłona szatańskiego planu mającego na celu zniszczenie Ukrainy.

Epicentrum tragedii jest Chersoń, który już wcześniej był męczeńskim miastem. Po wyzwoleniu z bezpośredniej okupacji rosyjskiej znaleziono tam bowiem siedemnaście katowni podobnych do tych w Buczy, gdzie najeźdźcy torturowali członków miejscowej ludności. Szef Caritas w Odessie prosi o pomoc materialną, by mieli za co kupić wodę i żywność. Potem nadejdzie czas wielkiego sprzątania i będą potrzebne gumowce, rękawice, szpadle, łopaty, żeby to wszystko uprzątnąć. Długofalowe skutki wysadzenia przez Rosjan tamy są trudne do ocenienia, ponieważ woda zalała m.in. cmentarze, a strumień niesie nie tylko padnięte bydło, ale i wypłukane z pól miny. Zapowiada to potężną katastrofę biologiczną.

Zaprzyjaźniona Ukrainka, której mama jest obecnie w Mikołajowie powiedziała mi, że być może to cierpienie jest potrzebne, by świat wreszcie przejrzał na oczy i podjął konkretne działania, by powstrzymać „ruski mir” i nie dawał się dalej wodzić za nos rosyjskim obietnicom. Ukraińcy płacą ogromną cenę także za nasz pokój. Jesteśmy im winni wsparcie, a przynajmniej modlitwę. Bp Stanisław Szyrokoradiuk z Odessy prosi o pomoc materialną, jedzenie, ubrania, ponieważ ci ludzie często wyszli z domu ściskając jedynie dokumenty w ręku. Podkreśla zarazem, że najważniejsza pozostaje właśnie modlitwa: „Modlimy się zwłaszcza o to, by nie stracić nadziei.  A mamy już jej naprawdę mało”.

 

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..