Libijscy powstańcy oskarżyli w piątek siły lojalne wobec Muammara Kadafiego o zastosowanie podczas bombardowania dzielnic mieszkalnych w walkach o Misratę bomb kasetowych.
Osiem osób cywilnych - według źródeł powstańczych - zginęło m.in. od tej śmiercionośnej broni, zakazanej w wielu krajach przez prawo.
Dziennik "New York Times" opublikował w piątek w swoim wydaniu internetowym zdjęcia fragmentów bomb kasetowych zrzuconych na Misratę. Są to bomby kalibru 120 mm wyprodukowane w Hiszpanii, która nie podpisała międzynarodowej konwencji o zakazie stosowania broni szczególnie niebezpiecznych dla ludności cywilnej.
Zakaz stosowania tej broni wszedł w życie w 2010 roku. Konwencji nie podpisała - wśród innych państw - także Polska.
W piątek późnym popołudniem i wieczorem znów toczyły się zacięte boje o Misratę, jedno z trzech miast obleganych przez wojska rządowe. Międzynarodowa Organizacja ds. Migracji (IOM) zdołała ewakuować tego dnia przez port w Misracie specjalnie wynajętym statkiem 1 200 osób cywilnych, głównie cudzoziemców zablokowanych w mieście. Płyną do Bengazi, powstańczej stolicy. Stamtąd mają być ewakuowane do krajów swego pochodzenia.
Rodzinne miasto Kadafiego, Syrta, było w piątek celem ataków lotnictwa NATO - podała libijska agencja rządowa Jana. Donosi ona o rajdach powietrznych "agresywnych krzyżowców-kolonialistów" przeciwko nadmorskiej Syrcie, liczącej 120 000 mieszkańców. Leży ona 360 km na wschód od Trypolisu.
Powstańcze kolumny samochodowe kierowały się w piątek na zachód od Adżdabii we wschodniej Libii. Ich celem było rozpoznanie, jak daleko na zachód pod presją bombardowań prowadzonych przez samoloty NATO wycofały się wojska rządowe - donosił w piątek wieczorem specjalny wysłannik agencji AFP.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.
"Nikt (nikogo) nie słucha" - powiedział szef sztabu UNFICYP płk Ben Ramsay. "Błąd to kwestia czasu"