Słuchając

Katarzyna Solecka Katarzyna Solecka

publikacja 19.09.2023 10:40

Wszyscy znamy te chybione, rozczarowujące. O tym, że jak mówimy „Pan Jezus”, to podkreśla to Jego rangę, tak jak „pan doktor”. Że pobrzękując łańcuchami, szedł Paweł pustymi ulicami Rzymu na śmierć… Czy tamto przy pogrzebie: że zdrowie jest najważniejsze. Czy inne podobne – kiedy zabrakło wiedzy, poniosła wyobraźnia lub dobre chęci.

A jednak. Jednak kazania mają w sobie to coś, co porusza, inspiruje, zmusza do myślenia. Tak jak to, które kazało młodziutkiej Paulinie Jaricot porzucić fanaberie i ubrać pokorną fioletową sukienkę. Czy tamto księdza Damiana, nadziejorodne – w remontowanym kościele, wśród pyłu i rusztowań, kiedy powiedział: „Uwaga! U góry pracują”.

Takie kazanie to przy tym właściwie dla wielu z nas jedyny, jeden z głównych sposobów na systematyczny kontakt z refleksją nad wiarą. Internetowo-telewizyjna papka, powszednie plotkarskie „co-mi-się-wydaje” i one – kazania. Po książkę nie sięgniemy, na rekolekcje jechać nie bardzo jest jak – ale one są. Czasem na pograniczu naszej duchowej świadomości, niedoceniane: ale są. Prowokują. Kształtują. Uczą.

Pamiętamy jakieś? Podziękowaliśmy kiedyś? Modlimy się za głosicieli? Może nie dość: nie dość dokładnie, nie dość wyraźnie, nie dość często. Zresztą może nie chodzi o to, co my zdziałamy – ale o to, co w nas się dzieje. Późniejszy wysiłek, to, co robimy, próbujemy robić – są ważne, ale nie najważniejsze przecież. Jakaś wstępna otwartość w nas czy uważność na drugiego (nie tyle na jego stylistyczne potknięcia, co sens), gotowość do drogi… Cała ta przestrzeń, w której przyjmujemy Boga, tutaj, teraz – to chyba o wiele ważniejsze.

Milczenie nasze. To, które przygotowuje i głosicieli, i słuchających. Waga milczenia, jego konieczność. Pisał Janusz Pasierb: „Zmęczenie, więcej niż zmęczenie po tym, gdy się naprawdę mówiło z ludźmi, do ludzi; wyczerpanie jak po krwotoku – po jakimś ważnym przemówieniu, po rekolekcjach. (…) Jak słabi jesteśmy po mówieniu, jak krzepniemy w milczeniu. Jaki silny był Prymas w Rywałdzie, Stoczku, Komańczy, ile potem, gdy mówił, miał siły z tamtego swego milczenia. Jego pierwsze kazania po wyjściu z więzienia… W milczeniu jest siła muru, wieży, odosobnienia. (…) Postawa otwarta… tak, oczywiście. Tylko potem nie dziwmy się, gdy stajemy się halą tranzytową międzynarodowego lotniska, hallem wielkiej stacji kolejowej, przebieganym przez ludzi taszczących swoje manatki”.

*

Nie wiem, czy świadomość tego w czymś nam pomoże. To znaczy świadomość, że są ważne: czy ona pomoże choćby w uważniejszym słuchaniu. Ale tamto słowo głoszone z natchnienia Słowem jest tak blisko, dociera do nas, dociera nas, pomaga dotrzeć tam, gdzie jesteśmy przez Boga prowadzeni.

 

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..