Politolog i znawca współczesnej Rosji, prof. Włodzimierz Marciniak ocenił, że tablica umieszczona na kamieniu memorialnym na terenie b. obozu jenieckiego pod Strzałkowem z rosyjskim napisem o "zamęczonych brutalnie czerwonoarmistach", to akcja polityczna.
"To, co głosi ta tablica nie ma nic wspólnego z badaniami historyków, czy z dyskusją naukową na temat losów jeńców sowieckiej Rosji, ich liczby i przyczyn śmierci. Mamy tutaj do czynienia z akcją polityczną. To wyraźnie widać w obejrzanych przeze mnie materiałach rosyjskiej telewizji NTV i na portalu Life News. W NTV materiał ten zatytułowany jest +Tajni patrioci+ nazywając w ten sposób sprawców umieszczenia tablicy. Widać wyraźne polityczne motywy" - powiedział profesor zasiadający w Polsko-Rosyjskiej Grupie ds. Trudnych.
"Warto dodać, że w rosyjskich komentarzach internautów jest jedna bardzo charakterystyczna wypowiedź. +Bardzo dobrze, że to zrobiono, ponieważ w przeciwnym wypadku może powstać wrażenie, że tylko my jesteśmy unurzani po łokcie we krwi polskich patriotów+ - tak brzmi. Ten wpis bardzo celnie oddaje cel polityczny całej akcji. Chodzi o to, żeby nie powstało wrażenie, że tylko strona sowiecka ponosi odpowiedzialność za zbrodnie" - uważa prof. Marciniak.
Ocenia on, że wśród polskich i rosyjskich historyków w sprawie bolszewickich jeńców nie ma sporu. Są wspólne publikacje; znaczna część materiałów archiwalnych została już wydana, m.in. polsko-rosyjski tom dokumentów wydany w obu językach, choć w języku rosyjskim nie został dopuszczony do szerszego obiegu. Sprawa ta jednak jest szeroko udokumentowana. "Krótko mówiąc w obozach były fatalne warunki przebywania. Chodzi zarówno o wyżywienie, także opiekę zdrowotną oraz epidemie grypy, tyfusu i innych chorób, które rzeczywiście dziesiątkowały jeńców. Było to spowodowane nieefektywnością państwa polskiego" wyjaśnił profesor.
Jak dodał, we wspólnym stanowisku polskich i rosyjskich historyków ustalono, że najprawdopodobniej zmarło w obozach 18-20 tys. jeńców. Z kolei cyfra 40 tys. została wymyślona przez premiera Rosji Władimira Putina, który podał ją 7 kwietnia 2010 r. na konferencji prasowej w Smoleńsku, tuż po uroczystościach w Katyniu. "Dlaczego 40 tysięcy? Tutaj oczywiście chodzi o to, żeby było dwa razy więcej ofiar niż Polaków zamordowanych przez NKWD w ramach zbrodni katyńskiej" - powiedział Marciniak.
Według niego sprawą sowieckich jeńców w polskich obozach jenieckich zaczęto grać na początku lat 90. po ukazaniu się komunikatu rosyjskiej agencji prasowej TASS o tym, że za zbrodnię katyńską odpowiedzialni są Rosjanie. "Wówczas z inspiracji Michaiła Gorbaczowa zaczęto nad tym tematem (sprawą rosyjskich jeńców w obozach jenieckich - PAP) pracować i widać, że wątek ten kontynuuje także Władimir Putin. We wspomnianym wystąpieniu w Smoleńsku wyraźnie lansował tezę, że zbrodnia katyńska to była zemsta Stalina za los jeńców sowieckich" powiedział politolog.
"Niestety nie prowadzimy w Polsce polityki historycznej. W takich miejscach jak teren dawnego obozu w Strzałkowie już dawno powinny być umieszczone polskie tablice z wyraźną informacją, że sowieccy jeńcy zmarli tam z powodu złej opieki (...). Po drugie powinniśmy podkreślać to, że wojna polsko-bolszewicka to był konflikt, w którym po stronie Polski walczyło państwo ukraińskie, patrioci białoruscy i rosyjscy, gruzińscy i wiele innych narodów. Po naszej stronie była koalicja złożona z bardzo wielu sił i my do tej pory nie uczciliśmy pamięci tych ludzi. Wydaje mi się, że tym +tajnym rosyjskim patriotom+ byłoby niezwykle trudno umieścić w Strzałkowie tę tablicę, gdyby tam już stał pomnik, który by czcił pamięć tych rosyjskich patriotów, którzy walczyli z bolszewikami" - zaznaczył prof. Marciniak.
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.