13 stycznia 1944 r. rozpoczęła działalność "Specjalna komisja ds. ustalenia i przeprowadzenia śledztwa okoliczności rozstrzelania w lesie katyńskim polskich jeńców wojennych przez niemiecko-faszystowskich najeźdźców" - tzw. komisja Burdenki. Jej celem było "udowodnienie", że Zbrodni Katyńskiej dokonali Niemcy.
Po 17 września 1939 r. - sowieckiej agresji na Polskę w niewoli sowieckiej znalazło się około 250 tys. polskich jeńców, w tym ponad 10 tys. oficerów. Decyzję o ich wymordowaniu Biuro Polityczne KC WKP(b) podjęło 5 marca 1940 r. - na podstawie pisma ludowego komisarza spraw wewnętrznych Ławrientija Berii do Stalina. Szef NKWD wskazywał, że wszyscy wymienieni Polacy "są zatwardziałymi, nierokującymi poprawy wrogami władzy sowieckiej". 3 kwietnia 1940 r. rozpoczęto likwidację obozu w Kozielsku, a dwa dni później obozów w Starobielsku i Ostaszkowie. Z Kozielska 4 404 osób, głównie oficerów WP, przewieziono do Lasu Katyńskiego i zamordowano strzałami w tył głowy. 3 896 jeńców ze Starobielska zabito w pomieszczeniach NKWD w Charkowie. Ponad sześć tys. jeńców, m.in. policjantów, z Ostaszkowa rozstrzelano w gmachu NKWD w Kalininie (ob. Twer), a pochowano w Miednoje. Łącznie zamordowano 14 587 jeńców wojennych. Na mocy decyzji z 5 marca 1940 r. wymordowano również 7 305 Polaków przebywających w różnych więzieniach na terenach włączonych do Związku Sowieckiego.
13 kwietnia 1943 r. informację o odkryciu masowych grobów w Katyniu podało niemieckie Radio Berlin. Dwa dni później Sowieckie Biuro Informacyjne ogłosiło, że polscy jeńcy byli zatrudnieni na robotach budowlanych na zachód od Smoleńska i "wpadli w ręce niemieckich katów faszystowskich w lecie 1941 r., po wycofaniu się wojsk sowieckich z rejonu Smoleńska". "Niemieckie zbiry faszystowskie nie cofają się w tej swojej potwornej bredni przed najbardziej łajdackim i podłym kłamstwem, za pomocą którego usiłują ukryć niesłychane zbrodnie, popełnione, jak to teraz widać jasno, przez nich samych" - informował komunikat wydany w Moskwie.
Rząd RP na uchodźstwie polecił przedstawicielowi w Szwajcarii zwrócić się do Międzynarodowego Czerwonego Krzyża z prośbą o powołanie międzynarodowej komisji do zbadania Zbrodni Katyńskiej. W nocy 25/26 kwietnia 1943 r. nastąpiło zerwanie stosunków dyplomatycznych przez Moskwę z polskim rządem w Londynie. 28 kwietnia międzynarodowych grupa ekspertów medycyny sądowej i kryminologii przybyła do lasu katyńskiego. Szefem zespołu był dyrektor Instytutu Medycyny Sądowej w Budapeszcie, patolog Ferenc Orsós. Obserwatorami prac byli Polacy m.in. ekspert medycyny sądowej z Uniwersytetu Jagiellońskiego dr Marian Wodziński i laboranci Komisji Technicznej Polskiego Czerwonego Krzyża, która działała w Katyniu na zlecenie Zarządu Głównego PCK. W składzie Komisji Technicznej PCK znaleźli się Ludwik Rojkiewicz, Ferdynand Goetel, Hugon Kassur, Jerzy Wodzinowski, Stefan Kołodziejski, Gracjan Jaworowski, Adam Godzik, Stefan Cupryjak, Jan Mikołajczyk, Franciszek Król, Władysław Buczak oraz Ferdynand Płonka.
W trakcie badań, dwunastu międzynarodowych ekspertów ustaliło, że zbrodni dokonano w 1940 r., gdy Katyń znajdował się pod sowiecką administracją. Przyczyną śmierci były strzały w tył głowy. Ustalono, że zwłoki znajdowały się w dołach grobowych około trzech lat. Ustalono, że czas popełnienia zbrodni to wiosna 1940 r. Wskazywała na to także analiza słojów młodych sosen, które zasadzono dla zamaskowania zbrodni.
"Jakiż ogrom zagadnień zamyka tajemniczy katyński las! Radio sowieckie, powiadomione już o wyjeździe naszej delegacji, ujmuje tę sprawę w swoisty sposób, () że Niemcy natrafili w pobliżu Smoleńska na stare, archeologiczne wykopaliska, które tłumaczą oszukańczo, jako groby pomordowanych Polaków" - pisał w relacji Goetel.
Na przełomie września i października 1943 r. sowieckie oddziały zajęły okolice Katynia. Niemal natychmiast pojawili się tam funkcjonariusze NKWD. Teren lasu katyńskiego został na całe trzy miesiące otoczony przez oddziały tej formacji.
"Świadkowie, m.in. mieszkaniec pobliskich Kozich Gór, Parfien Gawriłowicz Kisielew, którzy kilka miesięcy wcześniej zeznawali przed Niemcami, zostali aresztowani i zmuszeni do całkowitej zmiany zeznań. Historyk IPN Witold Wasilewski przypomniał w rozmowie z PAP także losy burmistrza Smoleńska z czasu okupacji, Borysa Mienszagina, który za odmowę zmiany zeznań w sowieckich więzieniach spędził 25 lat.
Od 5 października 1943 r. do 10 stycznia 1944 r. oficerowie NKWD - Wsiewołod Mierkułow, Leonid Rajchman i Siergiej Krugłow sporządzili specjalny raport powielający propagandową wersję o niemieckim sprawstwie zbrodni.
13 stycznia 1944 r. Biuro Polityczne Wszechzwiązkowej Komunistycznej Partii (bolszewików) zatwierdziło uchwałę o powołaniu "Specjalnej komisji ds. ustalenia i przeprowadzenia śledztwa ws. okoliczności rozstrzelania w lesie katyńskim polskich jeńców wojennych przez niemiecko-faszystowskich najeźdźców". Na jej czele stanął chirurg prof. Nikołaj Burdenko. W skład komisji weszli: pisarz Aleksiej Tołstoj, biskup prawosławny Mikołaj, dyplomata i ludowego komisarza oświaty Władimira Potiomkin, generał-szef służb sanitarnych Jefim Smirnow, Przewodniczący Komitetu Wszechsłowiańskiego ZSRR gen. Aleksander Gundorow, Siergiej Kolesnikow z Rady Towarzystw Czerwonego Krzyża i Czerwonego Półksiężyca oraz szef komitetu obwodowego w Smoleńsku Rodion Mielnikow.
"Celem komisji Burdenki było uwiarygodnienie kolportowanej od kwietnia 1943 r. sowieckiej wersji o Niemcach jako sprawcach zbrodni. Świat miał uwierzyć w ustalenia pod którymi podpisały się rzekome autorytety. Komisja powieliła fałszerskie tezy zawarte w tajnej informacji zespołu Mierkułowa, Rajchmana i Krugłowa, a tym samym nie ustaliła faktycznego przebiegu zdarzeń. Już w oficjalnej nazwie komisji zawarta była błędna teza o niemieckim sprawstwie. Zgodnie z komunikatem końcowym komisji Burdenki, zbrodnia na polskich jeńcach wojennych została dokonana w Lesie Katyńskim w 1941 r. przez okupujące terytorium ZSRS oddziały niemieckie" - wyjaśnił Wasilewski.
Działająca w dniach 13-24 stycznia 1944 r. komisja Burdenki przesłuchała 95 świadków, przeprowadziła badania niewielkiej części odnalezionych zwłok i dokonała "badania" dowodów rzeczowych odnalezionych w dołach grobowych.
Burdenko zwołał konferencję prasową dla zagranicznych dziennikarzy. Wręczono im wydaną broszurę "The Truth about Katyn - Report of Special Commision" w języku angielskim. Według ustaleń zbrodni na ok. 11 tysiącach polskich jeńców wojennych mieli dokonać we wrześniu 1941 r. niemieccy żołnierze z "537 batalionu budowlanego Wehrmachtu", którego dowództwo stacjonowało w Kozich Górkach. Dowódcą miał być "Oberleutnant Arnes". W broszurze wymieniono nazwiska innych niemieckich oficerów i podoficerów uczestniczących w zbrodni - porucznika Reksta, podporucznika Hotta i starszego sierżanta Lumerta.
"Do prac komisji Burdenki nie dopuszczono jakiegokolwiek polskiego delegata, choćby komunisty z lojalnego wobec Kremla Związku Patriotów Polskich. Las katyński odwiedził natomiast w grupie zagranicznych dziennikarzy komunista, Jerzy Borejsza" - podkreślił Wasilewski.
Podczas procesu w Norymberdze (1945-46) sowiecki prokurator Roman Rudenko wniósł akt oskarżenia przeciwko Niemcom o popełnienie zbrodni mordu na 11 tysiącach polskich oficerach. Od 1 do 3 lipca 1946 r. sędziowie zapoznali się z materiałem dowodowym i przesłuchali świadków. Na przełomie września i października 1946 r. Międzynarodowy Trybunał Wojskowy w Norymberdze nie uznał Niemców za winnych dokonania zbrodni katyńskiej i nie wskazał winnych.
13 kwietnia 1990 r., władze ZSRS przyznały się do Zbrodni Katyńskiej, określając ją jako "jedną z cięższych zbrodni stalinizmu". Zgodnie z poleceniem Michaiła Gorbaczowa Naczelna Prokuratura Wojskowa ZSRS rozpoczęła śledztwo. 14 października 1992 r. przewodniczący Komitetu ds. Archiwów Państwowych prof. Rudolf Pichoja przekazał w Belwederze prezydentowi RP Lechowi Wałęsie główne dokumenty dotyczące zbrodni.
"Mimo upływu 80 lat, w kłamstwa komisji Burdenki i niemieckie sprawstwo zbrodni dokonanej na polskich oficerach w lesie katyńskim nadal wierzą tysiące, a może miliony Rosjan. Sprzyja temu obecna polityka i propaganda władz Putina. Przyznanie się do zbrodni w 1990 r. współcześni rosyjscy kłamcy katyńscy nazywają +zdradą+ lub +amerykańskim spiskiem dla poróżnienia Rosji i Polski+" - powiedział Witold Wasilewski.
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.
Według przewodniczącego KRRiT materiał zawiera treści dyskryminujące i nawołujące do nienawiści.
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.