Tysiące pasażerów zostały zablokowane we wtorek rano na szkockich lotniskach po wstrzymaniu lotów przez kilka linii lotniczych, w tym British Airways, KLM, Aer Lingus i Easyjet, z powodu chmury pyłu powstałego po erupcji islandzkiego wulkanu Grimsvotn. Rząd brytyjski zapewnił jednak, że nie dojdzie do całkowitego zamknięcia brytyjskiej przestrzeni powietrznej.
"Nie będzie żadnego zamknięcia - powiedział BBC minister transportu Philip Hammond. - Przeszliśmy na inny tryb działania, nie będziemy zamykać przestrzeni powietrznej".
Odwołano już niektóre loty w Szkocji i północnej Anglii, ale Hammond powiedział, że nie spodziewa się zakłócenia lotów o podobnej skali co w zeszłym roku.
Według Brytyjskiej Państwowej Służby Ruchu Lotniczego (NATS) spodziewane są zakłócenia we wtorek od godz. 13 do 19 czasu lokalnego (godz. 14-20 czasu polskiego). Dotkną lotniska w Londonderry (Irlandia Północna), Glasgow, Edynburgu i Prestwick (Szkocja) oraz Newcastle, Carlisle, Durham Tees Valley i Cumbernauld w północnej Anglii.
W ubiegłym roku erupcja innego islandzkiego wulkanu przez sześć dni zakłócała loty. Odwołano ich 100 tysięcy, blokując na lotniskach 10 mln pasażerów. Branża lotnicza straciła wówczas 1,7 mld dolarów.
Odbywający obecnie wizytę w Europie prezydent USA Barack Obama z powodu przejścia chmury pyłu wulkanicznego przyspieszył swój wylot z Irlandii do Londynu, przewidziany na wtorek rano, i opuścił Dublin już w poniedziałek wieczorem.
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.