Co najmniej 17 osób zginęło, gdy zawaliła się kopalnia koltanu, dziesiątki wciąż są pod gruzami.
Co najmniej 17 ciał wydobyto z szybów zawalonej kopalni koltanu Bibatama w górniczym rejonie Rubaya w Kiwu Północnym na wschodzie Demokratycznej Republiki Konga. Dziesiątki innych górników wciąż pozostają pod zwałami skał, poinformowała w piątek założona przez ONZ kongijska rozgłośnia Radio Okapi.
Do katastrofy doszło w czwartek w regionie kontrolowanym przez rebeliancką grupę Ruchu 23 Marca (M23). W wyrobisku skalnym pracowało w tym czasie ponad sto osób. Części udało się wydostać na powierzchnię, ale dziesiątki osób zostało pogrzebanych pod gruzami. "Ratownikom udało się wydobyć tylko ciała, które znajdowały się blisko powierzchni" - informował w piątek kongijski poseł Justin Ndayishimiye, były koordynator prac górniczych w Rubaya.
Według szacunków ONZ w regionie górniczym Rubaya znajduje się ponad 15 proc. światowych złóż koltanu. Z jego rudy pozyskuje się tantal i niob, którą są niezbędne do produkcji urządzeń elektronicznych, między innymi kondensatorów, ale też w przemyśle zbrojeniowym, gdzie wykorzystuje się je do produkcji pancerzy czołgów.
Oprócz licencjonowanych kopalni dziesiątki szybów przeczesywanych jest nielegalnie i właśnie w nich najczęściej dochodzi do tragedii.
"Szyby nie są konserwowane, nie ma tarasów; to zorganizowane grabieże. Górnictwo w tym rejonie wymknęło się spod kontroli" - tłumaczył katastrofę Ndayishimiye.
Sytuację znacznie pogorszyło opanowanie na początku roku tych terenów przez rebeliantów z M23. Mimo prób wprowadzenia własnej administracji i przejęcia kontroli na sektorem wydobywczym, nadzorowana przez rebeliantów wspieranych przez sąsiednią Rwandę wschodnia część DRK pogrążona jest w chaosie i bezprawiu.
Do wypracowania polityki migracyjnej potrzebny jest w kraju okrągły stół.
"Jestem bardzo zawiedziony prezydentem Putinem. Myślałem, że jest kimś, kto wierzy w to, co mówi".