Nie narzekaj, tylko coś zrób

Andrzej Macura

publikacja 30.07.2025 09:36

Od księży głównie oczekujemy. A co, ich wiara to perpetuum mobile?

Już koniec lipca. Pogoda  uspokoiła się. Po dniach obaw przed zalaniami znów wyszło słońce. Tsunami – jak mieszkańcom regionu Pacyfiku – też nam nie grozi. Szkoda tylko że w naszej krajowej polityce...  Nie, ten temat dziś zostawmy. Nie psujmy dobrych nastrojów. Choć już rozglądając się po świecie nie da się nie zauważyć ciągle trwającej wojny na Ukrainie, walk na granicy Tajlandii i Kambodży, no i przede wszystkim tego, co dzieje się na Bliskim Wschodzie, zwłaszcza w Gazie...

W Kościele trwa jubileusz. Teraz Rzym opanowali młodzi. Niestety, ostatnio z kościelnego podwórka nadeszła też straszna wiadomość: ksiądz zabił. Nie przypadkiem, niechcący. Z rozmysłem. I, jak się wydaje, z powodu kłótni o sprawy materialne. Aż nie chce się wierzyć. Reakcja warszawskiego arcybiskupa natychmiastowa: kapłan najpewniej, prócz odbycia kary cywilnej, zostanie ukarany kościelnie wydaleniem ze stanu kapłańskiego. Ale coś takiego zdecydowanie nie powinno się wydarzyć, prawda? Podobnie zresztą jak całkiem sporo innych afer z księżmi w roli głównej. Co zawodzi?

Co zawiodło w przypadku owego warszawskiego księdza oczywiście nie wiem. Nie znam człowieka, nie znam sytuacji. Myślę jednak, że w jakiejś mierze odpowiedzialni za różne upadki księży jesteśmy też my, ludzie świeccy. Bo – zabrzmi pewnie zaskakująco – często nie umiemy tworzyć takich środowisk wiary, które dałyby możliwość wsparcia i wzrostu w wierze także księżom.

Zauważmy jak to wygląda: wisimy na księżach. Oczekujemy. Głównie oczekujemy. Nie tylko, że będą tymi mocniejszymi w wierze, że będą nas prowadzić, wspierać, że w kryzysowej sytuacji pomogą. Także tego, że będą zawsze w dobrym humorze, zawsze otwarci, zawsze trafiający w nasze wobec nich oczekiwania lub nawet je przewyższając. Gdy tych oczekiwań nie spełniają, często krytykujemy. To źle, tamto niedobrze, jak tak można. Tymczasem ksiądz też przecież jest tylko człowiekiem, prawda? Wykształconym, jakoś wypróbowanym w wierze i pobożności, ale przecież tylko człowiekiem. Gdy w jego wierze, życiu dzieje się coś niedobrego, gdzie ma szukać wsparcia, życzliwości, dobrego przykładu? U współbraci żyjących w innych parafiach? U kierownika duchowego? W książkach? Na kolejnych rekolekcjach, podczas których może i usłyszy wiele mądrości, ale... Przecież te wszystkie metody pogłębiania życia w wierze wymagają jakiejś wewnętrznej mobilizacji. A o to właśnie w jakieś sytuacji kryzysowej najtrudniej. Dlatego potrzeba tych środowisk życia wiary...

Co konkretnie mam na myśli? Nie coś zorganizowanego. Po prostu, robienie dobrej atmosfery wokół księży. Zdecydowanie nie o demoralizujące kadzenie im.  Raczej o życzliwość, dobre słowo, wsparcie w inicjatywach, ale przede wszystkim dobry przykład autentycznie chrześcijańskiej postawy. Żeby to nie była relacja wszechwładny i wszechwiedzący duszpasterz i mało rozgarnięte i ledwie znające Ewangelię owieczki, ale bracia, współuczniowie w szkole Chrystusa, w której ksiądz, owszem, jest liderem, ale liderem – uczniem; apostołem – uczniem. 

Ksiądz po prostu nie może być w swojej wierze osamotniony. On też dla jej wzrostu potrzebuje odpowiedniego środowiska. Bez niego dużo łatwiej schodzi się na manowce wypaczonej religijności. 

 

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..

Reklama

Reklama