Ponad 820 interwencji odnotowali strażacy na skutek burz i towarzyszących im silnych opadów deszczu i gradu oraz silnego wiatru, które przeszły przez Polskę w nocy z poniedziałku na wtorek. Strażacy interweniowali w woj. wielkopolskim, kujawsko-pomorskim, dolnośląskim, opolskim i łódzkim.
Jak poinformował PAP rzecznik komendanta głównego Państwowej Straży Pożarnej Paweł Frątczak, uszkodzone lub zerwane zostały w sumie 244 dachy.
Najwięcej interwencji - prawie 370 - strażacy odnotowali w województwie wielkopolskim, gdzie uszkodzonych lub zerwanych zostało prawie 160 dachów budynków mieszkalnych i gospodarczych. Najwięcej w powiecie kaliskim (40) oraz w powiecie kępińskim (23). Interwencje strażaków dotyczyły przede wszystkim setek powalonych drzew, które tarasowały wiele dróg lokalnych.
Na drugim miejscu pod względem liczby interwencji strażaków (240) znalazło się województwo kujawsko-pomorskie. Jak poinformował Frątczak, wiele miejscowości pozbawionych jest tam energii elektrycznej. "W miejscowości Skudzawy Nowe strażacy, wykorzystując agregat prądotwórczy, zasilają działanie pompy infuzyjnej siedmiomiesięcznego dziecka. To taka spektakularna akcja, którą prowadzimy" - powiedział Frątczak.
W województwie dolnośląskim strażacy wzywani byli głównie do usuwania powalonych drzew i wypompowywania wody z zalanych piwnic.
Wiele interwencji odnotowali też strażacy w województwie opolskim, a szczególnie w powiecie brzeskim, gdzie m.in. w miejscowości Czepielowice w wyniku opadów gradu wielkości kurzych jaj zniszczonych zostało ponad 60 dachów budynków mieszkalnych i gospodarczych.
W województwie łódzkim najbardziej ucierpiały powiaty: wieruszowski, sieradzki, a także łęczycki. "Tam w miejscowości Kowalówka, to jest powiat wieruszowski, ranne zostały dwie kobiety, które zostały przewiezione do szpitala. To rowerzystki, które zostały uderzone w czasie burzy konarem drzewa" - poinformował Frątczak.
Jak zaznaczył, bilans nie jest jeszcze ostateczny.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.