Polacy obecni są w Arktyce od wielu lat.
Mam nadzieję, że w przyszłości będziemy mogli myśleć o Arktyce jako o regionie współpracy, a nie wyścigu czy rywalizacji - powiedział PAP Piotr Rychlik, ambasador ds. Arktyki i Antarktyki w MSZ RP. Zaznaczył, że Polacy są obecni w Arktyce od wielu lat.
- Często z naszego punktu widzenia Arktyka wydaje się bardzo odległa. Tymczasem zarówno geograficznie, jak również, jeśli chodzi o znaczenie dla Polski, jest to region nam bardzo bliski - podkreślił rozmówca PAP.
Jak zaznaczył, Polacy w regionach polarnych i w Arktyce obecni są od wielu lat; pierwsze polskie wyprawy polarne to lata przedwojenne.
Zaznaczył, że po agresji Rosji na Ukrainę znaleźliśmy się w bardzo skomplikowanych okolicznościach geopolitycznych, a Arktyka jest polem, "na którym musimy zadbać wspólnie o nasze bezpieczeństwo w ramach NATO".
- Myślę, że wyzwania naukowe i zagrożenia dla bezpieczeństwa to dwa główne powody, dla których Arktyka powinna być dla nas ważna - powiedział dyplomata. Nie można też zapominać, że Arktyka ma ogromne znaczenie dla stabilności klimatu na Ziemi, jest też ogromnym rezerwuarem przyrodniczym i geologicznym.
Rychlik podkreślił, że rosyjska agresja wobec Ukrainy wywarła bardzo duży wpływ na współpracę w Arktyce. Jak zauważył, podstawowym forum współpracy w tym regionie jest powstała w 1996 r. Rada Arktyczna, zrzeszająca osiem państw arktycznych, czyli Stany Zjednoczone, Kanadę, Rosję oraz Finlandię, Szwecję, Norwegię, Danię i Islandię.
- Po rosyjskiej agresji siłą rzeczy ta współpraca została bardzo mocno zredukowana w wyniku kompletnej utraty zaufania do państwa rosyjskiego - kontynuował dyplomata.
Ambasador zwrócił uwagę, że Polska ma status obserwatora w Radzie Arktycznej, którym cieszy się tylko kilkanaście państw świata i dodatkowo jest gospodarzem Warsaw Format Meetings, czyli dorocznych spotkań obserwatorów z państwem przewodniczącym Radzie.
Według rozmówcy PAP przełomowym wydarzeniem po rosyjskiej agresji na Ukrainę było przystąpienie Finlandii i Szwecji, państw arktycznych, do NATO.
Pytany o to, czy powinniśmy obawiać się potencjalnego konfliktu w regionie Arktyki, odparł: - Wydaje mi się, że zamiast obawiać się konfliktu, powinniśmy robić wszystko, aby do niego nie doszło.
- Myślę, iż my z dumą możemy powiedzieć, że Polska robi bardzo dużo, ponieważ chociażby decyzja o inwestowaniu w tym roku ponad 4 proc., a w przyszłym roku już 5 proc. naszego PKB w obronność to istotny wkład w to, żeby konflikt nie wybuchał, bo on po prostu naszym adwersarzom nie będzie się opłacał. A potencjalne konflikty w Arktyce mogłyby mieć katastrofalne skutki dla całego świata - ostrzegł.
Rychlik ocenił, że społeczność międzynarodowa powinna też przeciwdziałać zmianom środowiskowym. - Powinniśmy uniknąć sytuacji, w której na odwrócenie ich skutków może być za późno - podkreślił.
- Typowym powiedzeniem w środowisku arktycznym jest to, że "co wydarzyło się w Arktyce, nie zostaje w Arktyce". Zmiany klimatyczne, które zachodzą w Arktyce, m.in. bardzo szybkie topnienie lodowców, zwiększanie się temperatury powietrza - cztery razy szybsze niż w innych regionach ziemi - to są zjawiska, które z pewnością będą miały wpływ na inne regiony świata - kontynuował ambasador.
- Oczywiście to naturalne, że taki region jak Arktyka będzie budził zainteresowanie wielu stron, w tym światowych mocarstw - zauważył. - Mam nadzieję, że będziemy mogli w przyszłości myśleć o Arktyce jako o obszarze współpracy, a nie terytorium wyścigu czy rywalizacji i m.in. polskie inwestycje w naukę i obronność mają temu służyć - podsumował.
Z Anchorage (Alaska) Natalia Dziurdzińska
***
Chiny i Rosja wzmacniają współpracę w Arktyce, a ich zainteresowanie tym regionem rośnie - powiedział Michael Sfraga, były ambasador USA ds. Arktyki. Istnieje związek między wojną w Ukrainie a sytuacją na Północy - dodał.
Arktyka to szybko zmieniający się region, w sensie dosłownym i przenośnym, który odgrywa coraz ważniejszą rolę, jeśli chodzi o równowagę światową - podkreślił ekspert podczas spotkania z zagranicznymi dziennikarzami w Anchorage na Alasce.
- Mamy obecnie do czynienia z całkiem innym geopolitycznym środowiskiem, niż jeszcze kilka lat temu. Arktyka przejęła bardziej dominującą rolę w polityce zagranicznej i krajowej nie tylko w USA - dodał ekspert.
- Nie wiem, jak wielu Amerykanów zdaje sobie sprawę z tego, że są częścią kraju arktycznego. Inne kraje arktyczne mają to w DNA. W przypadku USA to tak nie wygląda - przyznał Sfraga. Zaznaczył jednak, że w ostatnich latach zachodzi pod tym kątem zmiana.
Siedem krajów arktycznych, tworzących tzw. transarktyczny sojusz, to USA, Kanada, Dania, Finlandia, Islandia, Norwegia, Szwecja. Niemal połowę Arktyki zajmuje Rosja, która wzmacnia współpracę w tym regionie z Chinami. Ich zainteresowanie tym obszarem rośnie.
Sfraga ocenił, że coraz bardziej zmilitaryzowana Arktyka staje się płaszczyzną, na której konkurują światowe potęgi. Ten bogaty w krytyczne minerały region to też pole bitwy dotyczącej porządku zbudowanego na prawie międzynarodowym.
Ekspert nie spodziewa się wybuchu konfliktu na tle surowców w Arktyce, jednak ostrzegł przed możliwą eskalacją wynikającą z "nieporozumienia, błędu w komunikacji, złego odczytania intencji drugiego kraju". Pekin i Moskwa prowadzą działania militarne u wybrzeży Alaski. Kilka dni temu w pobliżu zaobserwowano chiński lodołamacz, a takie incydenty zdarzają się coraz częściej.
Jednocześnie Sfraga ocenił, że Północ wciąż jest względnie spokojna. - Nie sądzę, by Rosja chciała zagarnąć więcej terytorium. Mają już go dużo, poza tym ugrzęźli w Ukrainie. Chiny deklarują, że ich interesy w Arktyce dotyczą badań i współpracy, trzymamy je za słowo - powiedział były ambasador.
Pytany przez PAP o wpływ rosyjskiej agresji na sytuację na Północy, ekspert przyznał, że istnieje związek między tym, co dzieje się w Ukrainie, na Morzu Czarnym, na Bałtyku i w Arktyce.
- Widzimy aktywność dronów, pocisków, które albo zostały wystrzelone z północy, z Półwyspu Kolskiego, rosyjskiej Floty Północnej, albo były wystrzelone na północ Rosji z Ukrainy. Więc jest to powiązane - zaznaczył Sfraga.
- Nie możemy rozpatrywać oddzielnie wpływu inwazji na Ukrainę, działań na Morzu Bałtyckim, Morzu Czarnym oraz tego, co dzieje się na Morzu Barentsa i Półwyspie Kolskim, gdzie Rosja demonstruje swoje wpływy za pośrednictwem lotnictwa, pocisków czy floty - podkreślił.
Ambasador zaapelował też, by rozmawiając o Arktyce, nie koncentrować się jedynie na geopolityce. Nie można zapominać o rdzennych mieszkańcach, którzy mierzą się ze zmianami, wpływającymi na ich kulturę i bezpieczeństwo. Za kołem podbiegunowym mieszkają cztery miliony ludzi, którzy doświadczają coraz silniejszych zjawisk pogodowych.
Sfraga zauważył, że środowisko szybko się zmienia, nawet bez ingerencji ze strony przemysłu. Grunt rozmarza i dosłownie zawala się pod domami miejscowych mieszkańców. Wybrzeże, które dotychczas było chronione przez lód, jest niszczone przez sztormy i podlega erozji. Zmieniają się też szlaki migracyjne ssaków morskich i ryb, co z kolei wpływa na bezpieczeństwo żywnościowe miejscowej ludności.
Z Anchorage Natalia Dziurdzińska
Naruszenie nietykalności cielesnej uczestników programu Erasmus+.