W komentarzu porusza się Pan po cienkiej granicy. Metodą Kościoła zawsze było wychowywanie ludzi zarówno bogatych jak i biednych. Kościół zawsze bogatym mówił: pamiętaj, że nic z tego co masz tak naprawdę do ciebie nie należy. Biednym za to mówi nie oczekuj niczego bo wszystko co Pan Bóg chciał, żebyś otrzymał już otrzymałeś. Stąd jest nakaz nie kradnij i nie pożądaj żadnej rzeczy która do ciebie nie należy. Ciekawe rozważania na ten temat można znaleźć w kazaniu Jana Pawła II w czasie wizyty w Polsce gdy omawiał X przykazań. Z konsekwentne rozgraniczanie tych spraw przez JPII można poznać w Jego stosunku do teologii wyzwolenia. .
"Niechybnie będziemy zmuszeni do uiszczania opłat za korzystanie z chodnika, patrzenie na budynki i płacenia co roku kolejnej raty inżynierowi, który opracował silnik naszego samochodu."
Odstukać w niemalowane. Oby w złą godzinę nie powiedział Pan Redaktor tych słów. Znając bowiem pomysłowość i pazerność naszych władz centralnych, a lokalnych szczególnie, gotowe mogą być tę sugestię podchwycić. Oczywiście dla naszego wspólnego dobra. Paragrafy na to się znajdą, a jak się nie znajdą to się je wymyśli.
Tłumaczenie autorom, twórcom, że ich prawa do korzyści z dzieła muszą być ograniczone zasadą "powszechnego przeznaczenia dóbr" to rzucanie grochem o ścianę. Lepiej wykazać im, że w ich dziełach jest społeczny wkład, społeczna inwestycja, pożyczka którą muszą zwrócić z procentem. Wykazać, że w istocie "ich" dzieła są dziełami wspólnymi. Nie byli by bowiem "twórcami", gdyby nie społeczeństwo, wspólnota która ich ufornowała (np. edukując, np. przekazując dotychczasowy dorobek kultury itd,) i która tę ich twórczość umożliwiła.
Dotyczy to wszystkich twórców, indywidualnych i zbiorowych. Np. producentów leków, którzy prawami do patentu zapewniają sobie monopol. Jaki to jest problem wiedzą wszyscy, którzy cokolwiek interesują się pomocą charytatywną, szczególnie w krajach biednych np. w Afryce.
Prawda to, szczególnie ostatnie słowa... lecz jaka gorzka...
W komentarzu porusza się Pan po cienkiej granicy. Metodą Kościoła zawsze było wychowywanie ludzi zarówno bogatych jak i biednych. Kościół zawsze bogatym mówił: pamiętaj, że nic z tego co masz tak naprawdę do ciebie nie należy. Biednym za to mówi nie oczekuj niczego bo wszystko co Pan Bóg chciał, żebyś otrzymał już otrzymałeś. Stąd jest nakaz nie kradnij i nie pożądaj żadnej rzeczy która do ciebie nie należy. Ciekawe rozważania na ten temat można znaleźć w kazaniu Jana Pawła II w czasie wizyty w Polsce gdy omawiał X przykazań. Z konsekwentne rozgraniczanie tych spraw przez JPII można poznać w Jego stosunku do teologii wyzwolenia. .
Odstukać w niemalowane. Oby w złą godzinę nie powiedział Pan Redaktor tych słów. Znając bowiem pomysłowość i pazerność naszych władz centralnych, a lokalnych szczególnie, gotowe mogą być tę sugestię podchwycić. Oczywiście dla naszego wspólnego dobra. Paragrafy na to się znajdą, a jak się nie znajdą to się je wymyśli.
Tłumaczenie autorom, twórcom, że ich prawa do korzyści z dzieła muszą być ograniczone zasadą "powszechnego przeznaczenia dóbr" to rzucanie grochem o ścianę. Lepiej wykazać im, że w ich dziełach jest społeczny wkład, społeczna inwestycja, pożyczka którą muszą zwrócić z procentem. Wykazać, że w istocie "ich" dzieła są dziełami wspólnymi. Nie byli by bowiem "twórcami", gdyby nie społeczeństwo, wspólnota która ich ufornowała (np. edukując, np. przekazując dotychczasowy dorobek kultury itd,) i która tę ich twórczość umożliwiła. Dotyczy to wszystkich twórców, indywidualnych i zbiorowych. Np. producentów leków, którzy prawami do patentu zapewniają sobie monopol. Jaki to jest problem wiedzą wszyscy, którzy cokolwiek interesują się pomocą charytatywną, szczególnie w krajach biednych np. w Afryce.