W starych złych czasach, gdy ubrali mnie w kamasze i zielony kubraczek było coś takiego w regulaminie służby garnizonowej i wartowniczej jak par 186 (jak dobrze pamiętam) czyli prawo użycia broni. Określało ono kilka przypadków kiedy żołnierz miał prawo i obowiązek użycia broni. Było tam o odparciu bezpośredniej napaści na osoby i mienie oraz procedura ze strzałem ostrzegawczym włącznie. W warunkach bojowych (mówcie co chcecie, ale tak jest ma misjach - to nie imieniny u cioci) o użyciu broni decyduje na miejscu żołnierz. Jego ocena sytuacji jest decydująca. Z tego względu zasady takie powinny być krótkie i jednoznaczne a nie zajmować trzy tomy z obrazkami i nakładać wymóg zapytania ewentualnego agresora o wiek, zapatrywania polityczne i pewnie jeszcze wypełnienia WZ ze znaczkami opłaty skarbowej na zużytą amunicję.