Co powiedziałby terapeuta Kościołowi, gdyby on, jako pacjent, zawitał w jego gabinecie?
Andrzej Duda podkreślił, że niektóre wypowiedzi szefa MSZ wzbudziły jego niesmak.
Filip Dębowski podpowiadał uczestnikom Festiwalu Kariery 2024, jak zadbać o higienę cyfrową.
Spojrzenie podmiotowe na poczęte dziecko otwiera zupełnie inną ścieżke rozumowania. Jeśli dziecko jest upośledzone, poczęte z gwałtu, lub po prostu nie chciane - to ma problem. Ale ten problem jest najbardziej JEGO, bo to jego życie, które nie podlega dyskusji, tak jak życie rodziców.
dziecko od momentu poczęcia jest człowiekiem cieszę się, że w końcu mogłam przeczytać takie słowa po długich dyskusjach na ten temat. Wobec tego, Ci katolicy, którzy uważali i uważają, że dziecko jest od monetu poczęcia człowiekim nie zależnie czy by padało takie stwierdzenie po takich dyskusjach i słowach ze strony Prof. mogą sobie pogratulować tego, czy raczej dziękować Bogu, że nie ulegli "żywiołom tego świata" którego twierdzą, że "zlepek komórek to nie dziecko". Z resztą nie zależnie od tego czy ktoś jest wierzący czy nie, kwestia ta obowiązuję wszystkich. A ludzie, którzy uważają się za światłych, niewierzących nie są w stanie zagawarantować statusu człowieka osobie poczętej i zapewnić jej ochronę życia to pokazuję jak potrzebni są ludzie wierzący (rzekomo ciemni) skoro tylko oni mogą to zagawarantowac w całej pełni! :-)
Radością jest słuchanie takich słów z ust swego (niegdyś) wykładowcy.
Wlał Pan optymizm w moją duszę, że mimo wszystko damy radę, wbrew tym wszystkim "europejskościom" i "nowoczesnościom" obronić prawo człowieka do życia. Każdego.
Bowiem ideologia jest bezkompromisowa, nieczuła, bezwględna dla człowieka w praktyce. Historia tego dowiodła i z tego powodu na świecie było tyle tragedii, wojen.
Dla ludzi zideologizowanych człowiek jest przedmiotem, a nie podmiotem, nawet gdy wybory życiowe człowieka mogą budzić wątpliwości natury moralnej. Ale wybory życiowe nie mogą tłamsić człowieka przez ideologów, nie mogą go piętnować, stawiać pod pręgieżem, zmuszać nawet gdy podejmuje dramatyczne dla tego człowieka decyzje. Bo wtedy życie staje się piekłem.
Na usługach ideologii zawsze znajdowali się ludzie ludzie z tytułami naukowymi, którzy przygotowywali podglebie intelektualne dla forsowania swoich porzemyśleń, a w konsekwencji tworzono restrykcyjne prawa.
Zasługi prof. Zolla po 1989 r. są oczywiste, stają się one jak wyblakły obraz, jeśli naukowiec głosi poglądy nie mające nic wspólnego z tolerancją. Dla tego prawnika wszystko jest już jasne i oczywiste, nie podlegające dyskusji, bo aborcja dla niego jest eugeniką.
Jednakże dla kobiety decydującej się na usunięcie ciąży jest dramatem, wyborem koniecznym z powodu gwałtu, uszkodzenia płodu lub która zagraża zdrowiu i życiu kobiety.
Dla prof. Zolla zimne podejście do tak delikatnego tematu jest niepojące, jeśli stawia na równi płód z urodzonym człowiekiem.
Poza tym to Pan Profesor Zoll jest tu autorytetem w tej kwestii.
Prof. Zoll nie jest autorytetem jeśli tego zapewne nie wziął pod uwagę, a reprezentuje skrajny pogląd kościelny jak Ty.
Prof. Zoll nie jest autorytetem jeśli tego zapewne nie wziął pod uwagę, a reprezentuje skrajny pogląd kościelny jak Ty.
Pani Kazimiera Szczukówna -uwierz-wie to wszystko doskonale co napisał p.prof.Zoll.Moja dobra rada dla Ciebie jest taka abyś uważała bo zaraz nazwą Cię antysemitką.
Dziecko nienarodzone jest takim samym człowiekiem jak każdy z nas, więc jego prawo do życia trzeba traktować równorzędnie. Prof. Zoll nie mówi więc niczego nadzwyczajnego. To prosta konsekwencja uznania człowieka za człowieka.
To ty nie rozumiesz co czytasz. Profesor wyrażnie powiedział, że decyduje kobieta w sytuacji zagrożenia życia. A projekt obywatelski, który był jego zdaniem niedoróbką legislacyjną i dobrze,że został odrzucony, zakładał całkowity zakaz aborcji i kobieta nie decydowała o niczym.
ps.
jestem kobietą i w tych sprawach wiem napewno więcej, bo je czuję.
Jeśli chodzi o projekt obywatelski, to od tego on się nazywa projekt, żeby niedoróbki poprawić. A czemu nie zauważasz drugiego zastrzeżenia prof. Zolla do tego projektu, że mianowicie nie zauważa on roli ojca? Prof. Zoll idzie dalej niż projekt, bo chce, żeby ojciec miał też coś do powiedzenia, bo to też jego dziecko.
Odnośnie do decyzji kobiety - prof. Zoll powiedział to samo, co mówi Kościół - czyli że kobieta może oddać swoje życie za dziecko, ale nie można jej do tego zmusić. To jednak dotyczy sytuacji, o jakich wspomniałem wyżej: gdy nie ma innego wyjścia i trzeba wybierać - dziecko czy matka.
Ja odnosiłam się do ciebie, a nie do twojej żony, czy matki, albo tysiąca znajomych. Zresztą co ty możesz wiedzieć o urodzeniu ignorancie. Zapytaj o to swoje kobiety. Czytaj zatem "ekspercie" teksty ze zrozumieniem, bo sam się osłabiasz.
A projekt obywatelski właśnie zmuszałby kobietę i przyszłą matkę do heriozmu. Przeczytaj go uważnie, potem dyskusję zwolenników całkowitego zakazu i dopiero wtedy zabieraj głos. Poza tym stanowisko kościoła nie jest tożsame z poglądem prof. Zolla.
W jednym sie zgadzam, że rola ojca jest nie mniej ważna.
"Sytuację, gdy ciąża zagraża życiu matki, znany prawnik ocenia jako klasyczny przykład stanu wyższej konieczności, gdy decyzję w tej kwestii należy pozostawić matce" - tak pisze redaktor w komentarzu. Prof. Zoll mówi, że w tej sprawie decyzję należ absolutnie pozostawić kobiecie. Czyli tu decyduje kobieta. W projekcie obywatelskim, który zakładał całkowity zakaz aborcji, a który poparł Kościół, zapisano, że kobieta nie decyduje o niczym. całkowity zakaz i koniec.
Gdybyś znała ten projekt, to byłabyś mniej ciekawska.
Ponato chciałam zauważyć, że prof. Zoll był rzecznikiem praw obywatelskich i nie zgłosił żadnej inicjatywy w tym zakresie, a mógł, ba w świetle tego co teraz mówi nawet powinien. Nie uczynił tego, więc dla mnie nie jest wiarygodny.
Do niedawna Kościół uznawał kompromis z 1993 roku za dobry. Projekt obywateski zmienił jego ocenę, bo nie mógł postąpić inaczej wobec takiej inicjatywy. A nawiasem mówiąć to dlaczego tak bardzo zależy ci, aby to co mówi profesor było tożsame ze stanowiskiem Koscioła, skoro nie jest.
No i nie odpowiedziałaś mi...
Zgadzam się - krok w dobrym kierunku, ale przymiotnik "dobrym" występuje.
Już ktoś na tym portalu, w tej dyskusji powoływał sie na encyklikę Jana Pawła II - "Ewangelium vitae", w której Papież traktuje także, o takim kompromisowym, jeżeli nie da się inaczej, choć nie używa tego słowa, postępowaniu polityków.
Kościół, także w Polsce domaga się wprowadzenia całkowitego zakazu aborcji. To stanowisko było przedstawiane wielokrotnie, także w listach pasterskich. Profesor Zoll wyraźnie mówi, że w sytuacji zagrożenia jej życia, to decyzja należy absolutnie do kobiety. Absolutnie to znaczy, że tylko jej zdanie się liczy. Czy to jest tożsame ze stanowiskiem Kościoła ? Napewno nie.
Nie podoba mi się twoje stwierdzenie, że Kościół podobnie jak profesor ..... Chyba na odwrót. Kościół trwa 2 tysiące lat, a profesorów jest wielu.
Po drugie, nie jest podobnie, bo profesor wyraźnie mówi, że decyzja absolutnie należy do kobiety, a nie do nikogo więcej, także żadnego lekarza. Ona swoją decyzją ratuje swoje życie.
Mogę napisać tak, żeby Ci się podobało "Profesor podobnie jak Kościół..."
Tylko mi nie mów, że nie widzisz różnicy miedzy pacjentami. Chory na zapalenie płuc leczony jest wg zaleceń lekarza. Kobieta chora na raka, albo w bezpośrednim zagrożeniu swego życia, podejmuje zdaniem profesora decyzję absolutnie sama. Lekarz ma wtedy obowiązek, wykonać zgodny z prawem zabieg przerwania ciąży. Jeżeli tego nie uczyni popełnia przestępstwo. Chyba widzisz różnicę między pacjentami, a także w stanowisku Kościoła i profesora.
Owijasz ciągle w bawełnę, to co sie owinąć nie da. Kobieta z zagrożeniem życia idzie do szpitala i domaga się aborcji ratującej jej życie. Dla niej tylko to się liczy, i to jest zgodne z prawem. I o tym mówił Zoll. Zalecenia lekarza w tym przypadku nie są jej do niczego potrzebne. Dura lex sed lex - twarde prawo, ale prawo. Życie matki jest najważniejsze.
Tak jak zrobiła to Alicja Tysiąc, chociaż jestem przeciwna, aby zdrowie kobiety, było ważniejsze od życia poczętego. Ale to trzeba zmienić prawo. Z tego co wiem w 1993 roku uchwalony kompromis nie zawierał zdrowia matki, jako przesłanki do przerwania ciąży. Wprowadziła je lewica w 1996 roku i tak zostało.
Co do przeżywanego dramatu (w nawiązaniu do 'wartości'), ciekawa jestem, czy autor/autorka tak samo współ-odczuwałby/współ-odczuwałaby np.z własnym mordercą lub mordercą kogoś Mu/Jej bliskiego...
http://bit.ly/mni6mu
lub pełny link (to samo):
http://www.diakoniazycia.info/aborcja/80-smiertelne-oszustwo,-zaplanowana-zaglada.html
- o życiu od poczęcia jest na końcu.
Jesli chodzi o ochrone zycia, to panstwo wartosciuje te ochrone od zawsze chroniac jednych bardziej innych mniej, generalnie wzmacniajac ochrone slabszych jednostek, np. przez przejmowanie obowiazkow rodzicow wobec sierot czy zmniejszanie obciazen podatkowych samotnych rodzicow. Panstwo zawsze wartosciowalo zycie obywateli i zawsze bedzie to robic, bo na tym polega interes panstwa. Gdyby wartosciowanie bylo wpisane w konstytucje, to prawo przestaloby nadazac za rzeczywistoscia, co zreszta wystepuje nawet dzisiaj, kiedy to do uchwalenia zmiany wystarczy zwykla, a nie konstytucyjna, wiekszosc.
Zastanawia mnie jednak co innego. Rozumiem swiatopoglad katolicki, ktory uznaje, ze zaplodniona komorka jajowa jest juz czlowiekiem. Nie podzielam go, ale akceptuje jako jedno z mozliwych rozwiazan. Nie rozumiem jednak, dlaczego ten swiatopoglad narzuca sie wszystkim obywatelom jednoznacznie stawiajac znak przeciwienstwa miedzy dozwoleniem a zabronieniem. Przeciwienstwem zabronienia jest nakaz. Dozwolenie jest jedynie pozostawieniem wyboru.
Dlaczego wiec zabrania sie czegos ogolowi obywateli w imie swiatopogladu ich czesci? Dlaczego zabrania sie czegos wbrew jakiejkolwiek logice, bo przeciez dokonanie aborcji na zyczenie nie jest najmniejszym problemem. Wystarczy wyjechac do Wielkiej Brytanii albo wyplynac na wody miedzynarodowe. Wystarczy kilkaset zlotych. Zakaz dyskryminuje wiec najbiedniejszych, ktorych na takie dzialania nie stac, a przeciez prawo powinno chronic slabe jednostki.
Zamiast prowadzic puste dywagacje na temat legalnosci tego czy innego rozwiazania w sytuacji, w ktorej wystarczy miec dowod osobisty i piecset zlotych w kieszeni, zeby w pelni legalnie przeprowadzic aborcje na zyczenie nalezy rzetelnie przylozyc sie do edukacji mlodziezy, by wiedziala, w jaki sposob skutecznie sie zabezpieczac, by do niechcianej ciazy nie doszlo.
Zmuszanie matek do rodzenia uposledzonych dzieci uwazam za zwyczajnie obrzydliwe.
Smakowite jest twoje ostatnie zdanie: "Zmuszanie matek do rodzenia uposledzonych dzieci uwazam za zwyczajnie obrzydliwe". No to w tej kwestii jesteście zgodni z Hitlerem.
Kobieta może zażądać usunięcia ciąży, bo tak stanowi prawo. Jeżeli zagraża jej życiu, lekarz nie ma prawa jej odmówić. Zatem twoja argumentacja, jest bzdurna i wrzuć ją do kosza. Zaś twoje stwierdzenie, że ciąża nie jest obcym i chorym narzadem jest żenująco głupie.
Najpierw się trochę poducz, a później zabieraj głos.
Nie udawaj, że nie wiesz o co chodzi. Nikt nie każe matkom umierać, chodzi tylko o traktowanie dziecka jak człowieka, bo nim jest. I z tego płyną wszystkie inne skutki - w tym ten, że nie wolno nikogo pozbawiać życia. Wolno tylko ratować jedno, gdy nie można obojga. I Kościół mówi to samo.
Dura lex sed lex, twarde prawo, ale prawo.
Nie gadaj głupot, gdy chodzi o wybór, życie matki, życie dziecka. Stanowisko Kościoła wyklucza wybór kobiety. Więc nie opowiadaj bzdur.