Co powiedziałby terapeuta Kościołowi, gdyby on, jako pacjent, zawitał w jego gabinecie?
Andrzej Duda podkreślił, że niektóre wypowiedzi szefa MSZ wzbudziły jego niesmak.
Filip Dębowski podpowiadał uczestnikom Festiwalu Kariery 2024, jak zadbać o higienę cyfrową.
Aleksander Świętochowski
I tak - urodzenie i wychowanie dziecka z zespołem Downa to heroizm. Podobnie jak urodzenie i wychowanie zdrowego dziecka.
Użycie jako argumentu stwierdzenia, że „nie można zmuszać siłą kobiet do rodzenia dzieci, które wkrótce po porodzie i tak umrą” jest intelektualnie nieuczciwe. Jest to niestety tylko hasło propagandowe, które na pierwszy rzut oka jest pociągające, ale po dalszej analizie obnaża swoją prawdziwą naturę, czyli powierzchowność i agresywny ładunek emocjonalny.
Zacznijmy od tego, że u ustawie, o której mowa chodzi o ochronę prawa do życia dzieci, co do których istnieje podejrzenie ciężkiej choroby, a nie „o dzieci, które po porodzie i tak wkrótce umrą”. W praktyce zdecydowana większość przypadków to dzieci z zespołem Downa i Turnera, co w żadnym przypadku nie oznacza wysokiej śmiertelności poporodowej. Owszem, zdarzają się w grupie, którą ma objąć ustawa, przypadki chorób, sprawiających, że szanse przeżycia dziecka po porodzie są znikome, te jednak są bardzo rzadkie. To oznacza, że w tak naprawdę, chodzi o to, żeby wybrać niezwykle drobny wycinek całości problematyki, przedstawić go tendencyjnie, a potem niczym zbyt krótką kołdrą próbować przykryć nim pozostałe przypadki stanowiące w rzeczywistości większość. To zwyczaje wykroczenie przeciwko logice, polegające na zatraceniu właściwych proporcji problemu.
Kolejna rzecz: nawet jeśli skupimy się na przypadkach o wysokiej śmiertelności, to czy nie powinna ona raczej stanowić wyzwania dla medycyny do tego, żeby szukać sposobów walki z chorobami będącymi przyczyną tej śmiertelności, niż zachęty do „zamiatania problemu pod dywan” lub „chowania trupów w szafie”? Nawet dla starożytnych pogan było jasne, że medyk walczy do końca o życie i zdrowie pacjenta, uznając, w pewnym sensie z pokorą, że są sprawy, których nie jest w stanie kontrolować. Wygląda na to, że starożytni poganie byli w tej kwestii lepsi niż poganie współcześni.
Idźmy dalej. Skąd wiadomo, że dziecko jest dotknięte w łonie matki ciężką chorobą? Na podstawie badań. Czy badania są stuprocentowo niezawodne? Sam znam przynajmniej kilka przypadków (bądź znając bezpośrednio konkretne osoby, bądź słysząc o takich przypadkach z pierwszej lub drugiej ręki) ludzi, którzy podobno mieli się urodzić zdeformowani, ciężko chorzy, nie przeżyć porodu etc. Znam też przypadki dzieci, które miały być po urodzeniu okazem zdrowia, a tym czasem ujawniły się u nich ciężkie wady. Wniosek jest taki, że podstawa do decydowania o tym kto może umrzeć, a kto nie, jest wyjątkowo mizerna, a „wyrok” ciężki i nieodwracalny. Czy wobec tego tak ciężko jest prosić matkę, która owszem – przeżywa wielkie rozterki, żeby zaczekała te kilka tygodni?
„Państwo nie jest od zmuszania siłą kobiet do heroizmu…”? A może to odwrócimy? „Państwo jest od tego, żeby bronić życia wszystkich swoich obywateli, nawet jeśli ma to się odbywać za pomocą przymusu”.
Tak krótka fraza, a tyle w niej błędów i problemów… Warto czasem zastanowić się nieco głębiej nad pewnymi sprawami.
Natomiast co do głosowania na PiS czy na jakąkolwiek inną partię: Katolik powinien mieć na uwadze tylko to żeby głosować „na Boga”, tak, żeby i Bóg kiedyś mógł „zagłosować” na mnie… A jeśli głosuje się na kogoś kto wprost deklaruje poglądy przeciwne temu czego Bóg uczy za pośrednictwem Kościoła to jest to głosowanie „przeciw Bogu”.