Znajoma naszych Znajomych , Pani z wyższym wykształceniem wychowała wraz z mężem 7 dzieci. Nigdy im się nie przelewało, nie mieli auta, nie mogli uzbierać na własne mieszkanie, mieszkali w miejskiej kamienicy, która ma nagle prywatnego właściciela z zagranicy, a ty samym z prywatnym czynszem. Przez czas rodzenia i wychowania dzieci Pani ta "nic nie robiła" czyli pracowała w domu! Potem po "odchowaniu" dzieci zaczęła pracować zawodowo i przepracowała 18 lat ! Przeszła pod koniec 2017 r. na "niebotyczną" emeryturę, która o ile wiem wynosi 1250 zł. !!!! Niestety Tę Panią NIE obejmie MATCZYNA EMERYTURA , nie ma też mowy o dodatkowym paragrafie, który by w jakiś sposób gratyfikował takie dzielne i bohaterskie Matki. Po prostu wylano Te MATKI z ustawową z kąpielą ! Oczywiście złośliwi powiedzą - niech im dzieci teraz pomagają. A i owszem - dzieci już są płatnikami podatku, z którego płaci się Matczyne Emerytury, ale nie dla ich Mamy ! Tylko dla obcych Matek. Dzieci tej Pani muszą płacić podwójnie ! Dla obcej Matki Emeryturę Matczyną (ze swoich podatków) i wspomagać własną mamę ! Co na to Pani Wicepremier, co na to Pani Minister??????
To nie jest dla tych które już coś mają tylko dla tych które nie mają nic. Moja mama wychowała na czwórkę, było nam bardzo trudno, zwłaszcza jej, teraz otrzymuje rentę rolniczą ale ja się cieszę z tej ustawy bo dzięki niej osoby które nie było łatwiej niż mojej mamie również tak jak ona otrzymają emeryturę. To nie socjalizm jak niektórzy nazywają, to troska, zwyczajna ludzka troska i nareszcie ją widać ze strony rządzących, wcześniej nigdy takiej troski o biednych nie było.
Czy w projekcie jest podkreślone, że nie dotyczy to matek, które urodziły i wychowały czworo i więcej dzieci, ale w dorosłym wieku dzieci te wyjechały za granicę, albo siedza w więzieniu? Zaraz się okaże, że społeczeństwo ufundowału wykształcenie i dzieciństwo dla dzieci, a teraz utrzymuje matkę nie mając z żadnej z tych osób nijakiego pożytku.
Czytaj ze zrozumieniem. Nikt nie mówi o eliminowaniu takich ludzi, tylko o tym, żeby sami się utrzymywali, a nie żerowali na całej reszcie społeczeństwa. Nie mówię tu o chorych czy innych, któzy nie są w stanie pracowac. Już św. Paweł pisał: Kto nie chce pracować niech też nie je.
To jest emerytura dla matek a nie dla dzieci. Nawet jeśli uważam pomysł za zły, bo te kobiety dobrowolnie poświęciły życie tylko dzieciom, a będą korzystać ze składek także innych matek wielodziwtnych, które pracowały na 2 etaty i żadnej gratyfikacji za to od podatników (bo to są pieniądze podatników a nie partii czy rządu) nie dostaną, to matki nie są winne decyzjom i wyborom dorosłych dzieci. Kto ma dorosłe dzieci, wie o czym piszę.
Rząd radośnie buduje socjalizm. Ale czy my się nadajemy do socjalizmu? Rząd prawicowy obniżył by podatki, w tym kwotę wolną. A przez urlop macierzyński, a nawet część wychowawczego opłacał by składki ZUS, żeby kobieta nie była stratna. 500+ odpisywało by się z podatku. Ale mamy socjalistów u władzy, zabierają mi 700 zł w podatku, ale nie na żłobki i przedszkola, tylko żeby mi "dać" 500+.
Dzieci tych kobiet nie idą do przedszkola, do szkół? Te matki pracują przy dzieciach przez 30 lat? No bez przesady. Rozumiem wsparcie, np. opłacanie składek emerytalnych podczas wychowywania. Wydłużenie macierzyńskiego do 1 roku to przykład mądrego zachęcania do macierzyństwa. Ale rozdawnictwo aby kupić kolejne głosy to przesada. Tym bardziej, że rozdają nie swoje pieniądze. Za 30 lat, jak te matki pójdą na emeryturę to już nie będzie zmartwienie tej władzy jak za to podatnicy zapłacą?
Czyli kobieta, która odchowała czwórkę dzieci, ale była na tyle zaradna, że jednak poszła do pracy i wypracowała sobie minimalną emeryturę będzie w takiej samej sytuacji, jak kobieta, która odchowała dzieci, ale do żadnej pracy nie poszła.
Kolejna informacja dla obywateli, że praca jest dla naiwnych. Rząd powinien skupić się na aktywizacji zawodowej niepracujących, a nie na kolejnym rozdawnictwie.
A może jednak poemwinien dąż do starej jak świat i sprawdzonej sytuacji, że ojciec pracuje, zarabia ile trzeba, a matka zajmuje się dziećmi i domem. To jest normalność za którą wielu tęskni. Ja, Bogu dziękować, na razie tak mam, mam nadzieję że tak zostanie.
To nie jest normalność. Gdyby tak było we wszystkich rodzinach, to pielęgniarek by nie było w szpitalach wcale. Normalność jest wtedy, kiedy państwo tworzy takie ramy prawne i struktury, że kobieta nie musi sie szarpać między rodziną a pracą: możliwość pracy na częšć etatu, żłobki o ruchomym czasie pracy, zwolnienia z opłat, łatwiejszy powrót do pracy nawet po kilku latach pracy, więcej pytań do ojców, kto zajmuje się ich chorymi dziećmi.... Praca jest dla ludzi a nie dla właścicieli firm czy państwa, żeby miało podatki, z których wybranym ludziom będzie łaskawie prezenty wydzielać
Sytuacja, gdzie ojciec pracuje a matka siedzi w domu nie jest ani stara, ani normalna. Historycznie zarówno mężczyźni, jak i kobiety pracowali w polu. Model rodziny, gdzie kobieta całkowicie poświęca się domowi powstał we wspólnotach purytańskich, gdzie rolą kobiety było wyłącznie rodzenie dzieci.
Bardzo przykre czytać, jak mało szacunku jest dla matek, szczególnie matek wielodzietnych. Opiekunki w żłobkach, przedszkolanki, wychowawczynie zastępują matki opiekując się dziećmi i dostają za to, i pensję co miesiąc, i emeryturę na starość i szacunek społeczny. A matki? Gdyby matki nie było, nie byłoby dzieci , nie byłoby żłobków ani przedszkoli.
Ta emerytura powinna być tym wyższa, im więcej kobieta urodziła dzieci. W przypadku dzieci niepełnosprawnych, liczba dzieci nie powinna być kryterium i powinna być liczona od pierwszego dziecka.
Zaraz się okaże, że społeczeństwo ufundowału wykształcenie i dzieciństwo dla dzieci, a teraz utrzymuje matkę nie mając z żadnej z tych osób nijakiego pożytku.
Kolejna informacja dla obywateli, że praca jest dla naiwnych. Rząd powinien skupić się na aktywizacji zawodowej niepracujących, a nie na kolejnym rozdawnictwie.