Co powiedziałby terapeuta Kościołowi, gdyby on, jako pacjent, zawitał w jego gabinecie?
Andrzej Duda podkreślił, że niektóre wypowiedzi szefa MSZ wzbudziły jego niesmak.
Filip Dębowski podpowiadał uczestnikom Festiwalu Kariery 2024, jak zadbać o higienę cyfrową.
"Kościół szczególnie czci Serce Jezusa w piątek po oktawie Bożego Ciała."
Przecież nie ma oktawy Bożego Ciała, bo zniósł ją Pius XII?
Cytat:
"Kościół szczególnie czci Serce Jezusa w piątek po oktawie Bożego Ciała." Przecież nie ma oktawy Bożego Ciała, bo zniósł ją Pius XII?
No i co wtym jest takiego dziwnego ??? mnie radzisz
ćwiczyć na klawiaturze Zanim tu coś napiszę, a ja
zastanowić się, co piszę… i po co ???
Przecież nie Zniósł Bożego Ciała, ani czci Serca Pana
Jezusa.
Wyczytałem też, więc to nie moje mędrkowanie,
cytuję:w 1955 r., po kilkuset latach swego istnienia Oktawa Bożego Ciała znika z kalendarza liturgicznego. Jednakże, jak doskonale wiemy nie znika z pobożności kapłanów i wiernych.
Radykalna (choć zdaniem wielu zbyt radykalna) zmiana nastąpiła za pontyfikatu Piusa XII.
Furtkę dla powrotu obchodów oktawy Bożego Ciała otworzył dokument dołączony do nowego zbioru przepisów – Variationes in Breviario et Missali Romano, który w punkcie 34 mówi:
Tradycyjne nabożeństwa, które odbywały się przy licznym udziale ludu w dni byłej oktawy Bożego Ciała, można nadal odprawiać. Tam, gdzie w tych dniach odbywają się procesje, dozwolone są dwie Msze o Najśw. Sakramencie jako Msze wotywne.
1) Chyba jednak trochę ćwiczyłeś, bo widać pewne postępy.
2) Czyli: oktawa Bożego Ciała została zniesiona, abyśmy mogli ją obchodzić przez furtkę?
Oktawa NIE JEST obchodzona przez furtkę, bo obchodzenie oktawy nie polega na robieniu procesji, tylko na tym, że w mszale i brewierzu sa formularze na kolejne dni oktawy. Tym jest liturgiczny obchód oktawy. Nabożeństwa i procesje to chwalebny, ale tylko dodatek. Prywatnie każdy z nas może sobie "obchodzić" oktawę, ale Kościół jej niestety w ścisłym liturgicznym sensie nie obchodzi.
A śpiewanie szeregu antyfon w kolejne dni nieistniejącej oktawy - to nie jest obchód liturgiczny?
Nie pości ten, kto mięso zastępuje innymi potrawami i się nimi delektuje, a na deser dodatkowo opycha się słodyczami. Choć "formalny" warunek postu został spełniony, to taki człowiek nie wypełnił "ducha" czy idei postu. Post polega na jakimś umartwieniu i wyrzeczeniu, a nie na kombinowaniu jakby obejść przepis, jednocześnie wypełniając go. Post nie tylko dotyczy jedzenia bądź niejedzenia czegoś, ale postem może być np. rezygnacja z innych przyjemności.
Sięgnijmy też do życiorysów wielu świętych, których przykład daje nam jak należy pościć. Czy np. ktoś z was byłby w stanie pod głowę, zamiast poduszki, położyć kamień? A właśnie wielu świętych tak robiło, choć nie musieli. I to przez całe życie!
A jak w środę lub piątek przypadnie uroczystość Bożego Narodzenia, to też pościsz?
A co powiesz o Oktawie Wielkanocnej?
W dni świąteczne nie pościmy, ale można "pamiętać o poście", czyli np. zjeść nieco mniej lub "w zastępstwie" zmówić jakąś modlitwę albo też post zrobić w innym dniu.
Najważniejszy jest CEL i INTENCJA postu, a nie jego formalne wypełnienie lub celowe unikanie.
A o sobocie "Maryja" zapomniała? Przecież to tym bardziej dzień postny (zgodnie z wielowiekową tradycją Kościoła).
Swoją drogą - najpierw pisać, że w danym dniu "należy się tego [postu] bezwzględnie trzymać", a potem "można pościć" - no, troszkę się to kupy nie trzyma :)
A może to tylko problem rytuału?
No i co ważniejsze - uroczystość (czas radości) czy post (czas współcierpienia)?
I czy nie warto zastanowić się nad zmiana formy pokutnej ze wstrzemięźliwości od mięsa, w sytuacji, gdy np. ryby czy sery są większym rarytasem, a mięso zwykłym najtańszym posiłkiem.
- W piątek rano powiedzieli nam abyśmy się nie zdziwili jeżeli na obiad będzie mięso, bo w Austriackim Kościele nie ma postu w piątki.
- W klasztorze jest niewielu Kapucynów, więc obiad mają zamówiony z obsługi cateringu.
- Na obiad, na drugie danie, były parówki pieczone w cieście.
- Ksiądz, ojcowie, bracia i my, wszyscy jedliśmy, choć trochę głupio się czułem.
- Rozmyślałem, zastanawiałem się nad tym, ...
- Post jest pewnego rodzaju modlitwą, modlitwa to rozmowa z Bogiem.
- Bóg jest miłością, nie istnieje prawdziwa miłość bez wolności.
- Prawdziwa modlitwa wypływa z serca, z miłości do Boga, który jest miłością.
- Czy nakazany post, nakazana modlitwa,coś robione bo koniecznie muszę, ma jakąkolwiek wartość?
- Czy modlitwa nie powinna wypływać z potrzeby serca, z miłości?
- Bóg dał człowiekowi wolność.
- Jak to się ma z musisz pościć, musisz się modlić?
- Odfajkować i już?
- ???
- W Austrii jest prawdopodobnie inna forma postu.
- Jakby nie te "przymusy", to mogę się założyć, że ani ja, ani Pan by np. nie przyjmowali Komunii, bo "nie ma przymusu, a ja nie jestem godzien" (dlatego niegdyś wprowadzono przykazanie przyjmowania Komunii raz w roku).
- Nakazane uczynki mogą mieć wartość, choćby z racji posłuszeństwa Kościołowi (wystarczy sobie przeczytać Dzienniczek św. s. Faustyny). Tylko trzeba sobie wzbudzić taką myśl.
- Swoją drogą, jestem zdania, że należałoby zaostrzyć ten "post" - albo radykalnie ograniczyć liczbę dozwolonych posiłków, albo do tej "bezmięsności" (wymaganej przez KPK zresztą, o ile Konferencje Episkopatu inaczej nie postanowią) jeszcze coś dołożyć, choćby datek na "jałmużnę postną" (o, jak by się wtedy ludzie pieklili :) ).
- Z tego co się orientuję, to Pan od dłuższego czasu przy niemal każdym takim artykule (nie tylko tu) to pisze (przynajmniej w podobnym tonie). Tylko po co?
Panie Bartosik:
"- Z tego co się orientuję, to Pan od dłuższego czasu przy niemal każdym takim artykule (nie tylko tu) to pisze (przynajmniej w podobnym tonie). Tylko po co?"
- Tym co pan napisał, pokazał pan, że ma ogromne kłopoty z mysleniem i nic pan nie zrozumiał z tego co pisałem, dlatego takie stwierdzenie.
- Przykro mi że nie potrafię się znizyć do pana poziomu "myślenia".
- Codziennie jestem na Eucharystii i codziennie przyjmuję Jezusa, dziś np w Ciele i Krwi w Klasztorze Karmelu.
- Nigdy nie robiłem tego że muszę, zawsze bardzo chę, pragnę, bo kocham mojego Pana i Boga.
- Jeżeli poszczę, to też robię to bo chcę.
- Bóg jest miłością, pisze ewangelista Jan w swoim liście.
- Jedyne relacje z Bogiem, to relacje miłopści.
- W pana tekście nie ma nawet cienia miłości.
- Sam pan pokazuje, że jest niewolnikiem, dlatego tak ważne są dla pana nakazy i kompletnie nie rozumie pan o czym piszę.
- Ja mam z Bogiem relacje miłości, dlatego rozważałem i pytałem, bo do końca nie rozumiem pewnych postaw przymusu w relacjach z Bogiem.
- Obawiam się jednak że nie zrozumie pan co ja piszę i znowu pan napisze:"- Z tego co się orientuję, to Pan od dłuższego czasu przy niemal każdym takim artykule (nie tylko tu) to pisze (przynajmniej w podobnym tonie). Tylko po co?"
- Niech Bóg pana błogosławi.
A co do "niewolnictwa" - ciekawe, co by Pan powiedział o całej rzeszy świętych, którzy odznaczali się właśnie posłuszeństwem (nieraz w bardzo heroicznym stopniu): wystarczy wspomnieć o. Pio, św. Jana Pawła II, wymienioną wcześniej s. Faustynę, wspominanych dzisiaj męczenników z Ugandy czy z tych jeszcze nie kanonizowanych ks. Kaczkowskiego, Grześka Mroczkę (o którym nieraz tu było swego czasu), Annę Jenke (nauczycielkę z Jarosławia). Sami niewolnicy, jakby to Pan stwierdził. A jednak teraz wielu wzywa ich wstawiennictwa u Boga (publicznie czy prywatnie). Bo wiedzieli, że te przykazania są tylko i wyłącznie dla ich dobra. I potrafili je umiejętnie połączyć z wielką i żarliwą miłością do Boga, dzięki czemu nie mieli większych problemów z ich przestrzeganiem.
Jak to bł. Paweł VI kiedyś mówił, "ten podwójnie odczuje obowiązki życia chrześcijańskiego, kto chce być chrześcijaninem tylko połowicznie". Czyli - jak ktoś traktuje po macoszemu przykazania Boże i kościelne, to ma spore problemy z ich zrozumieniem i w końcu dużo trudniej mu idzie ich przestrzeganie. Dlatego nie chce ich przestrzegać, nieraz "okładając" to św. Pawłem z jego "Ku wolności wyswobodził nas Chrystus" (żeby to bardziej "biblijnie" tłumaczyć) albo innym podobnym cytatem. W skrajnych przypadkach nawet odejdzie z Kościoła, jak ten bogaty młodzieniec z Ewangelii.
Ja nie kura, ale odpowiem pytaniem: rybę kupujesz w sklepie:a) rybnym b)mięsnym c)papierniczym?
To idźmy dalej tym tokiem. Ryba jest z mięsa. Wątroba jest z tkanki gruczołowej (zero mięsa), a więc wątróbkę drobiową czy wieprzową można? A zupę gotowaną na kościach i porcji rosołowej? A smalec ze skwarkami można i jaki procent skwarek w smalcu jest ok? A pączki z czerwonym dżemem można (czerwony barwnik - koszenila - uzyskiwany jest z owadów)? Ile dylematów moralnych. Pytania mnożą się jak króliki. O właśnie, a rosół z królika można?
:)
To wychodzi przy takich uroczystościach, jak dziś, bo pewnie nikt nie odmawia sobie mięsa świętując dwa dni Bożego Narodzenia, niezastanawiając się przy tym, iż w tzw. drugi dzień Bożego Narodzenia (26.12) o ile przypada w piątek formalnie obowiązuje wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych i potrzebna jest dyspensa.
Mamy wtedy oktawę Bożego Narodzenia (obecnie są tylko dwie oktawy - Bożego Narodzenia i Wielkanocna), która znosi post.
Patrząc w kolejne dni, również w noc sylwestrową nie ma postu, więc można iść na bal i spokojnie wcinać schabowe z frytkami.
A poza tym, tak zupełnie na marginesie, Oktawa Zesłania Ducha Świętego istnieje i ma się dobrze.
Jeśli chodzi o oktawę Bożego Narodzenia, to tylko pierwszy i ostatni dzień tej oktawy znoszą post. I ewentualnie odpust parafialny przypadający akurat w oktawie (np. w parafiach św. Jana Ewangelisty czy św. Szczepana).
Reszta tego przywileju nie ma, bo to po prostu święta (w liturgii jakby II kategoria, która nigdy postu z automatu nie znosi). Więcej, dni 29-31 grudnia (w które nie ma żadnych świąt, tylko wspomnienia dowolne) są równe ostatnim dniom Adwentu czy nawet dniom Wielkiego Postu (a w te przecież pościmy).
Post jest wyrzeczeniem, czyli ofiarą złożoną Panu Bogu. Największą ofiarą jest posłuszeństwo. Należy więc być posłusznym w tej sprawie swoim przełożonym, czyli Kościołowi. Dlatego nie ma sprzeczności w tym, że w jednej diecezji obowiązuje post, a innej jest dyspensa.
A o zbawiennych skutkach postu pisze Atanazy: "Zauważ, co czyni post! Leczy on choroby, wysusza nadmierne soki w organizmie, przepędza złe duchy, płoszy natarczywe myśli, nadaje duchowi większą przejrzystość, oczyszcza serce, leczy ciało i wiedzie w końcu człowieka przed tron Boży... Post jest ogromną siłą i niesie ze sobą przeogromne skutki.”