Dziwna i nielogiczna jest ta moda kościelna przepraszania wszystkich za nieswoje grzechy. Jak w ogóle można przepraszać za czyjeś grzechy? Jeśli grzechów dopuścił się nie Kościół, a pojedyncze osoby, to dlaczego przepraszać ma cała instytucja? W świat idzie przekaz, że cały Kościół jest w to zamieszany (skoro cały Kościół przeprasza). Tak już raz było z waldensami, których przepraszał Franciszek w imieniu Kościoła, a przytłaczająca większość Kościoła nawet nie słyszała o waldensach. Jeżeli szklarz Mietek po pijanemu zdemoluje sklep to przeprasza za niego zakład szklarski? Czy cała Polska?