• ks. STanisław
    03.03.2018 16:16
    Byłem wikariuszem na trzech parafiach, teraz jestem proboszczem od 15 lat. Na żadnej z parafii nie było sióstr zakonnych. Życie parafialne się nie zawaliło.
    • gosc
      03.03.2018 18:11
      Ks. Stanisław potwierdził tylko lekceważący stosunek do sióstr zakonnych, są zbędne.
      • kj
        03.03.2018 18:33
        Jaki lekceważący? Stwierdził fakt. Coraz więcej parafii nie korzysta z pracy zakonnic i świetnie sobie radzą. Kryzys zakonnic jest kryzysem zakonnic - nie duchownych czy świeckich. Moim zdaniem odpowiedź jest jasna: jeśli żeński zakon to tylko kontemplacyjny lub misjonarski. W innym przypadku jest to po prostu katechetka w habicie, przedszkolanka w habicie, kucharka w habicie lub pomoc domowa biskupa w habicie.
      • nika
        03.03.2018 22:07
        drogi kj - czy "katechetka w habicie, przedszkolanka w habicie, kucharka w habicie lub pomoc domowa biskupa w habicie" to człowiek innego gatunku i nie ma praw? tak samo mógłbyś powiedzieć o braciach zakonnych, ale czy to podstawa do braku szacunku? to nie ma nic wspólnego z kryzysem zakonnic. po prostu zwróciły uwagę na fakt. niestety, często prawdziwy. A forma wypowiedzi ks. STanisława i niezawaleniu się parafii bez zakonnic tylko to potwierdza. Gwoli jasności - ks. ST - nie jestem siostrą zakonną. Jestem osobą świecką. Kościół to nie - księża, a z drugiej strony reszta, Kościół to wszyscy ochrzczeni, a każdy w nim ma swoje miejsce i swoje zadanie do spełnienia.
      • podaj nick
        04.03.2018 00:38
        raczej nie są zbędne zamiast zakonnic pracują np. emerytowane nauczycielki czy inne panie przyzwyczajone całe życie do mrówczej pracy za grosze, ale te pokolenia się kończą, wymrą niezamężne nauczycielki lubiące prace społeczne, zakonnice się wykończą i przyjdzie degrengolada
      • kj
        04.03.2018 11:35
        Ktoś coś mówił o "człowieczeństwie"? Wyraziłem swoją opinię ("moim zdaniem"): zakonnice to tylko kobiety żyjące w klasztorach klauzurowych lub pracujące jako misjonarki (katechistki) w krajach misyjnych. Innych sióstr nie wiążę z życiem zakonnym i rozumiem, że mogą mieć kryzys tożsamości, że wiele osób nie liczy się szczególnie z ich zdaniem (dyrektorzy szkół, proboszczowie, biskupi, nawet "matki przełożone"). Taki life. Rozumiem ich narzekania, bo każdy chciałby się czuć potrzebny. Ale to nie jest problem świeckich ani duchownych, że nie widzą potrzeby istnienia tzw. "zakonów czynnych", bo ich pracę (organistka, katechetka, pielęgniarka, kucharka, sprzątaczka etc.) równie dobrze - a może lepiej - wykonają świeccy.
  • robak
    03.03.2018 16:20
    czytam często sw teresę od Jezusa - tej zakonnicy również polecam lekturę tej swiętej . Powiem tylko - kto chce być największy niech będzie slugą . pozdrawiam
  • Fcv
    03.03.2018 16:45
    A może te owe zakonice chcieliby księży zastąpić ? Już raz był taki głos w Watykanie o kapłaństwie kobiet .
  • Andrzej
    03.03.2018 17:43
    Czytam komentarze i po prostu nie wierzę. To ma być podejście chrześcijańskie? Może trochę więcej serca dla sióstr zakonnych, a nie oceniania sytuacji których nie znacie??? Ja tu widzę nutę pogardy, a nie zrozumienia. Ciekawe, czy np. na wyzysk w pracy wszyscy komentujący też by z taką "pokorą" i "mądrością" w stosunku do samych siebie zareagowali.
  • Gość
    03.03.2018 19:57
    Zgromadzenia, które są wierne swojemu charyzmatowi nie mają problemów z powołaniami. Oczywiście, za pracę musi być wynagrodzenie, ale jakoś coraz częściej część sióstr stawia tylko na wynagrodzenie. Aż chce się zacytować klasykę : "wam się siostry...poprzewracało!".
  • Weronka
    03.03.2018 20:52
    Tak, zaraz polecę do męża i powiem mu, że za pranie jego gaci i gotowanie obiadu należy mi się wynagrodzenie. Cóż z tego, że jestem żoną z powołaniu...A tak na serio służba bez miłości zawsze kończy się pytaniem o zapłatę. Służę mojej rodzinie bo ją kocham.
    • MBTM
      04.03.2018 15:57
      O to Weroniko chodzi. Ja jako mąż obiadu przygotowanego przez żonę nie odbieram jako jej obowiązku, tylko odbieram jako troskę o mnie,a troska jest wyrazem miłości. Bogu niech będą dzięki że mamy jeszcze mądre kobiety jak Ty :-).
  • hubert
    03.03.2018 21:10
    A na serio: jeśli siostrom, o których mowa w artykule tak doskwiera praca w kardynalskich i biskupich rezydencjach to niech ida do pracy zgodnie z charyzmatami swych zgromadzeń. W szpitalach, domach dziecka, szkołach na katechizacji, domach wychowawczych, jadłodajniach albo w klauzurze - wszędzie tam, gdzie święte Założycielki ich zgromadzeń przewidziały. Tam się tez będą czuły niedocenione, niespełnione i zawiedzione?
  • Danka
    03.03.2018 23:17
    Ja nie rozumiem tej kobiety generalnej - że niby co?
  • gut
    04.03.2018 00:13
    Matka Jezusa nie była - «kurą domową.»
  • podaj nick
    04.03.2018 00:51
    zakonnice wybrały ubóstwo posłuszeństwo, służbę, rezygnacje z własnej woli, kaznodzieje co niektórzy chyba sobie ten styl wzięli na wzór dla reszty kobiet i to lansują, a to poza zakonem najprostsza droga do wychowania ofiary losu, zresztą pół biedy że kaznodzieje, podobny styl również panowie nabierający mądrości i wychowania przy dziełach kościelnych
  • gość
    04.03.2018 01:09
    miałam krewną w zakonie starszej daty, całe życie przy krosnach z wiekiem pogięta jak pół-paralityk, nie wiem czy ci co w Indiach są wyzyskiwani do szycia wyglądają porównywalnie źle, nikt nie proponował widać rehabilitacji jak innym normalnym ludziom, poza tym była zgorzkniała i młodymi zakonnicami brzydko pomiatała, do dziecka też nie specjalnie umiała trafić przygnębiające miejsce zakon widziany od środka, chociaż jako dziecko mnie ciekawił
    • gość
      05.03.2018 16:57
      trudno powiedzieć czy to z powodu klauzury i zakonu czy tylko kwestie charakteru danej siostry, ale nawet jak tylko kwestie charakteru to nikt tego nie korygował
  • Gość
    04.03.2018 08:22
    A ja wiem o czym siostra mówi. Jest wielu księży, którzy wszystko wiedzą lepiej i nie daj Boże, żeby jakaś baba wtrąciła swoje trzy grosze. Postawa nieufności do kobiet i lekceważenia ich wiedzy i doświadczenia jest charakterystyczna dla niektórych księży. Wiem, bo spotkało to mnie kilka razy.
    • Danka
      04.03.2018 14:27
      No to niech wie lepiej i co to boli ,kdla jakich wartości jestem gotowa się poświęcać. Przecież nie gotuje za pochwałę gotuje bo kocham Jezusa.,że mnie ktoś lekceważy to nie mój problem przecież. A po co szła do zakonu. Nie chce gotować niech nie gotuje. Nie wierzę że ksiądz nie płaci wynagrodzenia , tylko pewnie zakonowi, a to już w nowicjaciie wiedziała. DOJRZAŁOŚĆ.
  • Anonim (konto usunięte)
    04.03.2018 08:39
    Artykuł jest wyraźnie zabarwiony ideologicznie. Chodzi o role, kapłaństwo kobiet w Kościele. A na pytanie zakonnicy ""Księża głoszą kazania. A my? Jak mamy przekazywać dobro?" odpowiedział już sam Bóg przez Świętego Pawła "Tak jak to jest we wszystkich zgromadzeniach świętych, kobiety mają na tych zgromadzeniach milczeć; nie dozwala się im bowiem mówić, lecz mają być poddane, jak to Prawo nakazuje". Swoją drogą bardzo smutne że zakonnica nie wie jak ma przekazywać dobro, a myśli tylko o władzy którą chciałaby mieć jak księża.
    • Gość
      05.03.2018 19:18
      Po pierwsze to cytat z Pawła z Tarsu a nie z Ewangelii, po drugie Paweł nauczał że posłuszeństwo Prawu nie zapewnia zbawienia "Jeżeli zaś usprawiedliwienie dokonuje się przez Prawo, to Chrystus umarł na darmo" Ga 2,21
  • Gosc
    04.03.2018 10:28
    Chodzi oczywiście o ponowienie tematu kapłaństwa Kobiet nic to jednak nie zmieniam święcenia udzielone kobiecie i tak byłoby nieważne gdyby udzielił ich sam papież
    • Gosc
      04.03.2018 11:32
      Nawet gdyby udzielił i sam papież
      • kj
        04.03.2018 14:50
        Oczywiście, bo papież stwierdził ex cathedra, że nie da się ważnie udzielać święceń kobietom ("Ordinatio sacerdotalis" 4).
      • Gość
        05.03.2018 19:19
        nie było to "ex cathedra"
      • kj
        05.03.2018 19:41
        Było. Mam Ci zacytować czy sam/a sobie znajdziesz?
      • Gość
        05.03.2018 20:00
        Do tego konieczne jest spełnienie pięciu warunków http://www.womenpriests.org/pl/pquest2.asp http://www.ekumenizm.pl/koscioly/katolickie/nieomylne-nauczanie-ws-kobiet/ http://gosc.pl/doc/1513633.Zakaz-kaplanstwa-kobiet-to-dogmat
      • kj
        06.03.2018 09:48
        Szkoda, że jeszcze Gazety Wyborczej nie zacytowałeś/aś :D
      • Gosc
        06.03.2018 11:55
        Teologowie dogmatyczne są zgodni w tym że ta wypowiedź papieża odnośnie do kapłaństwa kobiet nie była wypowiedzią ex catedra, poniewaz musi to byc wyraznie zaznaczond w samej wypowiedzi poprzez uzycie zwrotu ex catedra. Nie zmienia to jednak faktu że święcenie tylko mężczyzn wynika z tak zwanej tradycji apostolskiej a tej nie może zmienić Nawet papież. Święcenia kapłańskie udzielane kobietom były są i będą więc zawsze nieważne.
      • kj
        06.03.2018 12:17
        To znajdź i zacytuj chociaż jeden dogmat, w którym zostało użyte sformułowanie "ex cathedra". Jeden.

        Definicja z Ordinatio sacerdotalis 4 całkowicie wyczerpuje formę definicji dogmatycznej.
      • Gość
        06.03.2018 13:01
        do KJ "Szkoda, że jeszcze Gazety Wyborczej nie zacytowałeś/aś" muszę Cię rozczarować, nie czytuję tej gazety, nie wiedziałem że to Twoja ulubiona
      • kj
        06.03.2018 16:07
        Serio? Myślałem, że czytujesz, bo to podobnej jakości źródło, jak womenpriests.org i ekumenizm.pl. Zacznij czytać GW, spodoba Ci się.
      • Gość
        06.03.2018 16:31
        "Myślałem, że czytujesz" to źle myślałeś, "Zacznij czytać GW, spodoba Ci się" a czy Cię proszę o dobre rady? czytaj sobie co chcesz i daj innym spokój
      • kj
        06.03.2018 19:52
        Ekumenizm i womenpriest - autorytety doktrynalne pierwszej klasy! "czytaj sobie co chcesz i daj innym spokój"
      • Gość
        06.03.2018 21:10
        autorytety pierwszej klasy, kto to mówi? ktoś, kto zachęca innych do czytania wyborczej?
  • k
    04.03.2018 10:40
    "Zakonnice nie chcą być dłużej służącymi księży" -- Co nam to przypomina? "Non serviram" - "nie będę służył" powiedział luciferus i został strącony do piekła.
  • TomaszL
    04.03.2018 11:44
    Cóż, sekularyzacja w Kościele dotyka nie tylko świeckich, ale też osoby zakonne czy duchownych. Z jednej strony światowe aspiracje kobiet w habitach, z drugiej strony traktowanie drugiego człowieka jako służącego gorszego gatunku.
    Do tego dochodzi też kwestia posłuszeństwa, które często jest traktowane albo jako zło, albo jako okazja do życia kosztem innych.

    No i tak przy okazji dyskusji zawsze powinno padać pytanie o zapędy do biznacjum księży i biskupów gdy wiadomo że to oni powinni być najmniejszymi.
  • gość
    04.03.2018 13:17
    A gdyby one żyły w małżeństwie to co? Też by narzekały ,że muszą o rodzinę dbać?
    • TomaszL
      04.03.2018 15:27
      Współcześnie słychać głosy kobiet narzekających na dbanie o swoje rodziny, małżeństwo czy dzieci. Łącznie z paranoją zmuszania ojców do brania tzw. urlopów "tacierzyńskich" (cokolwiek to znaczy).
      • Gość
        04.03.2018 15:54
        Nie tylko kobiety są do opieki nad dziećmi i zajmowaniem się domem.
      • TomaszL
        04.03.2018 19:19
        Nie neguję że opieką nad dziećmi i zajmowaniem się domem mogą robić mężczyźni. Uwaga dotyczy faktu zmuszania (i to nawet prawem) ojców do brania jakiś urlopów.
        Oczywistym jest że oboje małżonków zawierających małżeństwo ustalają między sobą jak ma ich rodzina, czy dom wyglądać. Więc również narzekanie kobiet na fakt konieczności dbania przez nie o rodzinę jest co najmniej dziwne.
    • Anonim (konto usunięte)
      04.03.2018 16:38
      Oczywiście że by narzekały, bo równouprawnienie polega na tym że obowiązkami kobiety w związku dzielimy się po połowie. Powiedz natomiast kobiecie że ma zrzucić węgiel do piwnicy, albo przynieść worek ziemniaków bo ostatnio ty to robiłeś a mamy równouprawnienie to zobaczysz co będzie ;-). Tak to jest że jak kobietom wmówiono że dbanie i troska o męża to niewolnictwo, i powinny leżeć i pachnieć to wtedy jest związek partnerski :-)
      • Gość
        06.03.2018 15:08
        " Powiedz natomiast kobiecie że ma zrzucić węgiel do piwnicy" każda tak reaguje? poza tym nie każdy ma ogrzewanie na węgiel
  • RyszardD.
    04.03.2018 16:40
    "Siostra Sammut przytoczyla nastepnie jego odpowiedz (Franciszka): Ja, wy jestesmy na sluzbie biednym. To jest sluzba a nie niewolnictwo" ------ Franciszek jak zwykle, predzej podsyci niezadowolenie, niz cokolwiek pomoze - i sprawie, i zainteresowanym! A efekt: wiecej chaosu! --------- i dalej...: "Zwrocila tez uwage na spadek liczby zakonnic na swiecie; jest ich o ponad 50 tysiecy mniej niz przed piecioma laty" ------ To jest dokladnie, siostrzyczko, dorobek piecioletniego pontyfikatu Franciszka... i nie mieszaj tutaj biskupow i ksiezy. Nieustannie postepujacy chaos w KK w ostatnim piecioleciu - plynacym glownie z Watykanu - tylko sprzyja takim rezultatom. ------------------------------------ W latach 55 - 65 (pelna komuna, czasy trudne), dokladnie 10 lat bylem ministrantem w zakonie "Orionistow" z dzialajacym nowicjatem z ok. 20-30 (i wiecej) ksztalcacymi sie tam klerykami + ks. dyrektor, 2 ksiezy, 3 starszych braci zakonnych (nie ksieza)... Normalne, ludzkie zycie az promieniowalo dookola i daleko wzorowym zyciem duchowym i zaangazowaniem na rzecz zakonu i srodowiska. Mieszkali oni w zadbanym przedwojennym palacyku, podarowanym orionistom przez owczesna dziedziczke, usytuowanym w dosc rozleglym parku z piekna grota, poswiecona Matce Bozej. Po przeciwnej stronie drogi miejskiej znajdowal sie glowny obiekt, rowniez przez nia ufundowana kaplica z innymi zabudowaniami, gdzie mieszkaly siostry zakonne (ok. 10), rowniez orionistki, w wiekszosci starsze juz wiekiem... Dzieki tym wszystkim gospodarzom, kaplica - i wszystko z nia zwiazane, odprawiane w niej codziennie poranne msze sw., nabozenstwa wieczorne, trzy msze niedzielne, niezwykle starannie przygotowane i uroczyscie obchodzone wszyskie mozliwe swieta calego roku - miala znaczenie kawalka raju w komunistycznej rzeczywistosci dla moze ok. 3-tysiecznego miasteczka i okolicznych wiosek. Samych ministrantow jednorazowo bywalo kilka dziesiatek, dla nich byl tu pierwszorzedny osrodek kultury (rowniez dla starszych). -------------------------------- By moc sprostac nielatwym, codziennym wymogom, siostry musialy i potrafily zabezpieczyc ogrom pracy, zwiazany chocby tylko z wyzywieniem wszystkich tutaj zamieszkalych (sniadania, obiady, kolacje), pranie, sprzatanie (oprocz nowicjatu w palacyku). Jakis drobny inwentarz tez mialy. Niemalo tez zajec mialy w utrzymaniu czystosci refektarza-stolowki (dla ministrantow swietlica) oraz kaplicy, przygotowaniu do codziennych mszy sw, wszystkich swiat, specjalnych uroczystosci (niezapomniane obluczyny klerykow, ich potezny spiew "Veni Creator" i nocleg ich rodzin w ogromnym namiocie w parku)... I pomyslec, ze mialy czas na swoja wlasna kontemplacje, codzienne modlitwy w kaplicy i uczestnictwo w mszach swietych. Toz to bylyby pewnie tortury dla wiekszosci dzisiejszych zakonnic.... A nasze skromne siostry orionistki nie dosc, ze sprostaly swoim obowiazkom, to zawsze byly lagodne, usmiechniete i atmosfera miedzy wszystkimi dla mnie byla tam jak w niebie. -------------------------------------- Tak na zakonczenie: ------ Nasza bohaterska siostra Sammut sie uzala: "Ksieza glosza kazania. A my? Jak mamy przekazywac dobro?" ------ No wiec, siostro Sammut... Nasze skromne siostry orionistki przekazywaly ogrom dobra na rzecz swojego zakonu, meskiego zakonu orionistow, srodowiska, w ktorym przyszlo im pracowac i przede wszystkim chwaly Bozej. Nie potrzebna im byla ambona... Dzieki ich dobru i poswieceniu z naszego zakonu wywodzili sie przyszli prowincjalowie zakonu, dyrektorzy zakonow w innych rejonach, napewno bardzo pokazna ilosc wyswieconych ksiezy zakonnych, misjonarze (USA, Brazylia itd)... Tutaj pracowal ks. Bronislaw Dabrowski (orionista), pozniejszy arcybiskup i Sekretarz Episkopatu Polski... Ile dalej ich dobra rozlalo sie po swiecie, to tylko sam Pan Bog wie! ------ Taca, mniejsze, wieksze datki na rzecz Kosciola pozwalaja istniec Kosciolowi. To samo znaczenie spelnia praca i zaangazowanie na rzecz Kosciola, nie ogladajac sie na mniejsze czy wieksze korzysci materialne. To jest zakon a jego pierwszorzednym Pracodawca jest sam Pan Bog, ktory napewno wynagradza sprawiedliwie - rzecz w tym, czy my naprawde w Niego wierzymy???
  • mam tego dość!
    04.03.2018 20:09
    Może lepiej spojrzeć na świat i to co ostatnio zrobiono z kobietami. Nie chcą być matkami i żonami, tylko spełniać się zawodowo i podobno robić to samo co mężczyźni. No tak, tylko potem jest problem dzietności (rzędu 1,3 w Polsce), rozpad rodzin, zaniedbane dzieci przed telefonami, kobiety umalowane i ogarnięte w pracy, skupione na swoich zawodowych zajęciach, a w domu znerwicowane i w obciągniętych dresach dla męża. To przyniósł świat kobietom i rodzinom. Tak działa szatan - to co delikatnie mówi nam Duch Święty o roli kobiet w świecie i ich wielkiej godności, to Zły potem robi z tego wykrzywioną groteskę. Przyjrzyjcie się światu nowoczesnemu i powiedzcie czy to co dzieje się z kobietami i rodzinami pochodzi od Boga, czy staje się groteską? Lepiej niech te rewolucyjne zapędy i skoordynowane akcje zatrzymają się na tych kilku artykułach, a my wsłuchajmy się w to co mówi Duch Święty i Kościół, w tym papież.
    • TomaszL
      05.03.2018 09:16
      "Może lepiej spojrzeć na świat i to co ostatnio zrobiono z kobietami. "
      Co znaczy ostatnio - o ile dobrze pamiętam, to kobiety pracują i realizują się zawodowo od co najmniej II wojny światowej.
      Mam znajome i koleżanki pracujące zawodowo na wielu różnych stanowiskach, mające swoje rodziny, wychowujcie dzieci. Wiec nie jest prawdą że kobiety nie chcą być matkami i żonami.

      Może obecnie nie jest problem z kobietami, ale z mężczyznami, którzy kurczowo trzymając się mamusinych spódnic nie potrafią zbudować trwałej, szczęśliwej rodziny? Może dziś nie mamy kryzysy kobiecości, ale męskości?
      Może kobiety nie chcą mieć dzieci bo boją się samotnego ich wychowania, bo nie maja zaufania do mężczyzn, bo nauczone doświadczeniem znikających "ojców" nie chcą takiej traumy fundować niewinnym dzieciom?
      Warto zobaczyć jaki obecnie model "męskości" dominuje obecnie. Ilu mężczyzn dziś broni swych nienarodzonych dzieci a na wieść o potencjalnej chorobie dziecka zostaje aby je wychować? A ilu tchórzliwie ucieka?
      Ba, ilu tchórzliwych mężczyzn wybiera antykoncepcje (i to jeszcze stosowaną przez kobiety) a nie liczną rodzinę.
    • Sylwia
      05.03.2018 12:08
      W obciagnietych dresach dla meza haha a maz to co Brad Pitt pewnie, galant na maksa w smokingu i z szampanem, tak?
      • kj
        05.03.2018 12:53
        Sylwio, a nie jest tak? Pamiętam, że gdy o tym gdzieś przeczytałem - sam tego nigdy nie zauważałem - to mocno mnie to zszokowało. Jak się ubierasz w domu? Nie byle jak, wygodnie, bez makijażu i w wałkach (obrazowo mówiąc)? Ja w domu chodzę w dresach i wyciągniętych swetrach. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że jak wychodzisz do pracy albo do kina, to się godzinę stroisz przed lustrem, robisz mocny makijaż i zakładasz szpilki. Jak ja idę do swoich studentów, to zdejmuję swój wyciągnięty sweter i zakładam garnitur i koszulę.

        To kto jest dla nas ważniejszy - patrząc tylko z perspektywy naszego stroju i wyglądu: moja żona, przed którą paraduję jak żul/dresiarz, czy moi studenci, do których przychodzę wyelegantowany? A dla kobiety: jej mąż, któremu się pokazuje byle jak, czy szef w pracy lub koleżanki w restauracji, dla których zakłada drogie ciuchy, biżuterię i spędza godziny na makijażu?

        To nie jest zarzut do kobiet ani do mężczyzn, ale do naszej kultury, która chyba jednak nieco stoi na głowie...
      • TomaszL
        05.03.2018 14:31
        I znów jakieś bajeczki o trzeciorzędnych strojach. Kochając żonę chcę aby jej było dobrze i jeżeli uzna że chce po mieszkaniu chodzić w wałkach, bez makijażu w dresach to jest ok. Bo dla mnie zawsze jest piękna i najważniejsza.

        A z uwag praktycznych polecam pochodzić cały dzień przez miesiąc w garniturze, pod krawatem, ogolonym, pachnącym, z zadbanymi rączkami. Szczególnie w mieszkaniu. no bo skoro wymagasz tego od kobiet, to zacznij wymagać od siebie.
      • kj
        05.03.2018 14:41
        Tomaszu, daj mi spokój. Nie potrafisz czytać ze zrozumieniem, a wszędzie się wymądrzasz. Wyraźnie zaadresowałem swoją wypowiedź: "Sylwio".

        Z Tobą dyskutuje poniżej i tam możesz mnie zaczepiać.
      • TomaszL
        05.03.2018 15:01
        Na całe szczęście mogę pisać w każdym miejscu, co najwyżej możesz nie odpisywać. Szczególnie gdy uważasz ze się wymądrzam, czyli starasz się jedynie dyskredytować moje wypowiedzi.
  • mam tego dość!
    05.03.2018 10:58
    Nie nawijaj mi tu makaronu na uszy! Głównym powodem kryzysu dzietności i rodzin nie jest to, że mężczyźni opuszczają rodziny (bo to jest margines). I nie mówię , że nie ma win po stronie mężczyzn. Mamy kryzys męskości, chłopaków w rurkach i z wymodelowanym fryzem, wiecznych Piotrusiów Panów przed X-boxem - ale to nie znaczy że nie ma kryzysu kobiecości, który również uderza w płodność i rodzinę. My jesteśmy prości jak budowa cepa - możemy być leniwi, strachliwi, żarłoczni lub uzależnieni, natomiast z kobietami to wszystko jest obudowane otoczką emocji i uczuć i ciężej to dojrzeć. Dlatego nie ma co się użalać, tylko trzeźwo spojrzeć na rzeczywistość. Tu nie chodzi o przeciwstawianie sobie mężczyzn i kobiet, tylko o to by zaakceptować to jak nas Bóg stworzył i do jakich ról nas stworzył. Potem dopiero możemy mówić o tym jak poprawić zaniedbania mężów i żon, księży i sióstr zakonnych - nie potrzeba nam kolejnej rewolucji kulturowej, dzikiego feminizmu i medialnego szału wokół tego tematu.
    • TomaszL
      05.03.2018 12:18
      Ale bądź mężczyzną, nie chowaj się za spódniczki kobiet. Gdzie jest kryzys kobiecości, skoro normą jest ze kobiety nie tylko potrafią i chcą pracować, starają się ładnie wyglądać, chcą godzić obowiązki zawodowe i domowe?
      To że kilka (o wiele mniej niż tych niedorosłych chłopców) czyni inaczej, nie można uznać za jakiś poważny kryzys.

      Czy spotkałeś kiedyś kobietę, która nie chciała by mieć u boku silnego, zdecydowanego, odpowiedzialnego mężczyznę?
      Ale takich nie ma, bo nawet na forach zamiast mówić o pięknie kobiecości opowiadają o jakiś kryzysach.

      I jeszcze jedno - oprócz jednej różnicy wynikającej z płci, czyli kwestii rodzenia dzieci całość tzw. ról społecznych wynika nie tyle z dzieła stworzenia, lecz ze społecznej umowy. Jedno jest tylko pewne, każdy z ans ma być sługą dla innych. Mąż ma służyć żonie, rodzic dzieciom.
      • kj
        05.03.2018 12:24
        Oczywiście, że spotkałem! Kobiety są zagubione - i to uważam za kryzys kobiecości (nie chcę wypowiadać się za "mam tego dość") - bo mają sprzeczne oczekiwania. Może z jednej strony chciałyby mieć przy sobie silnego mężczyznę, ale nie chcą być nikomu podporządkowane, chcą przynajmniej czuć, że to on jest im podporządkowany, robi to, co one chcą. A na to żaden "silny, zdecydowany i odpowiedzialny mężczyzna" się nie zgodzi.

        Wiele kobiet chciałoby mieć trwały, monogamiczny związek, a jednocześnie nie potrafią odrzucić dominującej mentalności, w której kobieta musi być bardzo aktywna seksualnie, zachowywać się i ubierać prowokacyjnie etc.

        Być może większość kobiet chciałoby założyć szczęśliwą rodzinę, realizować się jako matki, a jednocześnie nie potrafią przeciwstawić się oczekiwaniom, że będą robiły karierę w korporacjach, jako businesswoman etc.

        Moim zdaniem, na tym polega kryzys kobiecości: na ich rozdarciu pomiędzy własnymi oczekiwaniami i nieumiejętności wyboru oraz konsekwentnego realizowania własnych poglądów i wartości.
      • TomaszL
        05.03.2018 12:46
        Obalmy te mity:
        "Może z jednej strony chciałyby mieć przy sobie silnego mężczyznę, ale nie chcą być nikomu podporządkowane, chcą przynajmniej czuć, że to on jest im podporządkowany, robi to, co one chcą. ...."
        Co do zasady to kobiety kierują mężczyznami ;) Natomiast kobiety potrzebują bezpieczeństwa czyli nie życiowego fajtłapy, mamisynka.

        "odrzucić dominującej mentalności, w której kobieta musi być bardzo aktywna seksualnie, zachowywać się i ubierać prowokacyjnie etc"
        Tego nie rozumiem kompletnie - o ile aktywność seksualna to kwestia wyłącznie małżeńskiego łoża, to co wy macie z tym ubiorem. Albo inaczej, ile macie lat, ze kobiety was ubiorem potrafią sprowokować? Trzeba mężczyznom ćwiczyć cnotę czystości, ale jak ktoś obecnie ma problem z tzw. prowokacyjnym ubiorem, to chyba ma większy problem.

        "Być może większość kobiet chciałoby założyć szczęśliwą rodzinę, realizować się jako matki, a jednocześnie nie potrafią przeciwstawić się oczekiwaniom, że będą robiły karierę w korporacjach, jako businesswoman etc."
        A co jedno drugiemu przeszkadza? Znam panie na wysokich stanowiskach, szczęśliwe mężatki i matki. I znam nieszczęśliwe panie siedzące w domu, gdzie rozwód jest pewnikiem, bo mąż ma darmową obsługę, ale nieszczęśliwą żonę.

        "Moim zdaniem, na tym polega kryzys kobiecości: na ich rozdarciu pomiędzy własnymi oczekiwaniami i nieumiejętności wyboru oraz konsekwentnego realizowania własnych poglądów i wartości. "
        A u mężczyzn to jak jest. Potrafią dokonywać wyborów i ponosić konsekwencje? Naprawdę?
      • kj
        05.03.2018 13:00
        Obalmy te mity:

        "Co do zasady to kobiety kierują mężczyznami" - może u Ciebie w domu. Na pewno nie u mnie i nie w Biblii.

        "ile macie lat, ze kobiety was ubiorem potrafią sprowokować?" Trzydzieści. A Ty ile, że jak widzisz kobietę w mini, to nie robi Ci się gorąco? Dobra, nie odpowiadaj, z innych Twoich komentarzy wiem, że jesteś ponad dwa razy starszy ode mnie.
        Strój wyraża to, co mamy w głowie. Gdy kobieta ubiera się wyzywająco, nie powinna liczyć na to, że facet będzie w niej widział coś więcej, niż kawałek mięsa.

        "Znam panie na wysokich stanowiskach, szczęśliwe mężatki i matki". Różnica pokoleń między nami. Ja znam fajne, inteligentne i piękne dziewczyny ok. trzydziestki, które robią kariery zawodowe, ale nie potrafią stworzyć związku. I nie znam żadnej rówieśniczki, która ma udaną rodzinę i jednocześnie robi jakąś zawrotną karierę. Przypadek?

        "A u mężczyzn to jak jest. Potrafią dokonywać wyborów i ponosić konsekwencje?" Według mojego doświadczenia: nie mają z tym problemu. Kryzys męskości związany jest z czymś zupełnie innym.
      • TomaszL
        05.03.2018 13:31
        Słabo trafiasz - ani nie jestem pond dwa razy starszy od Ciebie, moje koleżanki pracujące na wysokich stanowiskach i mające szczęśliwe rodziny maja tez w okolicach 30 lat.

        Dalej - rozmawiając z porzuconym kobietami, bo urodziło im się chore dziecko, ba bo "tylko" zaszyły w ciążę raczej trudno uwierzyć ze mężczyźni potrafią ponosić konsekwencje swych czynów i dokonywać wyborów. Zresztą wystarczy popatrzyć na dwie statystyki, czyli kwestie niepłaconych alimentów oraz przemocy w domu, aby zobaczyć problem męskości - braku umiejętności dokonywania wyborów i braku umiejętności ponoszenie konsekwencji

        I na koniec - to nie minispódniczka na Ciebie działa. Nic z zewnątrz Tobie nie zaszkodzi, bowiem grzech rodzi się w myśli. A i oczywiście da się opanować swe problemy emocjonalne ze spódniczkami vide choćby lekarze ginekolodzy.
        A ze akurat mieszkam w miejscu, w którym minispódniczka to jednak jest już całkiem dużym ubraniem, to mnie to nie wzrusza.

        ps. w internecie istnieją tzw. emotikony
      • kj
        05.03.2018 13:46
        Widzisz, znów nie potrafisz podjąć dyskusji, tylko - po raz kolejny - uciekasz się do manipulacji.
        Nie napisałem nic o "braku umiejętności ponoszenia konsekwencji", tylko o "konsekwentnym realizowaniu własnych poglądów i wartości" - porzucenie żony/konkubiny, która urodziła chore dziecko, najczęściej świadczy właśnie o byciu konsekwentnym w prowadzeniu łatwego i przyjemnego życia. To samo odnosi się do niepłacenia alimentów - "a dlaczego mam płacić alimenty, skoro dziecko mieszka z matką?".

        Widzę, że znasz mnie lepiej niż ja sam. Istnieją stroje tzw. "no sex" (np. stroje do biura, stroje, które najłatwiej zauważyć na politycznych spotkaniach wysokiego szczebla) i stroje "sex appeal", czyli mające przyciągać męski wzrok. Zdrowy facet zawsze umie odróżnić strój pierwszy od drugiego oraz komunikat przez niego wysyłany.
        Problem polega na tym, że wiele współczesnych kobiet tego nie potrafi...

        Jeśli zaś chodzi o nasze znajome trzydziestki: no więc widać, że mamy różne doświadczenia. I ani Ty, ani ja, nie powinniśmy ich generalizować.
      • TomaszL
        05.03.2018 14:27
        Czyli odpowiedź na pytanie "A u mężczyzn to jak jest. Potrafią dokonywać wyborów i ponosić konsekwencje?"
        brzmiąca "Według mojego doświadczenia: nie mają z tym problemu. " oznacza "konsekwentnym realizowaniu własnych poglądów i wartość"
        No chyba nie ja tutaj usiłuje manipulować.

        "porzucenie żony/konkubiny, która urodziła chore dziecko, najczęściej świadczy właśnie o byciu konsekwentnym w prowadzeniu łatwego i przyjemnego życia." - no poważnie? A może jednak świadczy o uciecze od dorosłej odpowiedzialności za dziecko, rodzinę czy małżeństwo?
        Rozumiem chęć obrony za wszelka cenę tzw. mężczyzn, ale słabą drogę wybierasz.

        A stroje - cóż w mojej ocenie rozmawiamy na portalu katolickim a nas katolików nie obchodzi poddział na klasy strojów, bo powtórzę to nie z zewnątrz grodzi się grzech. Grzechem jest myśl mężczyzny, a nie jak się ubierze kobieta. Ale w końcu można zwalić winę na kobietę, bo to takie "męskie" jest.
        Mamy XXIw, skończy z wmawianiem winy strojom czy opowiadaniom ze kobiety mają się tak czy śmak ubierać. I dodawanie jakiejś ideologii sukienkom, makijażowi etc. Dorosły zdrowy mężczyzna mając żonę nie musi ulegać podnietom kobiecego wyglądu.
      • kj
        05.03.2018 14:38
        Nie odpowiadam za to, co Ty rozumiesz, tylko za to, co ja napisałem.

        A napisałem wyraźnie: "Moim zdaniem, na tym polega kryzys kobiecości: na ich rozdarciu pomiędzy własnymi oczekiwaniami i nieumiejętności wyboru oraz konsekwentnego realizowania własnych poglądów i wartości." Faceci - znów: moim zdaniem - nie mają z tym problemu, ich kryzys ma zupełnie inne przyczyny i skutki.

        To, że Ty jesteś wielkim światowcem z XIX wieku nie oznacza, że stroje nagle stały się neutralne: założenie mini jest konkretnym komunikatem, który każdy zdrowy facet rozumie; podobnie jak założenie garnituru na spotkanie jest komunikatem, który kobieta rozumie (tak samo, jak rozumie, co facet jej komunikuje przychodząc na spotkanie w dresie).

        To jest rzeczywistość obiektywna, badana nie tylko przez antropologię i socjologię kultury, ale chociażby przez rozmaite neurosciences. Problem zaczyna się wtedy, kiedy znaczna część kobiet i TomaszL przestają dostrzegać tę obiektywną i często biologiczną konstytucję człowieka. Kościół akceptuje klasyczną definicję człowieka: jesteśmy zwierzętami rozumnymi i rozumem możemy kierować naszymi czynami, ale nie jesteśmy w stanie zmienić swojej natury. To, że nie rzucam się na każdą laskę w mini jest owocem mojego rozumu i wiary, ale jeślibym nie potrafił odczytać komunikatu, który taki strój wysyła światu, oznaczałoby, że przestałem być mężczyzną.

        Co do możliwości grzeszenia strojem: KKK 2521-2522.
      • TomaszL
        05.03.2018 15:09
        Czyżbym trafił na Twoje zawodowe zainteresowania. Tyle tylko że wżyję w XXIw i minispódniczka nie jest żadnym sygnałem kobiety skierowanym do mężczyzny. To są co najwyżej puste wymysły naukowe oderwane od realnego życia. W dodatku wprowadzasz (cytując KKK) jakieś stare purytańskie interpretacje dot. wstydliwości, bo skoro przyjęta obecnie za standard spódniczka mini wg Ciebie odsłania zbyt dużo... No cóż pozostaje EOT, bo robi się to już zbyt żałosne.
      • TomaszL
        05.03.2018 15:12
        A i chciałem dodać, jako że kilka lat spędziłem w korporacji z jasno określonym tzw. dress code-m, ze garnitur owszem ma swoje oczywiste znaczenie, ale ma też znaczenie dobór stroju do sytuacji i jak najbardziej akceptowalne są spotkania biznesowe w dresie. No bo raczej trudno spotkać się na porannym biegu inaczej. Więc "co facet jej komunikuje przychodząc na spotkanie w dresie".
      • kj
        05.03.2018 15:34
        Nic Ci nie poradzę na to, że nie widzisz obiektywny komunikat stojący za konkretnym strojem, to nic Ci na to nie poradzę.

        Zakładając dres na spotkanie biznesowe również wysyłasz pewien komunikat. Jeśli nie jest to umówiony np. jogging, to współczuję osobie, która tak by się ubrała np. na spacer w parku z szefem.

        Twoje "życie w XXI wieku" wyjaśnia, dlaczego nie jesteś w stanie dostrzec kryzysu kobiecości - bo ten kryzys jest właśnie tożsamy z postnowoczesnością.
      • podaj nick
        05.03.2018 17:15
        ty może w XXI, jednak nadal sporo na wsi w XX chociaż formalnie niby w mieście i nie koniecznie chodzi o ubiór, czasem wręcz przeciwnie dress code może być mylny
      • TomaszL
        06.03.2018 10:20
        @Podaj Nick - mieszkam w miejscu, w którym naturalnym letnim strojem kobiet są kuse spódniczki czy sukienki i równie kuse bluzki. I śmieszą mnie opowiastki "starych" 30-letnich facetów na temat "złego" stroju kobiety. A już tym bardziej, gdy robi się z tego jakąś pseudonaukową opowiastkę.

        @KJ - znów jakiś "naukowy termin" - postnowoczesność. Możesz więc rozwinąć czym jest ta Twoja postnowoczesność? Bo jak widać Twoje poglądy na kobiecy ubiór nie mają nic wspólnego z nowoczesnością.
        I przy okazji - jesteś żonaty?
      • kj
        06.03.2018 11:29
        Ponowoczesność:
        a) jeśli dajesz radę z większą ilością tekstu: http://www.empik.com/plynna-nowoczesnosc-bauman-zygmunt,2628839,ksiazka-p
        Albo jeśli wolisz krótkie teksty: http://www.ptta.pl/pef/pdf/p/postmodernizm.pdf

        Moje poglądy na kobiecy ubiór są po prostu katolickie i racjonalne.

        Nie mam żony, ale mam męża.
      • TomaszL
        06.03.2018 13:18
        @KJ - "Moje poglądy na kobiecy ubiór są po prostu katolickie i racjonalne." - poważnie? Szczególnie rozbawiło mnie to pojęcie "racjonalne" w stosunku do kobiecego nowoczesnego stroju.
        Rozumiem, że używając terminu postnowoczesność jako perioratywu czegoś, co wg Ciebie było dobre, czyli co - w strojach mamy się cofnąć w XIX wiek do czasu oświecenia?

        I jak na to się zapatruje Twoja żona? Ubiera się tak jak proponujesz?
      • Gość
        06.03.2018 15:12
        kj, a dla Ciebie Bauman jest autorytetem?
      • TomaszL
        06.03.2018 15:46
        I tak sobie myślę, zę może jako znawca ubioru katolickiego wskażesz na podstawie czego klasyfikujesz konkretny ubiór jako katolicki albo jako niekatolicki.
        Ale tak konkretnie, a nie przez własne wyobrażenia. Np ciekawią mnie konkretne zapisy w Biblii mówiące, ze garnitur jest dobry jako ubiór codzienny w małżeństwie, a sukienka mojej pięknej żony musi być za kolana.
      • kj
        06.03.2018 16:06
        Moja żona ma znacznie bardziej ostre i radykalne poglądy na temat ubioru.
        Dla mnie kobiety mogą się ubierać jak chcą, mogą chodzić nawet nago po ulicy. Tylko niech później nie płaczą, jak to źle je faceci traktują.
      • kj
        06.03.2018 16:27
        "Gość" - autorytetem naukowym? Oczywiście. Był jednym z najwybitniejszych współczesnych socjologów i teoretyków postmodernizmu.
      • Gość
        06.03.2018 19:34
        to może znajdź odpowiedniejsze forum do propagowania starych stalinowców
      • TomaszL
        07.03.2018 09:45
        "Dla mnie kobiety mogą się ubierać jak chcą, mogą chodzić nawet nago po ulicy. Tylko niech później nie płaczą, jak to źle je faceci traktują. "
        No cóż - winienie kobiet ze same poprzez strój chcą być źle traktowane właściwie nie wymaga komentarza i zamyka dyskusję bowiem tak bardzo usilnie udowadniasz, ze mężczyzn nie obowiązuje Ewangelia, w szczególności zaś MT 5.27-30 lub MK 7.14-23.
  • Magda
    05.03.2018 16:04
    Każdemu należy się szacunek i poszanowanie godności. Człowiekiem się jest niezależnie od płci. Dobrze, że zakonnice upominają się o swoje.
  • Gość
    06.03.2018 14:49
    Sluzyc w Kosciele powinni wszyscy. Zakonnicy tez po sobie sprzatac potrafia i ugotowac tez. Ale sa pewnie ksiazeta w Kosciele, ktorzy uwazaja sie za mniej smiertelnych. Czym innym jest praca za godziwa zaplate, unormowana, chroniona prawnie, a czym innym wyzysk, no bo siostrzyczki maja powolanie, to praca jest sluzba. Do upadlego. Nie na tym polega zyvie w klasztorze czy rodzinie, zeby zarobic sie na smierc. Blizniego trzeba kochac jak siebie samego. Jesli nie ma miejsca na wlasna osobe, to i innych nie da sie kochac.
Dyskusja zakończona.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
6°C Piątek
rano
13°C Piątek
dzień
14°C Piątek
wieczór
11°C Sobota
noc
wiecej »