Około 500 osób wdarło się wczoraj rano na Górę Atos. W grupie tej było sześć kobiet, którym nie wolno wchodzić na terytorium znajdującej się tam autonomicznej "republiki mnichów".
Manifestantom należącym do Międzygminnego Ruchu Obywateli Półwyspu Chalcydyckiego, na którego terenie znajduje się Góra Atos, udało się wejść na kilka metrów na teren "republiki", na jej "granicy" w Ouranoupolis, zanim nie zatrzymał ich kordon policji. "Chodziło o akt symboliczny" - powiedziała agencji AFP rzeczniczka demonstrantów Kyriaki Malama. Wyjaśniła, że złamali oni zakaz wstępu na Górę Atos dla kobiet i samic zwierząt, wprowadzony w 1045 r. Według policji sześciu demonstrantkom może grozić z tego powodu proces sądowy. W przypadku wyroku skazującego, mogą one spędzić w więzieniu od dwóch miesięcy do roku. Członkowie Ruchu Obywateli oskarżają pięć spośród 20 klasztorów znajdujących się na "świętej górze" prawosławia o domaganie się prawa własności prawie 8300 ha lasów i innych terenów w pięciu okolicznych wioskach. "Prosimy o interwencję rząd i Unię Europejską, aby klasztory przestały stać ponad prawem. Misja mnichów ma charakter religijny, nie polega na robieniu interesów" - podkreśla Malama. Ugrupowania feministyczne z Grecji i zagranicy kilkakrotnie próbowały doprowadzić do zniesienia zakazu z 1045 r. Również Parlament Europejski dwukrotnie, w 2002 i 2003 r., bezskutecznie próbował wpłynąć w tej sprawie na władze Grecji powołując się na zasadę równości płci.
Cztery dni po katastrofie spod gruzów wciąż wydobywane są żywe osoby.
Wczorajsza noc była pierwszą od dłuższego czasu, gdy nie było masowych nalotów.
Wiec rozpocznie się w Paryżu niedaleko siedziby niższej izby parlamentu - Zgromadzenia Narodowego.
Łączna liczba zabitych we wznowionej 18 marca izraelskiej ofensywie wynosi 1042.
Ich autor jest oskarżony o seksualne i psychiczne wykorzystywanie kobiet.
Brakuje lekarstw i miejsc, w których mogliby schronić się ludzie...