Znany w Arabii Saudyjskiej szyicki duchowny, szejk Nimr al-Nimr został w środę skazany na karę śmierci m.in. za nieposłuszeństwo wobec władcy i podważanie jedności narodowej. Rodzina al-Nimra uznała, że wyrok jest niesprawiedliwy, że powinien być łagodniejszy.
Sprawa duchownego była obserwowana przez mniejszość szyicką zamieszkującą głównie wschód królestwa. O wyroku skazującym poinformował na jednym z portali społecznościowych brat szejka al-Nimra, Mohammed.
Duchowny był również oskarżony o atak (za pomocą broni palnej) na saudyjskie służby bezpieczeństwa, nawoływanie do podziałów i ingerowanie w wewnętrzne sprawy "siostrzanego" narodu.
Rodzina skazanego podkreśliła w oświadczeniu, że kara nie jest adekwatna do stawianych mu zarzutów i w świetle prawa powinna być łagodniejsza. Zaznaczyła także, że decyzja sądu ustanawia "niebezpieczny precedens, który będzie obowiązywał przez dziesięciolecia".
Al-Nimr podczas procesu nie zaprzeczył zarzutom o charakterze politycznym, jednak zapewnił, że nie miał przy sobie broni, ani nie nawoływał do przemocy. Przysługuje mu możliwość odwołania się od wyroku.
Agencja Associated Press ocenia, że środowy wyrok może doprowadzić do zamieszek i protestów zwolenników al-Nimra i przedstawicieli mniejszości szyickiej.
Przeprowadzony w 2001 r. urzędowy spis ludności ustalił liczbę żyjących w Arabii Saudyjskiej szyitów na nieco ponad milion, ale według źródeł eksperckich jest ich dwa razy więcej. Skarżą się oni na trudności w uzyskaniu pracy i wyższego wykształcenia, na niedoinwestowanie zamieszkanych przez nich terenów oraz częste zamykanie ich obiektów kultu religijnego. Rząd twierdzi natomiast, że w żaden sposób nie dyskryminuje szyitów.
Zapowiedział to sam papież w krótkim pozdrowieniu przed modlitwą „Anioł Pański”.
W wyniku działań Izraela w regionie zginęło ponad 65 tys. osób.
Ich zdaniem próbują zarobić na wojnie na Ukrainie przez podwyższanie stawek za tranzyt ropy.