Unijny plan relokacji migrantów okazał się fiaskiem - pisze w środę dziennik "Corriere della Sera". W ciągu miesiąca od zawarcia porozumienia o rozmieszczeniu na początek 40 tys. uchodźców w krajach UE z Włoch udało się wysłać tylko 87. Brakuje miejsc dla następnych.
Mediolańska gazeta przypomina, że plan Komisji Europejskiej był jasny: w ciągu dwóch lat zamierzano umieścić w różnych krajach 40 tysięcy migrantów przybyłych na wybrzeża Włoch i Grecji. Są wśród nich przede wszystkim Erytrejczycy i Syryjczycy. Aby projekt ten zrealizowano w wyznaczonym terminie, codziennie należałoby wysyłać po 80 uchodźców - podkreśla gazeta. Do tej pory przeprowadzono tylko dwie takie operacje - z Rzymu do Szwecji i Finlandii odleciało najpierw 19, a potem 68 migrantów.
Pozostali czekają na odjazd i być może - dodaje "Corriere della Sera" - czekać będą miesiącami albo nie doczekają się go w ogóle. Dotychczas kraje Unii zadeklarowały chęć przyjęcia tylko 525 osób, ale - zastrzeżono - żaden nie chce ich przyjmować natychmiast. Wśród krajów, które złożyły deklaracje, Finlandia zaprosiła 200 osób, Estonia 135, Szwecja 100, Hiszpania 50, Francja 20, a Niemcy zmagające się z kryzysem imigracyjnym, chcą przyjąć 10 migrantów spośród tych przybyłych do Włoch lub Grecji. Mimo wcześniejszych zapewnień żadna deklaracja nie napłynęła z Holandii czy Portugalii.
Jak zauważono, potwierdzają się obawy włoskiego MSW dotyczące przebiegu relokacji. Szef resortu Angelino Alfano zapowiedział, że wymagane przez Unię Europejską tzw. hotspoty, czyli punkty identyfikacji migrantów zostaną otwarte dopiero wtedy, gdy pełną parą ruszy relokacja zgodnie z planem Komisji.
Od początku bieżącego roku do Włoch przybyło około 140 tysięcy migrantów. Dotychczas władze w Rzymie wydały na ich przyjęcie 1,1 miliarda euro. Z Unii przekazano Włochom na ten cel 310 milionów euro - podkreśla dziennik.
To kolejny cenny artefakt, który zniknął w Egipcie w ostatnim czasie.
Jest on postrzegany jako strategiczne blokowanie Chin w rejonie Pacyfiku.
To już nie te czasy, gdy wojna toczyła się tylko na terytorium Ukrainy.
"Nie wjechaliśmy na terytorium Izraela, ale zostaliśmy siłą zabrani z wód międzynarodowych".
Dokładna liczba uwięzionych przez zawieje turystów nie jest znana.