Pewna nowozelandzka nastolatka nie przejęła się atakiem rekina, tylko zaczęła tak długo okładać go po głowie deską do sportów wodnych, aż się poddał. Swoją przygodę opowiedziała we wtorek mediom.
14-letnia Lydia Ward stała wraz z bratem w poniedziałek po pas w wodze na plaży Oreti na Wyspie Południowej, szykując się do wypłynięcia, gdy rekin - prawdopodobnie siedmioszpar plamisty - ugryzł ją w biodro. Dziewczyna twierdzi, że zauważyła napastnika dopiero w momencie ataku.
"Zobaczyłam wyraz twarzy swojego brata, odwróciłam się w bok i zauważyłam w wodzie wielki szary kształt, więc walnęłam go w głowę deską boogie (jest to deska o połowę krótsza od surfingowej - PAP)" - powiedziała Ward w nowozelandzkim radiu.
Rodzeństwo szybko uciekło z wody. Matka dziewczyny powiedziała, że rekin, którzy mierzył około metra, rozerwał jej kostium i skaleczył skórę, ale nie było potrzeby zakładania szwów.
"Tata nie chciał mi wierzyć, dopóki nie zobaczył krwi pod moim strojem piankowym" - powiedziała Lydia.
Według naukowca Clintona Duffy'ego był to prawdopodobnie siedmioszpar plamisty, który osiąga długość do 3 m. Atakował już wcześniej pływaków na plaży Oreti. Ostatnim razem wydarzyło się to 1999 r. Dziewczynce, która zaatakował, trzeba było wówczas założyć 60 szwów.
Lydia, która świetnie pływa, powiedziała, że w przyszłości ograniczy się do rzek i jezior.
Ujawnił to specjalny wysłannik USA ds. Ukrainy Keith Kellogg.
Rządząca partia PAS zdecydowanie prowadzi po przeliczeniu ponad 99 proc. głosów.
FBI prowadzi śledztwo, traktując incydent jako "akt przemocy ukierunkowanej".
Zapowiedział to sam papież w krótkim pozdrowieniu przed modlitwą „Anioł Pański”.