Dopiero teraz zdajemy sobie sprawę z ogromu strat, jakie wówczas Polska poniosła - napisał prezydent Lech Kaczyński w specjalnym dodatku "Tygodnika Powszechnego" na 70. rocznicę zbrodni katyńskiej, prawdopodobnie ostatniej swojej wypowiedzi dla prasy.
"Pamięć o Katyniu - jak symbolicznie określamy tragiczne wydarzenia z marca i kwietnia 1940 r. - jednak przetrwała. Nie udało się wykreślić z kart polskiej historii tej komunistycznej zbrodni ludobójstwa. Przede wszystkim zaś nie udało się usunąć z polskiej pamięci tych, którzy wówczas oddali swoje życie" - napisał Lech Kaczyński.
Podkreślił, że zbrodnia katyńska to nie suche liczby ofiar, ale tragiczny los tysięcy konkretnych ludzi, "tworzących to, co najlepsze w wolnej ojczyźnie, a potem zamordowanych przez enkawudzistów w leśnej głuszy i sowieckich kazamatach". "Jednak dopiero w wolnej Polsce możemy oddać należną cześć ofiarom katyńskiej zbrodni. I dopiero teraz zdajemy sobie sprawę z ogromu strat, jakie wówczas Polska poniosła" - napisał prezydent.
Przypomniał, że 70 lat temu, 5 marca 1940 r., Ławrientij Beria, Ludowy Komisarz Spraw Wewnętrznych ZSRR, skierował do "towarzysza Stalina" notatkę dotyczącą ponad 25 tys. Polaków więzionych w sowieckich obozach jenieckich i więzieniach NKWD, w której uzasadnił konieczność rozstrzelania polskich więźniów. Jeńcy ci, wzięci do niewoli we wrześniu 1939 r. podczas radzieckiej agresji na Polskę, przebywali m.in. w trzech obozach: Kozielsku, Ostaszkowie i Starobielsku.
"Dla władz ZSRR znajdujący się za kratami obozów i więzień Polacy byli zawziętymi wrogami władzy radzieckiej, pełnymi nienawiści do ustroju radzieckiego. Z sowieckiego punktu widzenia byli wrogami, bo wierzyli w ideały, które z gruntu były obce i nienawistne komunistom. Odwaga, zdolności, przekonania i patriotyzm polskich jeńców dla Związku Radzieckiego stanowiły zagrożenie. Niebezpieczna była ich wiara w wolną i suwerenną Polskę, w państwo demokratyczne, nowoczesne i silne, które zbudują po stuleciu zaborów. Nie o taką Polskę chodziło +towarzyszowi Stalinowi+. Dlatego zginęli. Bez sądu, wyroku, obrońców; bez winy" - napisał Lech Kaczyński.
Prezydent przypomniał, że oprócz oficerów zawodowych w obozach i więzieniach przetrzymywano także oficerów rezerwy - lekarzy, inżynierów, uczonych i nauczycieli akademickich, prawników, kapłanów, działaczy społecznych, dziennikarzy, literatów, urzędników, policjantów, leśników... Elitę przedwojennej Polski.
"Nie sposób wymienić wszystkich grup społecznych i zawodowych, które znalazły się na tej liście śmierci. Katyński wyrok miał być wyrokiem na całym narodzie, który nie miał już oczekiwać lepszej przyszłości. Straty te boleśnie odczuwamy do dzisiaj" - podkreślił prezydent. Jak dodał, śmierć kilkudziesięciu tysięcy mężczyzn była tragedią dla setek tysięcy członków ich rodzin. "Nie tylko w wymiarze uczuciowym, także materialnym, codziennym - rodziny ofiar pozbawione męskiego wsparcia, a w okresie władzy komunistycznej w Polsce nadal prześladowane, zmagały się z przeciwnościami, a mimo to starały się realizować ideały mężów, ojców, braci, zdobywać wiedzę, wykorzystywać swe zdolności, służyć społeczeństwu" - napisał Lech Kaczyński.
W sobotę rano w Smoleńsku rozbił się polski samolot rządowy wiozący delegację na uroczystości katyńskie. Zginęli wszyscy pasażerowie i członkowie załogi znajdujący się na pokładzie, wśród nich prezydent Lech Kaczyński z małżonką.
Kraje V4, gdy występowały wspólnie, zawsze odnosiły sukces w UE.
Zdaniem gazety władca Kremla obawia się także zamachu stanu.
To kontynuacja procesu pokojowego po samorozwiązaniu Partii Pracujących Kurdystanu
Liczba rannych wzrosła do 29, (jest wśród nich) sześcioro dzieci.
Zaatakowano regiony chersoński, doniecki i dniepropietrowski.