W mieście Taizz na południowym zachodzie Jemenu tłumnie demonstrują w piątek zarówno przeciwnicy, jak i zwolennicy prezydenta Alego Abd Allaha Salaha, rządzącego od 32 lat, sojusznika USA w walce z Al-Kaidą.
Świadkowie mówią, że na ulice wyszło co najmniej 10 tysięcy lojalistów Salaha. Z kolei tysiące przeciwników prezydenta zebrały się na placu Hurrija (Wolności), który stał się ośrodkiem protestów, na wzór kairskiego placu Tahrir.
Państwowa telewizja relacjonuje proprezydencką demonstrację, twierdząc, że w Taizz, liczącym cztery miliony mieszkańców, milion ludzi zebrało się, by wyrazić poparcie dla 68-letniego przywódcy.
"Tak dla stabilizacji, nie dla chaosu i sabotażu" - skandują lojaliści, powtarzając to, co kilka dni temu mówił prezydent Saleh, ostrzegając, że ludzie realizujący "zagraniczny program" podżegają do protestów, by wywołać chaos w świecie arabskim.
Na placu Hurrija demonstranci ustawili namioty z punktami pierwszej pomocy i z żywnością. Zorganizowano ochronę, mającą uniemożliwić zwolennikom Saleha przedostanie się na plac.
Saleh, skonfrontowany z falą protestów, obiecał, że odejdzie, gdy w 2013 roku skończy się jego kadencja prezydencka i że nie będzie próbował przekazać władzy synowi. Koalicja partii opozycyjnych zgodziła się rozmawiać z prezydentem, ale wciąż dochodzi do spontanicznych protestów, organizowanych m.in. przez studentów, korzystających w tym celu z telefonów komórkowych i Facebooka.
Do południa spokój panował na ulicach stolicy Jemenu - Sany - oraz Adenu, gdzie demonstracje odbywały się prawie całą noc z czwartku na piątek. Oczekuje się, że tłumy wyjdą na ulice wielu miast po piątkowych modłach.
"To dzieło nie okazało się chwilową inicjatywą, ale nabrało poważnego charakteru".
"Mamy nowe incydenty w naszym regionie i na Morzu Bałtyckim co tydzień, prawie każdego dnia".
Abp Galbas zaprasza na spotkanie o ochronie życia i zdrowia psychicznego.
Wielu liderów nadal mierzy zaangażowanie przez pryzmat wyników i realizacji celów.
"Chowanie urazy jest jak trzymanie się rozżarzonego węgla z zamiarem rzucenia nim w kogoś innego".
"Weźmiemy na cel tych, którzy (...) ułatwiają obchodzenie sankcji".
Rosja i Białoruś mogą przeprowadzić w Polsce operacje sabotażowe oskarżając Ukrainę.