Przesłanie o pojednaniu polsko-niemieckim sprzed 60 lat nie dezaktualizuje się - mówili w sobotę uczestnicy konferencji "O niezbędności pojednania" w 60. rocznicę listu biskupów polskich do biskupów niemieckich, zorganizowanej w Katowicach.
Centralne obchody 60. rocznicy orędzia biskupów polskich do niemieckich odbędą się 18 i 19 listopada we Wrocławiu. Sobotnią konferencję w Katowicach współorganizowały Senacka Grupa Polsko-Niemiecka, Urząd Marszałkowski Woj. Śląskiego, Związek Górnośląski, Centrum Historii Zajezdnia, Ośrodek Pamięć i Przyszłość oraz Klub Inteligencji Katowickiej w Katowicach.
Jak powiedziała podczas konferencji prof. Irena Lipowicz, są przywódcy narodów, którzy podążają za badaniami opinii publicznej; ale prawdziwi przywódcy społeczeństw, narodów, wspólnot nie podążają za nimi patrząc na poglądy, lęki i uprzedzenia, tylko prowadzą za sobą, wytyczając wielkie drogi i wielkie cele.
- Dzisiaj powinniśmy z pokorą się pochylić nad wielkością, nad tamtymi dniami chwały Kościoła katolickiego w Polsce. Możemy tu się nauczyć odwagi, patrzenia w przyszłość, zrozumienia, że prawdziwym skarbem i prawdziwym przywódcą jest ten, kto patrzy w przyszłość - podkreśliła była RPO.
Uściśliła, że list polskich biskupów otworzył Polsce drogę w przyszłość - bez niego nie byłoby Jana Pawła II, polskiego członkostwa w Unii Europejski oraz w NATO. - Kościół rozeznał w sposób niesamowity, co nadchodzi - wskazała Irena Lipowicz, zwracając uwagę na konieczność upowszechniania tamtych wzorów i idei, m.in. wobec aktualnych zagrożeń.
Podczas konferencji zaprezentowano nieznany do 2019 r. oryginał rękopisu tekstu orędzia (zgodny z ostateczną wersją w ok. 80 proc.), przygotowany przez metropolitę wrocławskiego kard. Bolesława Kominka, pochodzącego z górnośląskiego Radlina.
Prof. Wojciech Kucharski z Ośrodka Pamięć i Przyszłość zwrócił uwagę na pewne śląskie korzenie tamtej idei pojednania. Jak powiedział, kard. Kominek znał tak samo dobrze język polski, jak niemiecki, ale też miał głębokie przekonanie, że bez dialogu, pojednania, nie da się iść dalej, przezwyciężyć konsekwencji II wojny światowej.
- (Kard. Kominek - PAP) był w tym niezwykle konsekwentny i zapłacił za to wielką cenę. To jest przesłanie też na dzisiaj, że jeżeli coś w dziele budowania wspólnej Europy, pojednania między narodami mamy zbudować, to też musimy być gotowi, żeby coś poświęcić, coś zaryzykować. Kierując się bardzo krótkowzrocznymi, politycznymi kalkulacjami, niewiele możemy osiągnąć - stwierdził Kucharski.
Kierujący ambasadą RP w Niemczech Jan Tombiński zwrócił uwagę, że orędzie biskupów polskich z 1965 r. ma wiele wymiarów; pierwszy - osobisty. - Wybaczamy i prosimy o wybaczenie, bo trzeba się najpierw samemu ze sobą pogodzić, żeby się godzić z innymi - zaznaczył.
Wskazał, że orędzie ma też wymiar polsko-niemiecki oraz międzynarodowy, są bowiem odwołania do niego w dziejach pojednania w innych krajach, np. południowej Afryce, jako kroku, który jest nieodzowny, aby doprowadzić do pojednania wewnątrznarodowego.
Tombiński w sobotę zaznaczył, że postrzeganie przeszłości po obu stronach polsko-niemieckiej granicy nie jest ani identyczne, ani symetryczne: podczas gdy współczesna świadomość Polaków kształtowana jest przede wszystkim przez wspomnienie męczeństwa, tragedii, wojen, powstań, walki o niepodległość i zjednoczenie państwa polskiego, często w opozycji do Niemiec, to w postawie niemieckiej przeważa brak znajomości Polski i historii teraźniejszości, jej problemów; powraca też poczucie cywilizacyjnej wyższości, które rodzi paternalizm.
Dyplomata zaznaczył, że odpowiedź biskupów niemieckich z 5 grudnia 1965 r. była bardziej powściągliwa, niż oczekiwali autorzy listu: biskupi niemieccy akcentowali prawo do ojczyzny Niemców, którzy opuścili dobrowolnie lub pod przymusem ziemie, jakie znalazły się w granicach Polski i byli bliżsi oficjalnemu stanowisku rządu Republiki Federalnej niż otwartości na bezwarunkowe pojednanie.
- Jak kiedyś miał powiedzieć kardynał Wyszyński, to rozczarowanie było głębokie, dlatego że Polacy od Niemców otrzymali wiele gestów, ale nie od tych Niemców, od których oczekiwali: nie od katolików i nie od partii chrześcijańskiej, ale bardziej ze strony ewangelików i jak się okazało później, ze strony socjaldemokracji niemieckiej - zaakcentował szef polskiej ambasady w Berlinie.
- Myślę, że powinniśmy wracać do tego, co wtedy (w orędziu - PAP) zostało powiedziane, bo dzisiaj widzimy, że im bardziej jesteśmy odlegli w czasie od wojny, im bardziej nie ma tych osób, które przeżyły wojnę, tym bardziej postpamięć zaczyna wypierać prawdziwą pamięć, a postpamięć często jest znacznie bardziej agresywna, ostrzejsza niż pamięć osób, które przeżyły te wydarzenia - podkreślił Jan Tombiński.
Metropolita katowicki abp Andrzej Przybylski ocenił, że współczesne czasy wzywają do miłosierdzia i pojednania. - Wydaje się to być orędzie wyjątkowo aktualne, wynikające zarówno z wnętrza samej Ewangelii, jak i wołania dzisiejszego świata o pokój oraz pojednanie między narodami. W tej perspektywie wystosowany 60 lat temu list polskich biskupów do biskupów niemieckich wydaje się być wręcz gestem proroczym - uznał Przybylski.
Uściślił, że każdy, kto bez uprzedzeń i nastawień odczyta po raz kolejny treść listu polskich biskupów, zobaczy, że nie miał on charakteru politycznego: nie był próbą wejścia Kościoła w prerogatywy państwa, polityki, ale stanowił wyraz chrześcijańskiej postawy opartej na przebaczeniu i rozpoczęcia nowego etapu budowania braterstwa mimo ran.
Ocenił też, że kto rozumie orędzie Ewangelii, nie może nie przyznać, że w tamtym dialogu biskupów polskich i niemieckich wybrzmiewa wezwanie Jezusa do budowania pokoju.
- Tekst listu, jak i nasza polsko-niemiecka historia, jak wiemy, nie są łatwe i wbrew pozorom biskupi polscy nie przemilczeli ani ran, ani krzywd, ani prawdy historycznej; ale patrząc w przyszłość uwierzyli, że z Bożą i ludzką pomocą możemy iść razem - podkreślił metropolita katowicki.
Przypominając, że kard. Kominek przez lata był związany z Kościołem katowickim Przybylski zastrzegł, że Górny Śląsk stał się po orędziu terenem organizowania masowych protestów wobec niego. Władze komunistyczne występowały przeciw polskim biskupom, a w swoją propagandę włączały m.in. śląskich robotników.
Metropolita wspomniał list kard. Stefana Wyszyńskiego z marca 1966 r., będący odpowiedzią na rezolucję pracowników przemysłu węglowego z Rybnika, w którym ówczesny prymas napisał m.in. "wystąpiliśmy po chrześcijańsku, przebaczając biskupom niemieckim i ich wiernym wyrządzone nam krzywdy, w duchu Ewangelii Chrystusowej, zgodnie z modlitwą pańską i nauką soborową, zgodnie również z dążeniami całego świata, który pragnie uniknąć nowych wojen i wyzwolić się z groźnego dla pokoju światowego ducha nienawiści i odwetu".
"Przebaczając, sami prosiliśmy o przebaczenie. Chociażby dlatego, że w liście naszym powiedzieliśmy biskupom niemieckim wiele gorzkiej dla narodu niemieckiego prawdy. Każdy szlachetny człowiek pamięta, że wszelkie upomnienia należy czynić z szacunkiem i świadomością, że nikt z nas nie jest bez grzechu. Dopiero za cenę tej wielkoduszności pozyskać zdołamy najbardziej groźnych nieprzyjaciół i zachęcić do odmiany postępowania" - napisał w 1966 r. kard. Wyszyński.
Prace te były częścią Watykańskiej Wystawy Misyjnej w 1925 roku.
Było to pierwsze od dawna przechwycenie statku na w tym rejonie.
Ustalono, że zobowiązania budżetowe wyniosą 192,8 mld euro, a płatności 190,1 mld euro.
Dzięki jego przyjacielowi i mojemu przyjacielowi, wspólnemu znajomemu, poparłem go.