Dziennik obserwacji, dzień pierwszy. Na stole laboratoryjnym mucha, obok stoi badacz w białym kitlu. Ostrożnie amputuje musze jedną nogę. „Mucho, idź!”,mówi. I mucha idzie.
Gdzie tam. Czasy się zmieniły, więc i „prezenta” muszą być odpowiednie.
W codziennym życiu mamy do odkrycia Jubileusz Nadziei.
Pesymiści widzieli już przyszłe pokolenia odziane w futra, powracające do jaskiń.
Proboszczowie-obcokrajowcy to wciąż nowość nad Wisłą.
Jeden z księży pytał mojego proboszcza dlaczego wysyła młodzież na oazy. „Przecież oni, gdy wrócą, będą chcieli wszystko w kościele zmieniać”. Proboszcz, choć był konserwatywny, rady nie posłuchał.
Drugi dzień nowego roku. Już po sylwestrowych szaleństwach. Ale jak się tak zastanowić, tak szczerze, to po co to?
Mocna instytucja niekoniecznie przekłada się na skuteczny przekaz wiary.
Rozmawiamy po drodze. „Mamo, a wiesz, jak się robi piątkę? Pisze się L. Trzeba obrócić. Potem U i też trzeba obrócić. A potem tylko połączyć. I już. Piątka”. Super.
Dopuszczalne w grach. Młodzieżowe. Oznaczające zdziwienie, zaskoczenie.