Ogromny klasztor w Barze, do którego powróciły po latach jest bardzo zawilgocony, a do tego zepsuła się maszyna do wypieku opłatków, komunikantów i hostii – jedno z podstawowych źródeł utrzymania zakonnic.
Dlaczego rozchwytywany kaznodzieja musi się stać jak dziecko? Czego grający potężną, drapieżną muzykę facet może nauczyć się od niemowląt? O Wszechmocnym, który stał się noworodkiem, opowiadają „wilczki dwa”, czyli o. Adam Szustak i Robert „Litza” Friedrich
Dałeś mi, Panie, zbroję – śpiewał przed laty Jacek Kaczmarski. Nie myślał o szkaplerzu, ale słowa piosenki pasują do niego jak ulał.
Ci, którzy na hasło „muzyka kościelna” reagują uśmieszkiem odsyłającym do skojarzeń z przedszkolnymi jasełkami i parafialną scholką, która nie przejęła się dewizą: „Nasz chór nigdy nie zawodzi”, są w błędzie. To często ekstraklasa. A jednak żaden rynek nie dostał tak mocno w kość jak ten.
Obserwowałem upadek kilku znanych kapłanów. Początkowo jako duszpasterze trzymali dystans, ale pokolenie sierot spragnione duchowych autorytetów nie odpuszczało. Zobaczyło w nich ojców, a nawet duchowych herosów, zawisło na ich szyjach i w konsekwencji zadusiło. Ci księża nie byli w stanie zejść z pomników, które im postawiono.
– Księżoszku, jo ino nie chca odmawiać tej nudnej modlitwy, kierą sie w kółko powtarzo… – Ale Faustyna obiecała, że kto ją odmówi, pójdzie do nieba! – A, to OK, może być…
„Szawle, Szawle, dlaczego Mnie prześladujesz?” – ta skarga Jezusa wraca w tym miejscu ze zdwojoną siłą. Góra Krzyży krzyczy. I przypomina o wierności, której nie były w stanie zmieść z powierzchni ziemi nawet buldożery.
Manjackal jednak poprowadzi rekolekcje? Szkoda.
O tym, jak zareagować na zdradę, i o potężnej mocy błogosławieństwa z o. Donatem Wypchłą, franciszkaninem konwentualnym, rozmawia Marcin Jakimowicz.
Dlaczego Kościół dziś czyta niektóre znaki inaczej niż 100 lat temu? Czy ma prawo? - zastanawia się Marcin Jakimowicz.