Reklama

Groźny precedens

Za kilka miesięcy o tym, kogo należy przyjąć do seminarium lub zakonu będą decydować nie uprawnieni do tego w myśl prawa kościelnego przełożeni, lecz „opinia publiczna" kształtowana przez media?

Reklama

Tego jeszcze nie było. Ogólnopolski wielonakładowy dziennik poinformował, że pewien kleryk nie dostanie święceń prezbiteratu. Żeby nikt nie miał wątpliwości, od razu w tytule poinformowano, że to za karę. A za co? Odpowiedzi na to pytanie czytelnikowi udziela nadtytuł: „Młody zakonnik krytykował opieszałość swoich przełożonych”. A wszelkie wątpliwości rozwiewa pierwsze zdanie informacji: „Andrzej Miszk domagał się szybkiego ujawnienia agentów SB w zakonie”. Czyli chciał lustracji jezuitów i za karę nie został księdzem. Proste, jasne przesłanie, powtórzone w ciągu dwóch porannych godzin we wszystkich liczących się w Polsce mediach. Teraz już wszyscy wiedzą – Kościół (tu uosabiany przez przełożonych polskich jezuitów) nadal broni się przed lustracją, a nielicznych „sprawiedliwych” i żądnych prawdy sekuje, karze i w ogóle usuwa. Dlatego ogólnopolski dziennik uznał za stosowne wystąpić w obronie krzywdzonego kleryka, któremu sugeruje się, żeby dał sobie spokój z zostawaniem jezuitą. Tymczasem kilka dni temu cała Polska mogła się przekonać, że tylko Kościół rzetelnie przeprowadza w Polsce lustrację własnych szeregów i nie czyni żadnych uników. Właśnie Kościelna Komisja Historyczna ogłosiła zakończenie przeglądu trzymanych w IPN-ie dokumentów wszystkich pełniących posługę pasterską biskupów i poinformowała, że kilkunastu z nich zostało przez SB zarejestrowanych w różnym charakterze. Kiedy wstępowałem do seminarium, byłem świeżo wypuszczonym z internowania działaczem „Solidarności”. Już w pierwszej rozmowie poproszono mnie o złożenie obietnicy, że jako alumn i ksiądz nie będę się angażował w tego typu działalność. Obietnicę złożyłem i staram się jej dotrzymywać, chociaż od moich świeceń upłynęło już prawie dwadzieścia lat. Mimo to w mojej drodze do kapłaństwa miałem trudne chwile i w połowie seminaryjnej formacji otrzymałem – jak to się mówi w kościelnej mowie – radę odejścia. Nie da się opisać tego, co wówczas przeżyłem. Ale nie przyszło mi do głowy, aby szukać w tej sprawie pomocy u kogokolwiek poza samym Bogiem. Spędziłem noc w kaplicy seminaryjnej... Widać jestem już starym i staromodnym księdzem, bo uważam, że to, co zrobiła Rzeczpospolita, stanowi groźny precedens. Podjęła próbę ingerowania w suwerenne decyzje Kościoła. Jeśli inne media pójdą tym tropem, za kilka miesięcy o tym, kogo należy przyjąć do seminarium lub zakonu będą decydować nie uprawnieni do tego w myśl prawa kościelnego przełożeni, lecz „opinia publiczna” kształtowana przez media. Mam sporo znajomych księży, którzy uznani przez przełożonych jednego seminarium za niezdatnych, doszli do kapłaństwa w innej diecezji lub w zgromadzeniu. Usłyszałem przed laty zdanie „Jeśli Bóg chce, abyś był księdzem, a ty chcesz wypełnić Jego wolę, to z pewnością nim zostaniesz. Niezależnie od tego, czy cię teraz wyrzucą z seminarium czy nie”. Myślę, że to zdanie mogę dedykować diakonowi Andrzejowi Miszkowi. To Bóg powołuje do kapłaństwa, a nie redaktor największego nawet dziennika.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7
-1°C Sobota
noc
-1°C Sobota
rano
2°C Sobota
dzień
2°C Sobota
wieczór
wiecej »