No i mamy kolejną hecę. A właściwie hucpę. I to dość poważną, bo przez baaardzo poważnych ludzi firmowaną. Wybitne wydawnictwo wydaje kolejną edycję wybitnego słownika oxfordzkiego dla dzieci. Bez takich słów, jak grzech, ołtarz, klasztor, parafia. A nawet bez koronacji, królowej, imperium czy monarchii. Jest za to blog i mp3.
Bezsens jest najgroźniejszą chorobą współczesnego świata. Bezsens oznacza śmierć, nawet jeśli człowiek będzie żył dalej, najgłębiej jak można nieszczęśliwy. Nawet, jeśli zrobi wszystko, by sobie z tego nie zdawać sprawy. Cynizm to tylko druga strona depresji.
Każdy powód jest dobry, by przypominać o losie najuboższych. Szczególnie jeśli już i tak biedni cierpią dodatkowo wskutek różnych kataklizmów. Jak ognia unikałbym jednak wpisywania się w trend przypisywania człowiekowi odpowiedzialności za wszelkie występujące w przyrodzie anomalie. Zwłaszcza, jeśli ma to prowadzić do politycznych decyzji krępujących swobodny rozwój gospodarczy.
Rozłam nie jest dobrym wyjściem. Zgoda na grzech podobnie. Co zrobić, gdy własny Kościół zdaje się ignorować podstawowe wskazania Ewangelii? To jak wybór między dżumą a cholerą. Współczuję tym, którzy muszą w takich sytuacjach wybierać.
Cóż z wysprzątanego domu i prezentów, skoro nie spotyka się w nim rodzina (ludzie, których coś łączy i którym bycie razem sprawia radość), a grupa osób, które muszą odbębnić zwyczajową kolację i wręczyć dzieciom mniej lub bardziej drogie prezenty?
Nie zawsze jedno rozwiązanie jest jedynym.
„Muzułmanie są za pokojem. Jesteśmy zjednoczeni w walce z terroryzmem. Nasze myśli i modlitwy są przy ofiarach i ich rodzinach." Taki transparent wisiał po zamachach w Londynie, w lipcu 2005 r., nad wejściem do stacji metra przy Finsbury Park.
Ja pierwsza muszę żyć tą wizją, co do której chcę, by stała się wspólną. Mam spojrzeć na swoje postępowanie w perspektywie wspólnego dobra, nie własnych interesów, żalów (choćby i słusznych), pretensji. Mam zrezygnować - jeśli wymaga tego wspólne dobro - także z własnych idei, koncepcji i pomysłów, jeśli miałyby stanąć na drodze Dobru, którego pragnę.
Póki co śpimy spokojnie. Rząd zdaje się trzymać rękę na pulsie i zapowiada podjęcie kroków mających przeciwdziałać skutkom finansowego kryzysu. Jego skala skłania do zastanowienia się nad mechanizmami rządzącymi światową ekonomią. Dobrze by było, gdyby zainspirowała też do zastanowienia się nad moralnym wymiarem takich czy innych operacji finansowych.
Założenie z góry, że propozycje zgodne z nauczaniem Kościoła wykluczamy, to nie kompromis, ale zwykła rejterada.