O odżegnanie się od jakichkolwiek form przemocy i nieuciekanie się do siły, niezależnie od wyników wyborów, zaapelował Kościół do mieszkańców Demokratycznej Republiki Konga.
Jednocześnie przewodniczący tamtejszego episkopatu wezwał policję i wojsko, by zachowały apolityczność.
Podobny apel wystosowali przedstawiciele dwunastu wspólnot wyznaniowych regionu Północnego Kivu, który przez lata był sceną krwawej wojny domowej. Wezwali oni Kongijczyków, by nie dali się manipulować, a tym samym wykorzystać do wzniecenia kolejnego konfliktu. „Musimy pamiętać, że polityczne antagonizmy i brak wzajemnego szacunku przyniosły Kongu wyłącznie przemoc, rabunki i zupełne zniszczenie infrastruktury” – powiedział przewodniczący kongijskiego episkopatu, abp Nicolas Djomo Lola.
Rezultaty wyborów prezydenckich i parlamentarnych będą znane jutro. Jednak obserwatorzy donoszą o ogromnej skali fałszerstw na rzecz ustępującego prezydenta, a zarazem głównego faworyta, Josepha Kabili. Dlatego też aż czterech z kandydatów na prezydenta wezwało do anulowania wyników głosowania. O fotel prezydencki ubiega się 11 kandydatów, jednak prawdziwa walka rozgrywa się między rządzącym od 2001 r. Josephem Kabilą, a wieloletnim opozycjonistą Etienne’m Tshisekedim.
Z powodu narastającego napięcia wiele organizacji humanitarnych zapobiegawczo wycofało z Konga swych pracowników.
Dane te podał we wtorek wieczorem rektor świątyni ksiądz Olivier Ribadeau Dumas.
„Będziemy działać w celu ochrony naszych interesów gospodarczych”.
Propozycja amerykańskiego przywódcy spotkała się ze zdecydowaną krytyką.
Strona cywilna domagała się kary śmierci dla wszystkich oskarżonych.
Franciszek przestrzegł, że może ona też być zagrożeniem dla ludzkiej godności.
Dyrektor UNAIDS zauważył, że do 2029 r. liczba nowych infekcji może osiągnąć 8,7 mln.