Ustalenia brukselskiego szczytu są politycznym sukcesem prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego - ocenia w najnowszym wydaniu brytyjski tygodnik "The Economist", nazywając jednocześnie sam szczyt "wielkim europejskim rozwodem".
"Prezydent Nicolas Sarkozy od dawna był zwolennikiem utworzenia mniejszej +twardej+ strefy euro bez kłopotliwych Brytyjczyków, Skandynawów i środkowowschodnich Europejczyków generalnie skłonnych do bardziej liberalnej, wolnorynkowej polityki" - zaznacza "Economist".
"Chciał też, by podstawą europejskiego rdzenia była międzyrządowa współpraca, a nie ponadnarodowe, europejskie instytucje [jak Komisja Europejska czy Europejski Trybunał Sprawiedliwości - przyp. red.]. W ten sposób Francja, a Sarkozy w szczególności mogliby zmaksymalizować swój wpływ" - dodaje.
Na obu tych frontach Sarkozy osiągnął istotny postęp - przyznaje mu "Economist": "Dla Francji na krawędzi utraty najwyższej wyceny kredytowej na poziomie AAA i sprowadzonej do rangi młodszego partnera Niemiec jest to wspaniałe zwycięstwo".
"Sarkozy starał się nie okazać triumfu, gdy w piątek o piątej nad ranem ogłosił, że porozumienie na szczeblu 27 państw UE okazało się niemożliwe z powodu brytyjskiej obstrukcji: +Nie można mieć opt-outu, a następnie zabiegać o dopuszczenie do udziału we wszystkich dyskusjach na temat euro, którego się nie chce i krytykuje+" - pisze "Economist" o stanowisku Sarkozy'ego.
Tygodnik wskazuje też, iż z okazji podpisania traktatu akcesyjnego przez Chorwację, Sarkozy powiedział, że "im większa staje się UE, tym mniej może być zintegrowana. Taka jest oczywista prawda".
"Śmiało można powiedzieć, że pielgrzymujemy. My przedstawiciele władz państwowych (...)".
W kraju w siłę rosną inne, zwaśnione z nimi grupy ekstremistów.
"Nieumyślne narażenie na niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężki uszczerbek na zdrowiu"
Tylko czerwcu i lipcu strażacy z tego powodu interweniowali ponad 800 razy.