Tureccy imigranci oraz Niemcy o tureckich korzeniach uważają niemieckie państwo za współwinne ujawnionych niedawno morderstw popełnionych przez neonazistowską grupę terrorystyczną - wynika z sondażu, o którym informuje we wtorek dziennik "Die Welt".
Sondaż przeprowadzono na zlecenie Uniwersytetu Hacettepe w Ankarze wśród 1058 mieszkańców Niemiec o tureckim pochodzeniu. Aż 55 proc. ankietowanych oceniło, że niemieckie państwo wspierało bądź chroniło morderców z grupy Narodowosocjalistyczne Podziemie (NSU).
Grupa złożona z trojga neonazistów i siatki wspólników w latach 2000-2007 zamordowała co najmniej dziewięciu drobnych przedsiębiorców tureckiego i greckiego pochodzenia oraz niemiecką policjantkę; była też odpowiedzialna za kilka zamachów bombowych i napadów na banki. Do jej wykrycia doszło przypadkiem w listopadzie zeszłego roku.
Zdaniem szefa Centrum Badań nad Migracjami i Polityką na uczelni Hacettepe Murata Erdogana wielką nieufność tureckich imigrantów do państwa niemieckiego wywołało przede wszystkim to, że sprawcy morderstw nie zostali schwytani przez wiele lat, a także informacje o powiązaniach pomiędzy neonazistami a pracownikami kontrwywiadu.
40,3 proc. respondentów w pełni zgodziło się z opinią, że niemieccy politycy próbowali zatuszować sprawę. Częściowo pogląd ten podzieliło 28,8 proc. pytanych. Tylko 14,8 proc. nie zgadza się z takim stwierdzeniem.
Dwie trzecie ankietowanych obawia się, że w Niemczech dojdzie do kolejnych zabójstw na tle rasistowskim, a prawie 40 proc. boi się, iż ofiarą tych morderstw mogą paść oni sami bądź ich krewni czy przyjaciele.
Pomimo krytycznej oceny postawy państwa i jego służb Turcy mieszkający w Niemczech nie przypisują współwiny za neonazistowskie morderstwa całemu niemieckiemu społeczeństwu. Zdaniem 78 proc. za zabójstwa odpowiedzialność ponosi "marginalna grupa prawicowych radykałów". Jedynie 7 proc. dostrzega współodpowiedzialność "większej części niemieckiego społeczeństwa". 77 proc. chce pozostać w Niemczech, a 4 proc. deklaruje, iż zamierza powrócić do Turcji ze względu na strach przed skrajnie prawicowym terrorem.
Zdaniem szefa niemieckich Zielonych Cema Ozdemira sondaż dowodzi "ogromnej erozji zaufania" migrantów do niemieckiego państwa. "To dramatyczne, że tak wielu tureckich imigrantów uważa, iż służby były uwikłane w działalność grupy NSU. Nie wolno przejść nad tym do porządku dziennego" - powiedział we wtorek polityk zagranicznym dziennikarzom.
Według niego jasne jest, że kontrwywiad we wschodnioniemieckich regionach Turyngia i Saksonia, gdzie ukrywali się członkowie NSU, popełnił rażące błędy. "Są to instytucje o mentalności z czasów zimnej wojny. Prawdopodobnie z przyczyn ideologicznych były zaślepione i nie miały woli ani zdolności, by poświęcić konieczną uwagę tematowi prawicowego ekstremizmu. To musi mieć konsekwencje - zarówno personalne, jak i strukturalne" - dodał Ozdemir, który sam ma tureckie korzenie.
Jedną z konsekwencji, jakie niemieckie władze zamierzają wyciągnąć ze sprawy NSU, będzie stworzenie kartoteki neonazistów, która ma ułatwić wymianę informacji między instytucjami policji i kontrwywiadu w niemieckich krajach związkowych i na szczeblu federalnym. W środę rząd w Berlinie ma przyjąć projekt ustawy o stworzeniu bazy danych kilku tysięcy osób ze środowisk skrajnej prawicy, skłonnych do przemocy bądź nawołujących do niej.
Już w połowie grudnia zeszłego roku w Niemczech powołano centrum obrony przed prawicowym ekstremizmem, złożone z ekspertów policji kryminalnej, kontrwywiadu i wywiadu.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.