Kilkadziesiąt tysięcy ludzi manifestowało w niedzielę w Sanie, domagając się stracenia odchodzącego prezydenta Alego Abd Allaha Salaha. Protestowano również przeciwko przyznaniu mu dzień wcześniej przez parlament immunitetu.
"Naszym obowiązkiem jest stracenie tyrana", "Jemeński naród zdecydował - Salah musi zostać stracony" - krzyczeli manifestanci, którzy rozpoczęli marsz protestacyjny na Placu Zmiany w centrum jemeńskiej stolicy.
Na placu tym blisko od roku w namiotach koczują przeciwnicy reżimu Salaha, oskarżanego m.in. o korupcję i nepotyzm.
W sobotę parlament przyjął ustawę gwarantującą immunitet prezydentowi, który tym samym nie odpowie przed sądem za śmierć setek ludzi podczas zeszłorocznych demonstracji brutalnie tłumionych przez siły rządowe.
Parlament zatwierdził również kandydaturę przejściowego przywódcy kraju, wiceprezydenta Abd ar-Rab Mansura al-Hadiego, w zaplanowanych na 21 lutego wyborach prezydenckich.
"Do deputowanych: Nie - dla immunitetu kosztem naszej krwi" - głosił napis na transparencie niesionym w niedzielę przez manifestantów zmierzających w stronę ambasady USA w Sanie.
Poprawiona ustawa przyznaje immunitet współpracownikom Salaha zajmującym się "sferą cywilną, wojskową i bezpieczeństwa" za "działania umotywowane politycznie podczas pełnienia ich oficjalnych obowiązków", lecz "z wyłączeniem aktów terroru".
Wcześniejszy projekt, szeroko kontestowany przez jemeńską ulicę i organizacje pozarządowe, przewidywał, że "zwolnienie z wszelkiego postępowania sądowego" uzyskają nie tylko prezydent, ale i wszyscy jego współpracownicy.
Zmienioną i ostatecznie przyjętą ustawę skrytykował jednak w sobotę wysłannik ONZ do Jemenu Dżamal Benomar, zwracając uwagę na prawo ofiar do domagania się sprawiedliwości. "Ustawa została zmodyfikowana (...), lecz nie spełnia naszych oczekiwań" - ocenił Benomar na konferencji prasowej, krytykując "ten rodzaj całkowitego immunitetu".
W ramach zawartego 23 listopada w Rijadzie planu przekazania władzy, w grudniu ub.r. powstał w Jemenie rząd jedności narodowej, złożony z przedstawicieli opozycji i partii Salaha, który ma doprowadzić kraj do wyborów prezydenckich. Jako jedyny kandydat ma w nich wystartować dotychczasowy wiceprezydent al-Hadi. Jego tymczasowa kadencja potrwa dwa lata do czasu nowych wyborów parlamentarnych i prezydenckich.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.