Pół miliona Sudańczyków może być wkrótce zmuszonych do ucieczki przed głodem, jeśli władze w Chartumie nie wpuszczą do kraju organizacji pomocowych - alarmuje we wtorek Światowy Program Żywnościowy (WFP), agenda ONZ zwalczająca głód na świecie.
WFP prowadzi rozmowy z Chartumem na temat dopuszczenia pomocy do południowych prowincji Nil Błękitny i Kordofan Południowy, skąd na skutek walk i głodu uciekło już ok. 80 tys. ludzi - podał przedstawiciel agendy Ramiro Lopes da Silva.
W lipcu 2011 roku Sudan Południowy odłączył się od Sudanu. Od tego czasu w rejonach przygranicznych toczą się walki partyzantek obu krajów. Rząd w Chartumie zamknął granice dla organizacji humanitarnych, powołując się na względy bezpieczeństwa.
WFP przygotowuje się obecnie na najgorszy scenariusz, czyli konieczność zapewnienia pomocy na terenie Sudanu Południowego 300-500 tysiącom uchodźców. Największym zagrożeniem jest pogłębiający się kryzys żywnościowy w obu stanach, do czego przyczyniają się kapryśne deszcze oraz niestabilna sytuacja w regionie.
Lopes szacuje, że w tym roku w Sudanie zabraknie co najmniej 400 tys. ton zboża, a pomocy żywnościowej będzie potrzebować ok. 2,7 mln ludzi. Szacunki nie uwzględniają jeszcze uchodźców napływających z Północy w tempie około tysiąca osób dziennie.
Przewidywany koszt pomocy wyniesie ok. 250 mld USD, z czego 90 mln już udało się zebrać. Lopes ostrzegł jednak, że jeśli fundusze nie zostaną zebrane w całości do maja, czyli początku pory deszczowej, pomoc nie trafi do wszystkich potrzebujących, bo w Sudanie brakuje utwardzonych dróg. Sytuację pogarsza fakt, że Sudan Południowy, uwikłany w spór z Północą o dochody z pól naftowych, sam nie ma środków na pomoc sąsiedniej ludności.
"Za kilka miesięcy rozpocznie się pora głodu w Sudanie i w Sudanie Południowym (...). Czas na udzielenie skutecznej pomocy się kurczy" - ostrzegł Lopes.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.